czwartek, 24 kwietnia 2014

"Czego pozbawiło mnie macierzyństwo..?"

Nie lubię pisać o macierzyństwie w samych superlatywach. Jakie daje korzyści, jak jest cenne, i z jaką euforią się wiąże, to każda mama wie :) Poza tym zwierzenia pod tytułem "jak jest cudownie" i "jaka jestem szczęśliwa", nudzą mnie na innych blogach, a te skrajnie przesłodzone wywołują nawet mdłości. Zdecydowanie bliższa jest mi forma autoterapii, polegająca na wyśmianiu tego, co w byciu mamą doskonałe nie jest. Szyderstwo to moja pasja, odkąd postanowiłam nie zwariować.
 
Całkiem niedawno wzięłam udział w konkursie na blogu  O MATKO I CÓRKO. Temat przewodni: "Czego pozbawiło mnie macierzyństwo...?" Postanowiłam rzecz ugryźć na wesoło. Nie wygrałam, ale zostałam wyróżniona, więc swoją radosną twórczością się z Wami podzielę. A co! :)

 

„Czego pozbawiło mnie macierzyństwo?”

W zasadzie wielu, wielu rzeczy.

Tych wszystkich, których nie dało, podstępnie i po cichu zabrało.

Bo któż raczył uprzedzić  przyszłą matkę, że brzuch pasiasty jak zebra mieć będzie? Że nigdy bikini już nie włoży, ponieważ w kremach przeciw rozstępom należało się kąpać, a nie tylko wcierać? Może błaha strata powiesz- płytka i niewiele znacząca. Bo czymże jest wygląd 1/3 powierzchni ciała przy wszystkich urokach matkowania i szczęściu, że dziecię zdrowe. Pytasz- więc szczerze odpowiadam. Moich blizn wojennych za O. bym nie oddała. A mimo to wzdrygam się na myśl o zbliżających się wakacjach, słońcu, plaży i własnej osobie w stroju jednoczęściowym niczym Otylia Jędrzejczak, co się zgubiła w drodze na basen. I ta opalenizna. Taka nierówna będzie! Fuj!

A któż miał śmiałość ostrzec mocno zapaloną pedantkę, że definicja słowa porządek nabierze nowego znaczenia? Że będzie oznaczać raptem kontrolowany w większym lub mniejszym stopniu nieład, zwany potocznie burdelem?

Nikt. Nikt nie zadał sobie trudu.

Nikt półsłowem nie wspomniał, że chrupki kukurydziane kleją lepiej niż guma arabska, gotowanymi buraczkami najlepiej się kicha, szybę drzwi balkonowych liże, a miejsce skarpetek tatusia zdecydowanie jest pod szufladą.  I że pełzający po domu bobas, jak ślimak śluzem śliną podłogę znaczy, by drogę powrotną bez trudu znaleźć?

A czemu nikt nie wspomniał, że matka zaniżać statystyki będzie? Że dołączy do grona czytających dwie strony rocznie, bo potomek kartki namiętnie wydziera, a na spacerach śpi póty,  póki wózek jedzie a pęd wiatrem czoło owiewa. Że kosmetyczkę , fryzjera będzie miała przywilej odwiedzić raz na ruski rok, zapewne przed chrzcinami, żeby w kościele egzorcyzmów na jej widok nie zaczęli odprawiać?

I że święty spokój zniknie na wieki wieków, amen?

Że nawet wieczorem, po całym dniu biegania, tępo na telewizor  popatrzeć sił nie będzie?

Że procesy twórcze zawsze matce bliskie, będą teraz wysiłkiem godnym Nobla i rzadkim, jak kupa po deserku śliwkowym?

A kto raczył przygotować matkę śpiocha na miesiące czuwania w pozycji względnie komfortowej, i bieg przez płotki w godzinach nocnych, aby zatkać buźkę wiecznie gubiącym się w zasadniczo małym łóżeczku smoczkiem?

Kto napomknął, że wzorzyste bluzki trzeba będzie wkładać na wizyty u lekarzy, bo pot z nerwów strumieniami lać się będzie na samą myśl o szczepiennych ekscesach?

Kto zapewniał, że sielanką będą napady dziecięcej histerii na widok chowanego pilota i 10 godzin dziennie w pozycji pochylonej, w której puste cycki wiszą niezbyt atrakcyjnie?

Że na babskich wypadach, modną torebkę zastąpi paczka pieluch, a rezolutne rozmowy na temat pośladków Damięckiego- analiza składu obiadku ze słoiczka?

Że mąż z jawnym błogostanem będzie witał dźwięk budzika jednoznaczny z rychłą ucieczką do pracy, a zamiast niego towarzyszem dnia każdego stanie się mały zasmarkany buntownik, zupełnie nieświadomy korzyści dla zdrowia jakie niesie drzemka?

I że w sercu matki na zawsze już zadomowi się strach o wyżej wymienionego, beztroska pożegna się ostatecznie wraz z pierwszym krzykiem, a najlepszym jego kompanem zostaną wyrzuty matkowego sumienia: „Czy na pewno daję z siebie wszystko?”

Nikt…

 

7 komentarzy:

  1. Rewelacyjnie napisane! Ot co cała prawda! U mnie rozstępy zasiały boczki, uda od wewnątrz i pośladki , bo zrosłam jak Beyonce :D Zobaczymy jak to sie potoczy teraz w drugiej ciązy, bo jak widać mimo tego wszystkiego pcham się w tę rzeczywistość po raz drugi! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio!? Chyba przegapiłam jakiś wpis! Gratulacje! Rany...! Super! Pozdrowienia od naszej całej rodzinki! :) P.S. Beyonce seksowna jest, więc spoko :D

      Usuń
  2. Miło jest, naprawdę czytać i uśmiechać się przy tym od ucha do ucha szczerze i radośnie.Ten tekst powinien wygrać,ni tylko wyróżnienie dostać a nade wszystko treść ta przekopiowana winna być do mózgu każdej, dosłownie każdej mamy, która swoimi narzekaniami zamieniła w "koszmar" życie swoje i swojej rodziny...Bo w macierzyństwie nie same piękne i łatwe chwile są ale to nie oznacza konieczności robienia z siebie cierpiętnicy..I takie pełne humoru podejście do tematu potrzebne jest bardzo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cie czytać! trafiłam tu niedawno... ;) ale pochłaniam jak gąbka zaległości wstecz ;)- Bogu dzieki że laptop nie ma kartek;) nikt mi nie powyrywa... zreszta moje Potwory już ten etap mają za sobą- pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie mogę doczekać, aż mój maluch będzie miał ten etap za sobą. Zresztą na komputer też kiepsko reaguje, dlatego siedzę po nocach :) Pozdrawiamy gorąco!

      Usuń
    2. Kochana! Ty sie ciesz, że jeszcze ten etap masz ;) ! Chociaż w sumie... każdy ''etap'' jest lawiną rzeczy fajnych, i lawiną rzeczy tragicznie irytujących ;) ot macierzyństwo.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...