KIM JESTEM JA...?
Sarkastyczną matką. Momentami denatką. Z ironicznym, nieco "spaczonym" poczuciem humoru i przewrotnym podejściem do rzeczywistości. Widzę, co mnie otacza. Czuję, myślę i jak każdy- błądzę. Jem to co gorzkie, ale otwarcie stwierdzam, że mi to nie smakuje. Nie uznaję hipokryzji. Tak w życiu, jak i w macierzyństwie. Nie mówię z przekonaniem, że kupa mojego dziecka pachnie fiołkami, a ono samo jest zawsze cudownym aniołkiem, który pięknie je, dużo śpi i nie sprawia najmniejszych nawet problemów.
Biorę życie jakie jest naprawdę. Na surowo. Nie gotuję i nie doprawiam. Nie koloryzuję i nie czaruję. Nie straszę i nie zniechęcam. Po porostu wyśmiewam. Drwina to moja recepta, by nie zwariować. Moje panaceum na rutynę, frustrację, złość i niepowodzenia, których jak każdy doświadczam. To moja odskocznia od ciepłych jeszcze pieluch, ulanych bluzek i dziecięcego marudzenia.
Ale obok tego, co we mnie wręcz szydercze, pretensjonalne i nieznośnie nieznośne, jest też wiele miłości, ciepła i pozytywnych uczuć. I od jakiegoś czasu płyną w jednym kierunku. Syna.
KIM JEST O.?
Małym łobuzem. Sprawcą i oprawcą. Charakternym dzieciakiem. Głośnym buntownikiem. Niezwyczajnym niemowlakiem. Moją inspiracją i determinacją. Miłością mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz