sobota, 13 września 2014

Leniwa mama nie śle dziecka do żłobka.

Każdy żłobek jest inny. Każde dziecko jest inne... I spostrzeżenia każdej mamy na temat danej placówki, z którą miała sposobność się zapoznać, również będą różne. Dlatego niestety opierając się na własnych odczuciach, trudno mi być obiektywną w tym temacie. Mimo wszystko, chciałam napisać ciut o moich obserwacjach, o tym, co mnie- mamie, w żłobku się podobało, co mnie nie zachwyciło, a co mogłoby być zorganizowane może inaczej.
 
Zacznę jednak od tego, że ze żłobka zrezygnowaliśmy. To była trudna decyzja, podjęta rodzinnie i jednogłośnie. Nie wiem, czy moje obawy podprogowo na męża zadziałały, bo podobno dziecku się udzielały, ale i on doszedł do wniosku, żeby dłużej tego nie ciągnąć. Dlaczego? Głównie dlatego, że Olek naprawdę źle adaptację znosił. Widzieliśmy, że pogodne i dobrze rozwijające się dziecko, zaczyna nam się gubić. Noce przepłakane a nie przespane, szloch na widok obcych, histerie, kiedy ktoś znajomy brał na ręce, apatia i ciągłe pilnowanie maminych spodni, to tylko kilka zmian, których zdążyliśmy doświadczyć. Mimo, że mały nie chodzi do żłobka już dwa tygodnie, wciąż doprowadzamy go do ładu, więc z przekonaniem mogę powiedzieć, że była to nieudana próba, która więcej zrobiła złego, niż dobrego.
 

niedziela, 31 sierpnia 2014

Trudna żłobkowa adaptacja

Choć zakładałam, że synek będzie pod moimi skrzydłami do ukończenia dwóch lat, życie zweryfikowało me matczyne zapędy. Macierzyńskie jakie było, takie było, ale się skończyło, a jako rodzina zakredytowana, na jednej pensji nie pociągniemy. Tak więc wyjścia nie ma i matka musi znaleźć pracę. Że łatwo nie jest, to się rozwodzić nie muszę. Ale jeszcze trudniejsza decyzja dotyczyła naszego malucha...
 

niedziela, 17 sierpnia 2014

Dla łasuchów małych i dużych

Już wiem dlaczego książka o przetworach, która wpadła mi w ręce, nosi tytuł "Z babcinego notatnika- przetwory". Dlatego, że to zajęcie zdecydowanie dla babć i to takich na emeryturze. Ogromnie czasochłonne i nudne jak flaki z olejem. Ale ponieważ u nas babć, które się nudzą i czas na takie robótki mają ze świecą szukać, musiałam spróbować sama. Poza tym chytry plan pozwolił mi na jakiś czas odpocząć od moich chłopaków, więc zdecydowanie było warto.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Pomocy! Szatan!

Ostatnio na blogu NIC. Nie jestem w stanie myśleć. Pisać. Konstruktywnie i na temat. Mimo zamiłowania do nocnych wojaży, padam bez sił w okolicach Faktów, a po wieczornej gehennie związanej z usypaniem małego, po prostu mnie nie ma. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś mi się śniło, bo śpię "na trupa". Jestem wykończona i szukam pomocy. Na nic poradniki i inteligentne książki. Na nic blogi innych mam i porady rodzinne.

Moje dziecko to indywidualium. Wszystko wskazuje, że bunt dwulatka przechodzi raptem rok wcześniej. Jeśli nadpobudliwość psychoruchową dałoby się diagnozować w wieku 14 miesięcy, dam sobie rękę uciąć, że wiem jaki byłby wynik. Jestem przerażona tym, co czeka mnie dalej, ale jeśli jeszcze miesiąc temu twierdziłam, że docelowo fajnie by było mieć dwójkę... Dziś jestem zdania, że jedno aż nadto. Mam porównanie, nie rzucam słów na wiatr, konsultuję, obserwuję inne dzieci. Wiem, że i takie się trafiają. Z tym, że to jak wygrana w totka.

sobota, 21 czerwca 2014

Co umie mój własny roczniak...?

Kilka dni temu, była bardzo specjalna okazja do świętowania. Pierwsze urodziny mojego maluszka. Nigdy 365 dni nie zleciało mi tak szybko i mimo trudności, chwil zwątpienia i permanentnego już zmęczenia... Chętnie cofnęłabym się w czasie, aby przeżyć ten okres jeszcze raz. Jestem ciekawa, co czeka nas dalej, ale jednocześnie pojawia się nostalgia. Że nie dążę każdej chwili z nim chłonąć tak bardzo, jakbym chciała.
 

wtorek, 17 czerwca 2014

Pierwsze 365 dni w wielkim skrócie

Pierwszy rok z Olkiem to był najkrótszy rok w moim życiu. Zleciał tak szybko, że mam wrażenie, że nie zdążyłam się wszystkimi pięknymi chwilami nacieszyć tak bardzo, jakbym chciała.
 
Łezka się w oku kręci, bo oto mój pierworodny oficjalnie przestał być niemowlakiem, a jeszcze pamiętam jak rok temu, 15 czerwca o 5 nad ranem, przytuliłam go po raz pierwszy. I od tej pory wszystko było "pierwsze", pełne wrażeń i zaskakujące.
 
