tag:blogger.com,1999:blog-90170468543148482942024-03-05T17:14:41.457+00:00Matka - Denatka, czyli o macierzyństwie na wesoło! Blog sarkastycznej matki. O macierzyństwie na wesoło. Bez lukru i cukru. Ironicznie i z przekąsem. Na przekór super mamom i perfekcyjnym paniom domu. Na złość idealistkom. Do bólu prawdziwie, lecz z humorem. Dla wszystkich denatek :-)sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.comBlogger71125tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-22447268482607559942014-09-13T21:55:00.000+01:002014-09-13T21:55:26.855+01:00Leniwa mama nie śle dziecka do żłobka.<div style="text-align: justify;">
Każdy żłobek jest inny. Każde dziecko jest inne... I spostrzeżenia każdej mamy na temat danej placówki, z którą miała sposobność się zapoznać, również będą różne. Dlatego niestety opierając się na własnych odczuciach, trudno mi być obiektywną w tym temacie. Mimo wszystko, chciałam napisać ciut o moich obserwacjach, o tym, co mnie- mamie, w żłobku się podobało, co mnie nie zachwyciło, a co mogłoby być zorganizowane może inaczej.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznę jednak od tego, że ze żłobka zrezygnowaliśmy. To była trudna decyzja, podjęta rodzinnie i jednogłośnie. Nie wiem, czy moje obawy podprogowo na męża zadziałały, bo podobno dziecku się udzielały, ale i on doszedł do wniosku, żeby dłużej tego nie ciągnąć. Dlaczego? Głównie dlatego, że Olek naprawdę źle adaptację znosił. Widzieliśmy, że pogodne i dobrze rozwijające się dziecko, zaczyna nam się gubić. Noce przepłakane a nie przespane, szloch na widok obcych, histerie, kiedy ktoś znajomy brał na ręce, apatia i ciągłe pilnowanie maminych spodni, to tylko kilka zmian, których zdążyliśmy doświadczyć. Mimo, że mały nie chodzi do żłobka już dwa tygodnie, wciąż doprowadzamy go do ładu, więc z przekonaniem mogę powiedzieć, że była to nieudana próba, która więcej zrobiła złego, niż dobrego.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxLkwODhQS2_kSS5HtnR7XMF7_UTdFfiLWA5x29oUCF3flBql6vZ2ZRPIZYjlU1skOSD4qCqGc9qU0FRwulf50EWguSeVk2U2KQpp9FvYob7mRSBO9rLDe3QjAAQOCtmKWhBcbalm3V5KZ/s1600/DSC_0743+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxLkwODhQS2_kSS5HtnR7XMF7_UTdFfiLWA5x29oUCF3flBql6vZ2ZRPIZYjlU1skOSD4qCqGc9qU0FRwulf50EWguSeVk2U2KQpp9FvYob7mRSBO9rLDe3QjAAQOCtmKWhBcbalm3V5KZ/s1600/DSC_0743+(2).JPG" height="476" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ niedawno na pewnym blogu wyczytałam, że problem ze żłobkiem to argument dla leniwych mam, którym się nie chce wracać do pracy, pragnę również nadmienić, że do pracy wracam. Więc do leniwych się nie zaliczam. Może i bym mogła, gdyby tylko kasa na to leniuchowanie z nieba spływała. Ale niestety. Póki co dorabiam chałupniczo, co jest nie lada wyzwaniem- stąd mnie mniej na blogu. A wkrótce mam nadzieję, zacznę również pracę w zawodzie. I nie będzie to łatwe, skoro przygoda ze żłobkiem nie wypaliła. Dzięki Bogu, mąż pracuje na różne zmiany, więc mamy nadzieję, że przy dużej dawce kombinacji, uda nam się wymieniać opieką. Więc jak widać- na skróty nie idziemy. Ale kierujemy się, jak wszyscy rodzice- głównie dobrem dziecka. I mogłam pisać na przekór, że leniwą mamą to jest ta, co zamiast się dzieckiem zajmować ucieka do pracy, a adaptację żłobkową lepiej przechodzą dzieci, które od początku życia większość czasu spędzały same w łóżeczku. Ale po co? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i każda z mam znajdzie argumenty dla swoich przekonań.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale wracając do żłobka.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Co mi się podobało...