Tytułem wstępu- zajęcia od 8 rano, a trzeba było być wcześniej. Wstać- tragedia. Gdy budzik zadzwonił miałam ochotę darować. Ale pojechaliśmy i zdecydowanie nie żałujemy. Tanie nie są- fakt, ale nam trafiło się wejście "na próbę", dzięki mojej kochanej S. :)
Wniosek? Będziemy chodzić na pewno, choćbyśmy mieli sam ryż żreć przez miesiąc...
Warto. Naprawdę warto. Dlaczego? W wielkim skrócie:
Zajęcia zorganizowane świetnie. Pan instruktor pokazywał wszystkie ćwiczenia na małym manekinowym niemowlaku. Cały czas się coś działo, nie było miejsca na nudę, a 45 minut zleciało sama nie wiem kiedy!
Warunki? Super! Możliwość wejścia obojga rodziców, co ma znaczenie, bo dziecko już swoje waży, a wyporność wody pomaga nieznacznie, bardzo ciepła woda i specjalnie ogrzewane pomieszczenie. Mała grupa. Kameralnie. Bez skrępowania. Świetna atmosfera. Wspaniali rodzice. Ratownik w pogotowiu. Dobre zaplecze- tak jeśli chodzi o szatnie z przewijakami, jak i atrybuty do kolejnych zabaw.
A co się działo?
Początkowo spokojne zabawy "na rozkręcenie"- typu pływanie na brzuchu, na plecach, oswajanie dziecka z wodą, polewanie koneweczką. Motorówka na boki, z coraz większym "przechyłem", podskoki małe i większe. Potem wyławianie piszczących kaczuszek i innych zabaweczek, które synuś namiętnie wkładał do buzi. Pływanie w kółeczku z różnymi ćwiczeniami, oraz na macie.
I stopniowo większe szaleństwa. Podrzucanie malucha wysoko do góry z lądowaniem w wodzie, od mamy do taty i odwrotnie, wyskakiwanie spod wody z wesołym "A kuku!" i... NURKOWANIE! Wierzcie lub nie, bo ja wciąż niedowierzam, że dziecię moje, które płacze ostatnio na widok odkurzacza (o czym tu: KLIK), na pierwszych zajęciach basenowych, podołało temu wyzwaniu! I jeszcze radochę miało! Muszę tu nadmienić, że grupa już wprawiona, a my świeżaki, więc sam Pan instruktor był pod wrażeniem... Duma mnie rozpierała!
No, ale wracając do zajęć to BARDZO, ale to BARDZO, podobał mi się ich wszechstronnie stymulujący charakter. Jako pedagog z wykształcenia, potrafię docenić różnorodność zaproponowanych aktywności. Na szczególną uwagę, zasłużyła tu moim zdaniem zabawa z lodem- każdy rodzic dostał wiaderko z lodem, aby maluch, sam siedząc w cieplutkiej wodzie, mógł własną rączką dotknąć jej przeciwieństwa. O. badał zimne kryształki z wielkim zaangażowaniem, a jego mina- bezcenna! Drugim zaskoczeniem okazała się wymiana bobasami, kiedy z innymi rodzicami, w kółeczku, podawaliśmy sobie dzieci, zabawiając je chwilę w wodzie. W pierwszej chwili, całkiem szczerze, spanikowałam. Po pierwsze dlatego, że mój mały Odważniak ostatnio źle znosi obce twarze, i bałam się, że będzie ryk, po drugie zaś, bo sama... boję się obcych dzieci. Moje to moje, mogę popsuć, ale czyjeś? No to już kiepsko :) Ale okazało się, że strach ma wielkie oczy, bo O., świetnie zniósł to ćwiczenie, czym bardzo mnie zaskoczył, a i ja niczyjej pociechy nie podtopiłam :)
Generalnie, tak uśmiechniętego, jak podczas tych zajęć, to go jeszcze nie widziałam. Pisków i okrzyków radości było co niemiara, a po wszystkim spał jak suseł. Rodzice również :)
Polecam!
Żałuję tylko jednego- że tak mało zdjęć udało się zrobić, ale to przez to, że czas szybko zleciał a i my bardzo zaangażowani w zajęcia byliśmy. Następnym razem się umaluję, i obiecuję prawdziwy fotoreportaż! :)
Ja też się niedługo wybieram z dzidziolem na basen, słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii o tego typu zajęciach i już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńSą naprawdę super, polecam! Nie czekaj więc :)
UsuńJa z córką na basenie nie byłam ANI razu! ma trzy lata, mam nadzieję że bliżej wakacji się wybierzemy. W każdym bądź razie, u mnie w mieście na basenie właśnie nie było żadnych zajęc dla bobasów, a sama z nią jak była malusia bałam się iśc. ; P
OdpowiedzUsuńNo jaz synkiem też bym się bała na początek iść sama, ale teraz jak już wiem co i jak to może... :) Choć organizacja i proponowane zabawy podobają mi się na tyle, że pewnie jakiś czas będziemy z nich korzystać. Poza tym wydaje mi się, że na normalnym basenie, są mniej sprzyjające dla niemowlaka warunki. Tu było bardzo ciepło, więc nie miałam obaw, że dzieciak mi zmarznie :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze ze synkiem na basenie nie byłam :)
OdpowiedzUsuńdzieci lubią wodę, to ich naturalne środowisko, do momentu kiedy o tym nie zapomną ;)
OdpowiedzUsuńMoja Kornelia w basenie czuje się jak ryba w wodzie :)
za 1,5 tyg jedziemy na weekend do hotelu spa - liczę na to, że basen bedzie najwiekszą atrakcją ;) no poza małpim gajem ;)
pozdrawiamy!
k&k
A ile Kornelka już ma? O. dopiero 7 miesięcy, ale już szczerze żałuję, że go wcześniej nie zabrałam na basen. Mimo wszystko chyba jeszcze nie zapomniał z czasów brzucha, jak lubi wodę :)
UsuńMy też chodzimy i jesteśmy zachwyceni, a córcia to już chyba najbardziej z nas wszystkich, serdecznie polecamy wszystkim maluszkom i ich rodzicom :)
OdpowiedzUsuń