I o tym właśnie filmik domowej produkcji by mama. Na pamiątkę, jak wiele się działo. Pierwszy rok w wielkim skrócie. I z okazji tych pierwszych urodzin, życzę swojemu synkowi, tak samo jak sobie... aby kolejny rok mijał nam tak samo radośnie, lecz troszkę wolniej... 
 

niedziela, 1 czerwca 2014

Pomysł na roczkowe zaproszenia

Maj to szalony miesiąc. Następuje wtedy u nas jakaś dziwna kumulacja i niestety, z Totkiem nie ma ona nic wspólnego. Komunia, imieniny, 50-te urodziny mojej mamy, Dzień Matki i... przygotowania do pierwszych urodzin, a przy tej okazji również chrzcin naszego synka. Na blogu mnie mniej, bo bardzo chcę, aby ten dzień był wyjątkowy, więc planuję i organizuję.  To mnie ostatnio mocno angażuje, ale dziś postanowiłam się z Wami częścią tych przygotowań podzielić. I mam świetny pomysł na roczkowe zaproszenia. Może Wam się spodoba i stanie się dla Was inspiracją.

Ponieważ aparat mamy i uwielbiam robić zdjęcia małemu, zdecydowałam, że sama zrobię pamiątkową sesję urodzinową. Bez pozowanych, sztucznie ustawianych ujęć od fotografa z autkiem w ręku i oklepanym tłem. Za to swobodnie, z uśmiechem i w domowym zaciszu. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a mały O. z drobną pomocą, pozował niczym model.

środa, 21 maja 2014

Prezentowe pomysły na roczek

Roczek mojego pierworodnego zbliża się wielkimi krokami, a ja już od dłuższego czasu intensywnie myślę, jak go zorganizować. Zwłaszcza, że okazje do świętowania będą dwie, ponieważ postanowiliśmy, że oszczędnie- połączymy urodziny i chrzciny. Na wycieczkę do Disneylandu nas nie stać, za to mam wiele pomysłów, tak na imprezę, jak i pamiątkową sesję zdjęciową. No i oczywiście prezenty. O. ma mało zabawek przemyślanych, wybranych i zakupionych. Większość raczej zbieranych, z dobrego serca darowanych :) I jest kilka rzeczy, które specjalnie dla niego upatrzyłam. Taka Olowa Wishlista. Może będzie inspiracją dla jakiejś cioci, a może coś doradzicie, lub odradzicie. Tak, czy siak, oto moje pomysły. Do jednych jestem przekonana bardziej, przy innych mam pewne wątpliwości, więc liczę na Wasze sugestie.
 

wtorek, 13 maja 2014

Matko rusz tyłek! Zumba time!

Pierwsze zajęcia absolutnie mnie zaskoczyły. Po pierwsze- myślałam, że mam kondycję. Nie jak Chodakowska, ale choć na poziomie Gierfilda. W końcu na palcach jednej ręki można policzyć chwile, kiedy choć na kilka sekund uda mi się w ciągu dnia posadzić tyłek. No chyba że na tronie. A i tam nie siedzę za długo. Częste spacery z małym, których nie spędzam na ławce z gazetą, noszenie ponad 10 kilogramowego malucha, tysiące skłonów po zabawki i fitness z odkurzaczem na zamianę z mopem. A tu niespodzianka! Okazuje się, że cała moja codzienna aktywność, która wydawało mi się, znacząco wykracza ponad normę, jest niczym w porównaniu z godziną zumby.

środa, 7 maja 2014

Matka Roku- to nie ja

Matka Roku... Jeśli istniałby plebiscyt na wyżej wymienioną, z pewnością nie stanęłabym na podium. Bo nie jestem super mamą. I nie wstydzę się do tego przyznać. Prawie rok macierzyństwa, nauczył mnie dystansu. Pozbyłam się chorej presji. Wiem już, że ideały istnieją... Tylko na niektórych blogach. W opowieściach mam,  które tworzą w ten sposób swoje alter ego i próbują się dowartościować, biorąc udział w mamuśkowym wyścigu szczurów i nakręcając się wzajemnie.
 

wtorek, 29 kwietnia 2014

UWAGA! Zboczeniec za drzwiami.

Źródło: http://www.caferybnik.pl
Sytuacja pierwsza:
Dwie dziewczynki. Trzynaste urodziny. Świętowane na ogrodzonym boisku pod blokiem. Na kocyku. Ludzi sporo dookoła. Prezenty własnoręcznie robione, życzenia, kartki. Sznaucer w wersji mini, biegający dookoła. I siedzący obok Pan. Opalający w promieniach słonecznych to, co generalnie przed słońcem wśród ludzi się chowa. Strach i przerażenie. Pierwszy członek, którego zobaczyły. Pies pod pachę, koc zastawiony łakociami ciągnięty za róg pod samą klatkę i ucieczka w panice. Konsternacja i pierwszy telefon na policję. Dyżurna, która sama podpowiada, czego jeszcze wyrazić nie potrafią. Obnaża się. Tak. Owszem. No raczej.
 

czwartek, 24 kwietnia 2014

"Czego pozbawiło mnie macierzyństwo..?"

Nie lubię pisać o macierzyństwie w samych superlatywach. Jakie daje korzyści, jak jest cenne, i z jaką euforią się wiąże, to każda mama wie :) Poza tym zwierzenia pod tytułem "jak jest cudownie" i "jaka jestem szczęśliwa", nudzą mnie na innych blogach, a te skrajnie przesłodzone wywołują nawet mdłości. Zdecydowanie bliższa jest mi forma autoterapii, polegająca na wyśmianiu tego, co w byciu mamą doskonałe nie jest. Szyderstwo to moja pasja, odkąd postanowiłam nie zwariować.
 