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze Panie opiekunki. Młode, energiczne, pozytywnie nastawione i co bardzo ważne, empatyczne. Doskonale rozumieją rozpacz maluchów i rozterki rodziców. Słuchają, doradzają, wspólnie szukają złotego środka. Starają się, jak tylko mogą i na ile pozwalają im warunki. Zrobiły na mnie dobre wrażenie, a ja dociekliwą matką jestem, co w pierwszym kontakcie rękę podała, mówiąc "cześć, ja jestem...", a w drugim już sprawdzała referencje. Te zaś bardzo zróżnicowane, co jest plusem. Były w grupie Ola Panie, które mają dzieci i te, które jeszcze nie mają. Panie po opiekuńczej, położna i pielęgniarka. Wszystko było kwestią dogadania, Panie były otwarte i chętnie rozmawiały. Głośno potrafły przyznać, że dla nich, w najmłodszej grupie, okres adaptacji nowych dzieci jest trudny. Że przykro im patrzeć, co te dzieci przechodzą, że czują emocje rodziców i dzieci, i przeżywają, gdy wszystkich na raz przytulić nie można, albo kiedy jakieś dziecko trudniej ten czas przechodzi. Mam dobre zdanie na ich temat, choć wiadomo, że od każdej reguły jest wyjątek....</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Pani Kierownik. Spokojna, sympatyczna i opanowana. Nie dawała się ponieść rodzicielskim emocjom, do wszystkiego pochodziła z głową. A przede wszystkim- była szczera. Kiedy wypisywaliśmy małego, sama przyznała, że rozumie, bo te najmłodsze dzieci powinny być w domu z rodzicami. Że to jeszcze ciut za wcześnie- ale jak wszyscy wiemy- czasem wyjścia nie ma. I że choćby niewiadomo jakie zajęcia dodatkowe placówka proponowała, na tym etapie życia dziecka, nic nie zastąpi rodziców i ich zaangażowanie jest dla dziecka najlepszym motorem rozwoju. Na uspołecznianie przyjdzie jeszcze czas. I żebyśmy wrócili- może za rok, może za dwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co mi się nie podobało...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od zawsze tak mam, że po pierwszym kontakcie intuicja podpowiada mi, że albo ktoś wzbudza moją sympatię i zaufanie, albo wręcz przeciwnie. I jeszcze mnie nie zmyliła, więc ufam jej, starając się mimo to, nie uprzedzać się do ludzi. Niestety, jedna z Pań w grupie Ola "nie przypadła" mi do gustu. Jak na złość, właśnie ona, próbowała "przysposobić" małego, póki nie poprosiłam, żebyśmy spróbowali może z inną. Po pierwsze, to właśnie ta Pani, już pierwszego dnia na adaptacji, pomijając dzień zapisu, stwierdziła po godzinie, że powinniśmy wyjść, żeby sprawdzić dziecko. Efekt taki, o jakim pisałam w poprzednim poście. Dziecko się wystraszyło porządnie i zraziło. Mimo wszystko ufałam jej doświadczeniu. To właśnie ona, następnego dnia, kazała mi w zasadzie uciec z sali, co też nie wydawało mi się dobrym pomysłem. I w końcu za jej radą, dnia trzeciego, rozstałam się z małym już na korytarzu, kiedy w zasadzie musiała go ode mnie oderwać w akompaniamencie szlochu. Może właśnie dlatego żłobek od samego początku zaczął się mu źle kojarzyć. Według mnie za szybko i zbyt doraźnie. Widziałam żłobki, gdzie adaptacja, bez kitu, trwała cały miesiąc i była z prawdziwego zdarzenia. Codzienne wizyty rodziców, w małej grupie, na spokojnie, tylko wśród dzieci adaptujących się, wspólne uczestnictwo w podstawowych czynnościach opiekuńczych typu przewijanie, karmienie, usypianie. I przede wszystkim mądrze zaplanowane, zabawy zorganizowane, typu: piosenka w kółeczku, hop do Pani (czyli przekazywanie z rąk rodziców do rąk opieknki), które pozwalały dzieciom poznać nowe twarze i nabrać zaufania. W żaden sposób nie przemawia do mnie argument, że każde dziecko "musi to przeżyć w sobie" i "musi się na początku wypłakać". Pierwsze trzy lata dziecka, są najistotniejsze dla jego dalszego rozwoju psychicznego, więc trauma i wielki stres na samym wstępie żłobkowej przygody, nie wróżą dobrze. I rozumiem- nikt nie lubi, jak mu się na ręce patrzy, ale w przypadku tak małych dzieci, jest to wskazane. I dla jasności, obserwować powinny się obie strony, dla dobra dziecka. Współpraca. Podsumowując- adaptacja nic nie była warta. Sama musiałam zawalczyć, aby niektóre rzeczy odbywały się w mniej drastyczny dla dziecka sposób. Przykład?