sobota, 28 grudnia 2013

Synkowa "Opowieść Wigilijna"

W pewien grudniowy poranek....

kiedy słońce pięknie świeciło,

a śniegu nawet centymetra nie było...

Schowałem się cały szybko do pudełka,

aby wyczaić, czy Mikołaj przez okno już zerka...
 
 
Tatuś w tym czasie na choince bombki zawiesił,
 
i nowe życie w zeszłoroczne lamki wskrzesił.
 
 
Tak się jej widokiem zachwyciłem...
 
- Kto przyniósł prezenty?- nie zauważyłem!
 
 
Mama ze świerku stroik przygotowała,

i razem  z tatusiem za dłuuugooo sprzątała...
 

Potem stół tradycyjnie uszykowali

i wspólnie z dziadkami ryb nagotowali. 
 
 
A ja już tylko o prezentach marzyłem,

zabawą bucikiem szybko się znudziłem...


Lecz na swym tronie grzecznie siedziałem,

bo pod choinką rózgi znaleźć nie chciałem!
 

Aż w końcu nadeszła ta chwila...-"Tam jest mój worek!"

-"Szybciej, bo mi się popsuje humorek!"
 
 
Zajrzyjmy do środka, bo tam me prezenty...

Rany, ile ich!- Mikołaj naprawdę jest Święty!
 
 
Ten też jest dla mnie? Oczom nie wierzę...

Jak dobrze tak miło zakończyć wieczerzę!
 
 
Raz dwa, szybciutko je odpakuję,

a papier zjem- się nie zmarnuje...
 
 
Z prezentów ślicznych się bardzo cieszę,

lecz zasłużyłem- skromnością nie grzeszę :- )
 
 
Ale to przecież jeszcze nie koniec-

Już z następnym zmierza renifer- goniec.
 

W pierwszy dzień świąt wciąż się zachwycam,

w mikołajowe pampersy i kaszki hycam!
 
 
Święta te były niezapomniane...

Muszę to przyznać- bardzo udane...
 
Rodzice i dziadki się postarali...

I o me pierwsze wspomnienia zadbali!

                                                                                                     
                                                                                                   O.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...