Całkiem niedawno wzięłam udział w konkursie na blogu  O MATKO I CÓRKO. Temat przewodni: "Czego pozbawiło mnie macierzyństwo...?" Postanowiłam rzecz ugryźć na wesoło. Nie wygrałam, ale zostałam wyróżniona, więc swoją radosną twórczością się z Wami podzielę. A co! :)

 

wtorek, 22 kwietnia 2014

Dyngusowe szaleństwo z niemowlakiem

Kto powiedział, że śmigus- dyngus z niemowlakiem nie może być szalony, a oblewanie niespełna rocznego dziecka musi się ograniczać do małej, plastikowej dyngusówki ze straganu? My postanowiliśmy sprawić małemu z tej okazji mega radochę, i wieczorną kąpiel zamieniliśmy na harce w mini pływalni. Można? Można. Wystarczy dmuchany dziecięcy basenik (najlepiej szczelny :), kilka ręczników i trochę wysiłku. A ponieważ O. lubi wodę, był wniebowzięty, że w końcu nogi nie wystają mu za wanienkę, może zachlapać pół podłogi i trochę się poruszać przy akompaniamencie rodzicielskich braw i zachwytów...
Super frajda!

sobota, 19 kwietnia 2014

Cudawianki naturalnie, czyli zamszowe etui

Jestem zwolenniczką zamszu nie od dziś. Kilka lat temu oszalałam na jego punkcie. Od tej pory, zamiast kupna co chwilę nowej torebki wykonanej z "Bóg wie czego", wolę raz na jakiś czas zainwestować w porządną, pachnącą skórę, Zwłaszcza miły w dotyku zamsz. Trwalsze, bardziej gustowne, z charakterem i duszą.

Dlatego też, bardzo ucieszyłam się na wieść, że w Cudawiankowej ofercie Moniki Jareckiej, pojawiły się nowe modele etui na tablety (7" i 10"), a także laptopy od (11" do 17"), wykonane właśnie z niego. Dużym plusem jest również fakt, że sami sobie możemy takie etui po części zaprojektować, wybierając kolor zamszu oraz podszewkę. Prezentuję:

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Syzyf sprząta syf, czyli nagonka przedświąteczna.

Mama ma wpaść z wizytą. Jak zwykle- co robię..? Gruntowne sprzątanie. Jak zawsze zresztą, kiedy ktoś ma zajrzeć "na inspekcję". Po co? Może, żeby udowodnić, że daję radę. Że jeszcze nie pogrążyłam się całkowicie w  kaszkowo- pieluszkowym bajzlu i macierzyńskim szaleństwie. Nie wiem tylko komu chcę to udowodnić bardziej. Jej? Czy może sobie...

No ale przychodzi. Gatka- szmatka. Ja mało przytomna po kolejnej równie mało efektywnie przespanej nocy. Ble, ble, ble. -"W zasadzie to dobrze, że O. w takich warunkach sanitarnych nie chowasz..." Dociera do mnie z opóźnieniem. Zapewne widok twarzy mojej w tym momencie- bezcenny...

Nie lubię sprzątać. Jest tysiąc ciekawszych rzeczy do robienia, które z marszu mogę wymienić. Zresztą, to syzyfowa praca. Daremny trud. Robota głupiego. Bezsens. Dlaczego, tłumaczyć żadnej matce nie trzeba. I jeszcze płaca beznadziejna.
 

wtorek, 8 kwietnia 2014

NFZ: Najlepsza Furtka w Zaświaty

źródło: google
Do dzisiejszego wpisu skłoniły mnie ostatnie przygody Matki Prezesa, których miała biedna okazję doświadczyć na pogotowiu. Doskonale rozumiem cały żal wylany wraz z postem pod donośnym tytułem "Umieralnia".

Bo szpital to rosyjska ruletka. Ene due rike fake. Otrzymasz pomoc.
Albo nie.

Jak w każdym miejscu, gdzie pracują ludzie a nie roboty, wiele zależy od szczęścia i zwykłej ludzkiej życzliwości, której niestety mamy w stosunku do siebie coraz mniej. I o ile niemiła ekspedientka to błacha sprawa, bo zmieniasz sklep, a ona plajtuje lub traci robotę, o tyle w miejscach, gdzie ludzie ewidentnie są dla innych ludzi- to już kłopot.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rankig popularności, czyli wiadro na głowę...

Długo myślałam nad tym postem. Jak wejdziesz między wrony... Pokorne cielę... Ale zostałam nominowana do Liebster Award, za co dziękuję Blogowi Cukromania Frania, więc jestem zobowiązana kilka słów o swoim blogu, i blogowaniu cudzym napisać. Po co, na co i dlaczego.

Nikogo nie chcę tym postem urazić. Nie w tym mój cel. Moją intencją jest ukazanie, czym zaskoczył mnie cały blogowy światek, odkąd do niego trafiłam.
 
Źródło: internet

niedziela, 30 marca 2014

Po co dziecku smoczek..?

Wyrocznią nie jestem, tylko młodą, mało jeszcze doświadczoną mamą. Mimo to, na prośbę dwóch pewnych osób, napiszę dziś, co wiem o smoczkach.

