Długo ten wpis męczyłam. Powód? Mąż na urlopie. Sama już nie wiem, z kim jest więcej roboty- z mężczyzną, który w końcu raczył głośno stwierdzić, że "w pracy odpoczywa", czy z niemowlakiem, co ostatnio każdą myśl wyraża donośnym piskiem. Tak czy siak, dziś polecam krzesełko do karmienia.
Wiem, że na rynku jest w czym wybierać. W erze plastik- bombastik, są modele w atrakcyjnych cenach, co to wszystko mają. Od pozytywki po nocnik. Sześć stopni nachylenia, podgłówki i podnóżki. Wiatraczek, kółeczka i parasolka...
Jestem fanką wielofunkcyjności, ale jeśli chodzi o krzesełko- chciałam głównie krzesełka :) Szukałam prostoty. Mebelka, który zajmie mało miejsca, bo mieszkanie metrażowo niezbyt okazałe, ale i przyda się, kiedy maluch podrośnie. Żeby za szybko wymieniać lub sprzedawać nie trzeba było. I taki właśnie dostałam w prezencie tuż po narodzinach malucha.
Pierwsze podejście było nieudane. Zbyt ambitna i ciekawska matka kazała mężowi krzesełko złożyć, kiedy dzieciak siedział jeszcze niepewnie. Więc po kilku przymiarkach i krótkiej sesji fotograficznej, zastało odsunięte w kąt, a do łask podczas posiłków wrócił bujaczek.
Długo jednak czekać nie musieliśmy, bo wkrótce nasz ruchliwy bobas zaczął siedzieć bez podparcia poduch, a z bujaka namiętnie uciekać. I wtedy ten niezbyt okazały mebelek, okazał się strzałem w dziesiątkę i istnym wybawieniem. Tak jest zresztą do dziś.
-wysokie krzesełko do karmienia
-niskie krzesełko do karmienia
- krzesełko + stolik dla starszaka
Plusy?
- solidna konstrukcja z drewna sosnowego
- wysoka jakość wykonania
- stabilność przy stosunkowo małej zajmowanej powierzchni
- pasek krokowy zabezpieczający przed wyślizgnięciem się dziecka
- miękka tapicerka z praktycznej do utrzymania w czystości ceraty
- dzieciak nie daje rady z niego uciec, nawet jeśli na obiad szpinak
- wiele dostępnych kolorów tapicerek i drewna
- po rozłożeniu na osobne elementy krzesełko wsuwa się pod stolik
Minusy? W zasadzie niewiele.
- blacik krzesełka nie jest w żaden sposób ograniczony, w związku z czym, za pomocą małych rączek, wszystko szybko z niego sfruwa (przykładowo wyżej wymieniony szpinak :) Jest to o tyle upierdliwe, że tysiąc skłonów dziennie wykonać trzeba, żeby dzieciak chwilę posiedział, zamiast przemieszczać się w sposób niekontrolowany :)
- jak to na mebel drewniany przystało, istnieje spora trudność z ewentualną mobilnością w przypadku przykładowo wyjazdu. Cały proces rozkładania i ponownego skręcania, aby upchnąć krzesełko do auta, jest sądzę, grą niewartą świeczki. Ale w sumie, kto na wakacje krzesełko do karmienia zabiera...? :)
Jak dla mnie bomba i szczerze, jestem z tego prezentu zadowolona, zwłaszcza, że oczami zniecierpliwionej matki niemowlaka, już widzę małego przedszkolaka, który siedzi w wersji rozłożonej- na krzesełku przy stoliku i ... zamiast kolorowanki, ścianę kredkami maluje...
P.S. To nie jest post sponsorowany, tylko subiektywna opinia z pobudek czysto informacyjnych :)
Aaaaa, jak się z Tobą skontaktowac na priv? Ogromną sprawę mam!!!
OdpowiedzUsuńKontakt :) Lub funpage :)
UsuńJa tam lubię mój plastic fantastic :p
OdpowiedzUsuńJa też do plastiku nic nie mam :)
UsuńKorniki nie zjedzą... :D
Usuńnasz chico plastik też jest fantastic chociaż zajmuje sporo miejsca, ale póki co spełnia swe zadanie super :)
OdpowiedzUsuńWiem, widziałam! A najlepsze, że Zuzia w nim usypia! Takie monotonne posiłki? :D
Usuń