Zacznę może tak. Macie telefony komórkowe? Jasne, że macie. A macie czasem takie uczucie, że telefon jest jednocześnie Waszym ulubionym gadżetem, jak i zmorą dnia powszedniego..? Ja tak mam. Przydaje się, kiedy chce się poplotkować z koleżanką, skorzystać z internetu, poradzić się mamy lub teściowej... Zawsze ze mną. W kieszeni lub torebce, na wyciągnięcie ręki. Ale bywają chwile, kiedy człowiek czuje się przez niego zniewolony. Bo dzwoni ktoś, z kim nie chcemy rozmawiać, bo się go zapomniało i trzeba biec z powrotem, bo się nie wyciszyło i obudził dziecko, bo znów jakieś anonimowe połączenie, natrętni reklamodawcy, itp. Z nim źle, bez niego jeszcze gorzej.
 

środa, 26 marca 2014

Sosonowe krzesełko do karmienia Tomi- KONRAD IV


Długo ten wpis męczyłam. Powód? Mąż na urlopie. Sama już nie wiem, z kim jest więcej roboty- z mężczyzną, który w końcu raczył głośno stwierdzić, że "w pracy odpoczywa", czy z niemowlakiem, co ostatnio każdą myśl wyraża donośnym piskiem. Tak czy siak, dziś polecam krzesełko do karmienia.

Wiem, że na rynku jest w czym wybierać. W erze plastik- bombastik, są modele w atrakcyjnych cenach, co to wszystko mają. Od pozytywki po nocnik. Sześć stopni nachylenia, podgłówki i podnóżki. Wiatraczek, kółeczka i parasolka...

Jestem fanką wielofunkcyjności, ale jeśli chodzi o krzesełko- chciałam głównie krzesełka :) Szukałam prostoty. Mebelka, który zajmie mało miejsca, bo mieszkanie metrażowo niezbyt okazałe, ale i przyda się, kiedy maluch podrośnie. Żeby za szybko wymieniać lub sprzedawać nie trzeba było. I taki właśnie dostałam w prezencie tuż po narodzinach malucha.
 
 

czwartek, 20 marca 2014

Bo mężczyzn kocha się za to... że są.

Jeśli chodzi o przydatność tudzież praktyczność, lepiej sprawdza się sprzęt domowy. Warto więc zainwestować.

Mężczyźni są jak dzieci. Przekonuję się o tym dobitnie od tygodnia, odkąd P. zaczął zaległy urlop. Wymownym milczeniem pominę fakt, że minęło raptem kilka dni, a my już działamy sobie na nerwy. Że kiedy śmiem mieć jakiekolwiek, uzasadnione pretensje, stwierdza z zapałem, że "chyba musi już wracać do pracy". Że głupia i naiwna zakładałam, iż będę mieć więcej czasu dla siebie, pomoc i dwie dodatkowe ręce, przydatne do nadrobienia zaległości socjalno- mieszkaniowych. Poranki z gotowym śniadaniem i upojne, romantyczne wieczory...

piątek, 14 marca 2014

Domowe ognisko...

No i stało się... Zostałam mamą. Nie dziś, nie wczoraj, nie w czwartek. W sobotę. Dokładnie 9 miesięcy temu. Szmat czasu. A do mnie wciąż to dociera i dotrzeć nie może. Dopiero teraz zastanawiam się, jak chcę aby wyglądał nasz dom, świat małego O. Jak chciałabym, żeby on się w tym domu czuł, i co z niego wyniósł (niedosłownie oczywiście)...


poniedziałek, 10 marca 2014

Dziecięca beztroska

Ostatnio idąc z wózkiem, pogrążona myślami jak zwykle w świecie codziennej rzeczywistości, gdzie w domu czeka rozmrożone mięso i góra prania, zauważyłam rzecz, którą nie często ma się okazję oglądać między szarymi blokowiskami. 
 
Była to dziewczynka z dwoma kiteczkami, w wieku szkolnym, w przykrótkiej różowej mini z trudem odcinającej się od całej ferii barw na tęczowych rajtuzach. Szła z naprzeciwka. W zasadzie podskakiwała, tak że miałam wrażenie, że zaraz wszystkie zeszyty powylatują jej z turkusowego plecaka. Nuciła coś wesoło pod nosem, a kiedy spojrzała przed siebie, zobaczyłam szczery uśmiech  od ucha do ucha i zbłądzone, wielkie oczy patrzące nie na mnie, tylko gdzieś za. Nieobecne. Zamyślone, w innym nierzeczywistym wymiarze, ale radosne do dna. Beztroskie. Minęła mnie, jak bym nie istniała, nie pasowała. Nie była godna być postacią jej uroczo kolorowego, fantazyjnego świata.
 

sobota, 8 marca 2014

Czym się różni chłopiec od dziewczynki?

Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa.
To dobrze znana już prawda objawiona przez Johna Gray'a.
Śmiem się zagłębić w ową teorię. Wysuwam hipotezę, że zauważalne różnice obu płci pojawiają się już w okresie niemowlęcym. Mam oczywiście na myśli zachowanie, bo różnice w wyglądzie raczej powinny być widoczne znacznie wcześniej :)

Dowód? Bardzo proszę.

środa, 5 marca 2014

Dlaczego jestem "butelkową mamą"...? C.D.

Poradnictwo laktacyjne... Hmmm... Co by tu powiedzieć... Chyba, że bardziej rozreklamowane jest obecnie, niż rzeczywiście istnieje. Albo ja miałam pecha po prostu, co jest dość prawdopodobne, bo los rzadko się do mnie uśmiecha. No chyba, że ironicznie :)
 
Szpital, w którym rodziłam, podobno został wyposażony w położne wykwalifikowane w temacie, niestety mnie nie dane było się o tym przekonać. Mimo, że problemy z karmieniem O. pojawiły się już w drugiej dobie, o czym pisałam szerzej TU, po pierwsze położne jasno dały mi odczuć, że niekoniecznie im po drodze, co by co chwila pomagać mi przystawiać małego. Jednocześnie, żadna też nie zadała sobie trudu, aby pokazać jak to dokładnie robić, więc jako samouk, musiałam się zmierzyć z wieloma chwilami frustracji małego głodomora. Po drugie, kiedy starałam się dowiedzieć, co się dzieje z moim dzieckiem, zasięgnąć rady, opinii, tę jakże cenną wiedzę dotyczącą karmienia, postanowiły chyba zatrzymać dla siebie, może licząc, że opchną ją ciut drożej niż za darmo...
 
Na przyszłość będę pamiętać, że drogi dla dobrej opieki szpitalnej są dwie: znajomości lub pieniądze, i jeśli  nie masz Wuja Ordynatora, to raczej warto posmarować tu i ówdzie. No, ale w rezultacie taktyka Pań się sprawdzila, bo po miesiącu traumatycznych zmagań z niedojedzonym i nieszczęściwym noworodkiem, o czym pisałam TU, skierowaliśmy z mężem nasze zwłoki w stronę prywatnej Poradni Laktacyjnej...
 

poniedziałek, 3 marca 2014

Dlaczego jestem "butelkową mamą"..?

Karmić... Jak to łatwo powiedzieć. Bez latania do sklepu, bez mycia i wyparzania butli, bez mieszania, wstrząsania, odmierzania, dosypywania, odsypywania, sprawdzania temperatury, grzania i chłodzenia na zmianę. Głodne? Cycek w buźkę, dobra książka, albo krótka drzemka i dziękuję. A korzyści jakie dla dziecka! Dla matki! I jak ekonomicznie, ekologicznie i oszczędnie! W zgodzie z naturą, najnowszymi trendami i przykładnie. I nawet na ulicy przypadkowo spotkany starszy Pan pochwali, dziadki będą w siódmym niebie, pediatra pokiwa głową z aprobatą, a mąż z zadowoleniem odetchnie, że przynajmniej tego dzieciowego obowiązku nie musi podzielać na równi z żoną...

Od czasu urodzenia małego spotkałam się z wieloma przykładami butelkowej dyskryminacji. Do dziś czytam niektóre posty pogrążające mamy karmiące butelką i nóż mi się w kieszeni otwiera. Więc dziś wykład. Zacznijmy od tego, że butelkowe mamy dzielą się na dwie grupy. Pierwsza- plastik, bo tak wygodniej. Druga- bo inaczej się nie da.
 

piątek, 28 lutego 2014

O jaaakie Cuuuda(wianki)!

Ponieważ ostatnie posty dotyczące Cudawianki Handmade Moniki Jareckiej, oraz tworzonych przez wyżej wymienioną artystkę filcowych etui cieszyły się sporym zainteresowaniem, dziś przedstawiam kolejne, ciekawe modele.
 
I zapowiadam, że to nie koniec, bo Monika ma się czym chwalić, a ja ochoczo popularyzuję rękodzieło, zwłaszcza to tak skromnie mówiąc, piękne. Wszystkie produkty można podejrzeć  nie czekając na kolejne moje wpisy TU, a jest tego trochę- zarówno dla Niej, dla Niego, tak dla domu, jak i oka.
 
Nie przedłużając, zapraszam do podziwiania i kupowania. Pierwszą czynność można wykonać u mnie, natomiast w związku z drugą polecam kontakt prywatny na FB Cudawianki Handmade, gdzie można bezpośrednio z Moniką negocjować ceny (jeśli jesteś kobietą), lub flirtować (jeśli jesteś mężczyzną). Polecam i zapraszam!
 

wtorek, 25 lutego 2014

Życie niemowlaka wcale nie jest łatwe...

Ostatnio często narzekam na O. Są ku temu powody, bo obiektywnie patrząc, nasz niespełna roczny brzdąc, już jest rozpuszczony jak dziadowski bicz. To niewiarygodne, jak ten mały terrorysta potrafi sobie ustawić dwoje dorosłych ludzi, znaczy nas- rodziców.

Biegamy wokół niego jak mróweczki i szczerze, boję się pomyśleć co nas jeszcze czeka, bo każdy kolejny dzień jest bardziej wyczerpujący, niż poprzedni. A mimo to, z całą pewnością mogę stwierdzić, że jednocześnie bardziej wesoły, i z każdym następnym, kocham O. coraz mocniej.

Ale o tym będzie kiedy indziej, bo dziś druga strona medalu. Czyli o niemowlęcej niedoli.

sobota, 22 lutego 2014

TAG: Mama na 6.

Zostałam zatagowana. No beznadzieja, bo teraz muszę pisać, o czymś, o czym pisać nie miałam...

Żartowałam! :) Chętnie się pobawię, a później podobną przyjemność sprawię kolejnym osobom :)


A oto TAG:
Jakie 6 produktów przeznaczonych dla maluszków czyni z Ciebie mamę na szóstkę?

środa, 19 lutego 2014

UWAGA NA USTAWIONE KONKURSY!

Miałam dziś dość nieprzyjemną sytuację. Krótko opiszę, w zasadzie w ramach przestrogi, że nie wszystkie blogowe konkursy bywają "w porządku". Udział brałam już w niejednym, z różnym skutkiem, i w zasadzie nie o wygraną chodziło, bo jak każdy wie- nagrody oferowane w takowych, najczęściej śmieszniejsze są niż cenniejsze :) Próbowałam dla samej zabawy i radości z uczestnictwa.
Tak było i tym razem. Niestety skończyło się inaczej, bo krótko mówiąc- bardzo niesympatycznie.
 

wtorek, 18 lutego 2014

Cudawianki Handmade i filcowe etui wszelakie

A może się skusicie...? Dziś przedstawiam kilka propozycji pięknych etui, stworzonych z myślą o tabletach, laptopach czy ipadach. Produkcja- Cudawianki Handmade i Monika Jarecka. Kto nie wie, z kim ma do czynienia, i z czym to się je- zapraszam do zapoznania się TU.
 
A teraz bez zbędnego owijania w bawełnę- oglądajcie, podziwiajcie, Cudawianki odwiedzajcie (TU), na FB wpadajcie (TU). Oczywiście to nie muzeum, kupować można, a ja polecam z całego serca!

sobota, 15 lutego 2014

Co jest naprawdę ważne?

  Na wszystkich blogach Walentynkowe wpisy. U mnie też miał być. Taki słodki, romantyczny, z serduszkami i wyznaniami. Płytki, i na pokaz. Tak samo komercyjny i kiczowaty, jak samo święto. Ale nie będzie. Będzie za to ciut więcej. Trochę przykrej refleksji, do której dziś miałam niestety pobudki.
 

piątek, 14 lutego 2014

Urwis staje i stawia na nogi!

Ostatnio zegarek się zbuntował. Wskazówki biegną jakby szybciej, oszalałe całkiem, a ja pierwszy raz mam wrażenie,  że choć się staram z całych sił, nie nadążam. Dni mijają niepostrzeżenie, czasu na wszystko brakuje.

Następuje dezorganizacja, której całym sercem nienawidzę. W głowie 100 pomysłów, tylko doba za krótka, tydzień za wąski, a miesiące lecą tak szybko, że ledwie ciuchy z letnich na zimowe i odwrotnie, dążę wymienić.
 
Ponieważ staram się nie zamykać w czterech ścianach z dzieckiem, na którym kolor mojej kredki do oczu nie robi żadnego wrażenia, ostatnio stwierdziłam, że czas się trochę ogarnąć. Bo Matką Denatką konkretnie, to tylko z nazwy chciałabym być, i niekoniecznie swoją twarzą na co dzień bloga reklamować.

czwartek, 13 lutego 2014

Cudawianki Handmade

Dziś na tapecie popularny ostatnio handmade. Przedstawiam Wam Monikę Jarecką. Głowa pełna pomysłów, ogromne serce przelane w tworzone produkty, pasja, i zdolne, sprytne ręce. To nie jest tania chińszczyzna, a rękodzieła z duszą. Efekt ogromnego i czasochłonnego wkładu pracy Moniki, a także Jej własnego, szczerego zamiłowania do sztuki użytkowej :)
Ponieważ tworzone przez nią cuda robią na mnie ogromne wrażenie, i jestem fanką oryginalnych, nietuzinkowych przedmiotów użytku codziennego, postanowiłam nawiązać z nią współpracę, i co jakiś czas prezentować Wam, te urocze rzeczy. Mam nadzieję, że tak ja mnie i Wam się spodobają.
 
Oto Monika Jarecka i Jej Cudawianki Handmade


środa, 12 lutego 2014

To był miły dzień :)


Spotkania z innymi mamami, w dodatku mi bliskimi, zawsze napawają mnie entuzjazmem. Tak było i tym razem, nie zawiodłam się :)
 
Ale, ponieważ jedna z koleżanek, z którą miałam przyjemność miło spędzić czas w Klubokawiarni dla dużych i małych "Różowe Okulary", również jest blogującą mamą, nie będę powielać sprawozdania z wypadu, tylko zainteresowanych odeślę do niej :)

BOBASY TRZY I MY :)

Zapraszam! Też tam byłam i słodką latte piłam :)

 

poniedziałek, 10 lutego 2014

Nie ma zmiłuj- zęby idą...

Sesja zakończona. Semestr w zasadzie zamknięty. Pozytywnie. Świadomość, że ta czarna jak smoła chmura, już nie wisi nad moją głową- cudowna. Perspektywa spełnionego obowiązku i wolnego do następnego zjazdu- bezcenna.
Ale kolorowo nie jest.

Jeszcze nie doszłam do siebie po całym weekendzie na uczelni, a już w domu szaleństwo. Nie ma zmiłuj. Kolejne noce z rzędu całkowicie zarwane. Dziecko jak nie moje, bo bardziej laleczkę Chucky przypomina. Drze się w zasadzie bez przerwy. Nic mu nie pasuje. Jak już mam serdecznie dość, oddaję go zbulwersowana  tatusiowi z reklamacją, że "jak mnie nie było, ktoś podmienił", albo "wystarczy, że wyjdę, a już popsute!". Ale P., choć ma genetycznie chyba uwarunkowaną, zdecydowanie większą odporność psychiczną, też się kończy.
 
Śmiem podejrzewać, że małemu wychodzi kolejny ząbek...
 

piątek, 7 lutego 2014

Domowe sposoby na niemowlaka :)

Czym zająć Malucha?
 
To już wiemy dzięki naszej kochanej Mamiczce, która, ku mojemu ciągłemu zdumieniu, znalazła już 258 ciekawych pozycji (TO TU ).
 
Ale czym zająć niemowlaka, który jeszcze roku nie ukończył...?
 
Takiego, wiecie- co to książki drze, albo w najlepszym wypadku je. W grę jeszcze nie zagra (no chyba, że to gra strategiczna- "Kto pierwszy złapie kabel?"), mało rozumie, i jeszcze mniej potrafi go zainteresować na dłużej niż minutę. A domaga się nieustannych bodźców.

środa, 5 lutego 2014

Teen Mom bohaterkami? Nie dla mnie...

Mam 27 lat. Jakby nie patrzeć- teen mom już nie jestem. I nigdy nie będę! O zgrozo! Przecież, ja też chciałabym być super-bohaterką! Ale dałam plamę... Zaszłam w ciążę całkiem świadomie.. Mieszkając na swoim, lub przynajmniej na bankowym. Mając męża, jaki by on nie był ;)  Mając już jakieś życiowe doświadczenie. Po studiach. Pracując już, choć może niedługo.

niedziela, 2 lutego 2014

Rzadko, ale zdarza się. Czasem, trafia się.

Rzadko, ale zdarza się. Czasem, trafia się. Niezmiernie nie często, ale to możliwe. Niestety, szóstka w totka wciąż śmieje się z mojej naiwności. Ale czasem, los raczy inną miłą niespodzianką. To będzie post pochwalny. Dla ludzi. Dla osób. Które są bardziej realne niż główna wygrana. I które są naprawdę. W moim mniemaniu to koleżanki, przy których z góry wiesz, a nie tylko zakładasz, że są i będą, jakoś tak zwyczajnie "dopasowane".
Ania. Natalia. I cała grupa WSP Łódź.
 
 
 
 
 
 
 

środa, 29 stycznia 2014

"OSIOŁ i jego CIEŃ"

A dziś jedna z bajek Ezopa (Teatrzyk Zielona Gęś).
Tak, dla małych, jak i tych całkiem już pełnoletnich. Oczywiście z morałem.

Poznałam ją jeszcze jako mała dziewczynka, więc dziś odkurzę wspomnienia.

To pierwsza z serii bajek Ezopa, więc zaglądajcie po więcej!

I pamiętajcie-
CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Niemowlaki naprawdę nurkują...!

Kilka fotek z zajęć dla niemowlaków na pływalni "FALA".

Tytułem wstępu- zajęcia od 8 rano, a trzeba było być wcześniej. Wstać- tragedia. Gdy budzik zadzwonił miałam ochotę darować. Ale pojechaliśmy i zdecydowanie nie żałujemy. Tanie nie są- fakt, ale nam trafiło się wejście "na próbę", dzięki mojej kochanej S. :)
 
Wniosek? Będziemy chodzić na pewno, choćbyśmy mieli sam ryż żreć przez miesiąc...
Warto. Naprawdę warto. Dlaczego? W wielkim skrócie:
 

piątek, 24 stycznia 2014

Mąż. Żona. Dziecko. Teoria agresji.

Ostatnio znajomym, którzy zastanawiali się nad poczęciem dziecka, razem z dzieciatą już S., namiętnie i uparcie wpajałyśmy, że dziecko nic w związku (małżeństwie) nie zmienia. ..

Nie wiem, jak S., ale mnie nos urósł do tych rozmiarów, że muszę coś z tym zrobić, bo żaden podkład tego nie przykryje.

Dziecko zmienia wszystko!

WSZYSTKO.

środa, 22 stycznia 2014

Skąd te strachy...?


Odkąd moje dziecko wpadło w histeryczny płacz, gdy na mini imprezie, znajomi odśpiewali P. "Sto lat", zastanawiam się, czy wszystko z nim jest w porządku.
 
Czy to taki okres w jego niedługim jeszcze życiu, może skok rozwojowy i związany z nim lęk separacyjny?
 
A może zgodnie z hipotezą mojej wszechwiedzącej mamusi, rzeczywiście "za cicho go chowamy"...?
 
Co robimy nie tak?

Wow! Wygraliśmy czerwone Ferrari!


Się pochwalę... :)

 W końcu, po opłaceniu podatku (bolało...), dotarła do nas nagroda za
I miejsce w konkursie czasopisma "Dziecko", za blogową opowieść o porodzie.


Piękne, czerwone Ferrari :)


 

wtorek, 21 stycznia 2014

Vichy Dermablend Corrective Foundation- podkład korygujący


 
Dziś mój, znaczy mamusiowy, zdecydowany KWC.

Wiem, że o Vichy chodzi fama, że przereklamowane, że nieskuteczne i niewarte zakupu.
 
Ja jednak mam kilka pozycji ,do których bezwzględnie wracam, a ewentualne zdrady na rzecz innych marek, przypłacam rozczarowaniem i poczuciem kasy wywalonej w błoto.


  

sobota, 18 stycznia 2014

Międzynarodowy Dzień Kubusia Puchatka

 Najsłynniejszy miś świata, mieszkający w Stumilowym Lesie, czyli Kubuś Puchatek,
bo o nim mowa, obchodzi dzisiaj swoje święto.
A O. bardzo lubi Puchatka, więc świętuje razem z nim :)

piątek, 17 stycznia 2014

Na wypasie, choć pusto w kasie :)


   Jestem zgon. Po prostu umarło mi się. Jak na Matkę- Denatkę przystało. Ostatnie dni mnie nie rozpieszczają. Użalać się wstyd, ale rozładować co nieco muszę, bo inaczej z grobu nie wstanę.

   O. dokazuje, ja powoli wariuję, P. zbyt dużo pracuje... Dziś pobił ostatni rekord, i był w pracy 16 godzin. To chyba, jakby nie patrzeć, dwa dni robocze w jeden zrobił. Ale niestety moje logiczne olśnienia niewiele warte, bo jutro znów na 6 i Bóg wie, o której wróci. A ja cały dzień z moim pełzającym oprawcą samiuteńka...

środa, 15 stycznia 2014

Niczym Gąsiennica...

   No i stało się... Nastąpiło, co nieuniknione. To była tylko kwestia czasu. Bo wszystko ma swoją kolej rzeczy. To natura rządzi prawami tego świata. I życiem naszym. I życiem naszych pociech.
    Kiedyś na zajęciach, Pani Profesor, którą bardzo cenię, i która w przeciwieństwie do wielu innych wykładowców, potrafi mówić ciekawie na ciekawe tematy, bez wyręczania się slajdami, zapytała nas (przyszłych logopedów), czy dziecko samo z siebie będzie w stanie nauczyć się chodzić. Rzecz tyczyła się rozwoju maluchów, a sytuacja miała być następująca: Kładziemy dziecko, zaspokajamy jego podstawowe tylko potrzeby, istotne dla podtrzymania życia, znaczy jedzenie, picie, pielucha itp. Czy dziecko nauczy się chodzić?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy


  Jakiś czas temu, przeczytałam na jakimś blogu post, który wzruszył mnie, i na dłuższy czas zapisał się w mojej głowie. Pewna mama opowiadała w nim, o swoim podejściu do inicjatywy Jurka Owsiaka.
 
   O tym, że nigdy nie przejmowała się Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, nie angażowała się w nią, nie interesowała, była jej zupełnie obojętna.
Do czasu. Aż urodziła synka. Wcześniaka.
I godzinami patrzyła na swoje dziecko, za szybką inkubatora z czerwonym serduszkiem.

 

sobota, 11 stycznia 2014

Aktywne klocki dla aktywnych Maluchów- Fisher Price

Kolejna odsłona Fisher Price. Nic dziwnego, bo uwielbiamy zabawki tej firmy. Za co? Za solidność wykonania, kolory, czyste dźwięki i funkcje. Za walory edukacyjne i to, że zabawa  nimi po prostu się nie nudzi. Zarówno dziecku, jak i rodzicom :)

 

Brilliant Basics- Aktywne klocki


Zestaw zawiera trzy klocki (ciut mało, nie?), ale zabawa nimi wykracza poza klockowe schematy :)

Na każdym znajduje się uśmiechnięta buźka. Kiedy dziecko ją naciśnie (specjalnie, bądź przez przypadek:), elementy ruchowe klocka, zaczynają się poruszać i wydawać dźwięki. Można bawić się każdym z osobna, lub ustawić jeden na drugim i naciskając na wierzchołek, "aktywować" wszystkie.

piątek, 10 stycznia 2014

Do you speak English, Baby...?


A co gdyby już niemowlaka oswajać z drugim językiem, mimo, że ten podstawowy opiera się dopiero na "gołębim gruchaniu" i przypadkowo wypluwanych sylabach...?
Dlaczego nie?

Baby English Center oferuje bezpłatne:

BAJANIE dla dzieci 0-4 lata!
Termin: 22.01.2014, godz. 10.00- 10.30
Zapisy telefonicznie pod numerem: 601 420 888

Więcej informacji:
https://www.facebook.com/BabyEnglishCenter

czwartek, 9 stycznia 2014

Spacerkiem obowiązkowo...

  Ku mojemu mającemu podstawy pedantyczne, niezadowoleniu, w moim domu ostatnio najczęstszym gościem jest SYF. Nie pomylić z BFF. Syf to syf.
 A ponieważ do pary gila mi wcale nie brakuje, kiedy tylko zaczęła się jesienna plucha, czym prędzej pobiegłam z bardzo małym jeszcze małym do lekarza. Mówię Pani Doktor, że panicznie boję się przeziębienia u dziecka, bo atrakcji ostatnio i tak mi nie brakuje i pokornie proszę o jakiś cudowny specyfik na odporność. Niestety, ku mojemu zdziwieniu, zamiast z receptą, wychodzę od niej z przykazaniem codziennych spacerów, bo ...
podobno nic prostszego  w tym temacie nie wymyślono. Hmmm... No więc trzymam się teorii ,że to właśnie służy mojemu dziecku i regularnie przemierzam kilometry z wózkiem.

niedziela, 5 stycznia 2014

Słownik wyrazów psu obcych i zwrotów obcojęzycznych

 

Uczę się nowych słów.

Do tej pory wołano do mnie "Niunia", "Mersjaczku", "Dzidzia"(?!?), "Sunia" i podobnie, znaczy... słodko do wyrzygu.

Teraz w słowniku błyskotliwych zwrotów, pojawiły się nowe określenia. Ordynarne. Strach powtarzać. Do końca sama nie jestem pewna, czy to już przymiotnik, czy jeszcze czasownik. Generalnie w wersji lajtowej, brzmi to jak "idź na miejsce", powtarzane na tyle często, że to już chyba nazwa własna,  traktowana jak drugie imię.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...