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pielucha. Moje dziecko na trudy rozstania zareagowało izolacją. Usłyszałam, że jest jednym z tym dzieci, które adaptację przechodzą gorzej, że widać, że przy mamusim cycu chowane, że wrażliwe itp. Po rozstaniu Olek nie chciał, żeby ktokolwiek się do niego zbliżał. Wolał siedzieć ze smoczkiem i ze swoim misiem na uboczu, i czekać na mamę i tatę. Nie bawił się, nie chciał żeby go przytulać, bał się dzieci i pań. Nie miał zaufania. Kiedy odbierając go po dwóch godzinach, weszłam akurat, jak jedna z nowych Pań zmieniała mu pieluchę, zobaczyłam strach swojego dziecka w pełnej odsłonie. Bo oto on, wśród płaczących dzieci, został położony na siłę na podłodze i Pani, której kompletnie nie znał, "coś" z nim robiła. Poprosiłam wtedy, że może skoro "trochę" źle to znosi, a i tak jest tylko na dwie godziny- nic z nim nie robić. Dać mu czas, żeby się przekonał, zapoznał. Z dwojga złego, wolę odparzone dupsko, niż problemy psychiczne. Następnego dnia inna z Pań, mimo wszystko zmieniła mu pieluchę, ale w innych warunkach. Sam na sam, w osobnym pomieszczeniu i na spokojnie. Dało radę. Podobno bez problemu. I bardzo mnie to ucieszyło, bo okazało się, że można. Trzeba tylko w inny sposób i ucieszyło mnie, że Panie szukają "sposobu" na dane dziecko. Duży plus. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqeRObGom_hhd3mhWvbmj8WkYrSP16Ut73CH3Cu2VjgznFK-AXL8FHI9Zi8wK0WbccBL0a89-37qK43cNBW26vqQPslE-wHMUG1WYnQnaNDwFq9TvBvzsiaR13XCyavgsYdcWhNIpZC9kt/s1600/DSC_0747+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqeRObGom_hhd3mhWvbmj8WkYrSP16Ut73CH3Cu2VjgznFK-AXL8FHI9Zi8wK0WbccBL0a89-37qK43cNBW26vqQPslE-wHMUG1WYnQnaNDwFq9TvBvzsiaR13XCyavgsYdcWhNIpZC9kt/s1600/DSC_0747+(2).JPG" height="383" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Posiłki. Szczerze mówiąc, kiepsko to wyglądało. Kiedy byłam z Olkiem na adaptacji, widziałam jak wygląda tylko drugie śniadanie i to wystarczyło, żebym wypisała go ze wszystkich posiłków póki co, zwłaszcza, że na razie jest tylko po dwie godziny dziennie. Po pierwsze- dzieci sadzane wbrew ich woli na krzesełkach przy stoliku, już zanosiły się płaczem. Jedna z Pań szykowała miseczki i kubki, a druga w tym czasie próbowała opanować uciekające, szlochające towarzystwo. W efekcie dzieci nie zjadły prawie nic. Nawet te, które ewidentnie apetyt miały. Czasu nie starczyło, żeby Pani je na spokojnie nakarmiła, bo już musiała biec do pozostałych, miseczki prawie pełne (połowy nektarynki), wylądowały z powrotem na kuchni. Jeszcze gorzej wyglądało picie. Ten dostał, o tym zapomniano, a jego kubek to który, a ten to czyj. Bałagan. A w tym bałaganie dzieci, które jeszcze jasno nie powiedzą, czego chcą, więc przykro patrzeć, jak się o nich zapomina, czy nie dopilnuje. I potrafię zrozumieć, że przy takiej gromadce, jest to mega trudne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Charaktery. Płakały prawie wszystkie. Wiadomo- jak jedno zaczyna, inne wtórują. Tworzy się obraz nędzy i rozpaczy. Są już dzieci starsze, bardziej świadome, które w chwilach smutku szukają wsparcia. Podchodziły do Pań, do mnie, pchały się zasmarkane na ręce, przytulały, szukały kontaktu, pocieszenia. I te wbrew pozorom- radzą sobie lepiej. Bo są niestety też takie, które się " nie naprzykrzają". Idą w kąt sali, siadają i tam sobie chlipią w samotności. Niezauważane. Tych najbardziej żal. I trzeba zdać sobie sprawę, że Pań jest mało. Na tyle dzieci- za mało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zabawa. Dla mnie- przedszkolanki, to był szok. Tu nie ma zabaw zorganizowanych. Za małe dzieci. One jak sierotki, przemieszczają się po sali, same znajdując sobie zajęcia. Trochę tu, trochę tu. Tu dotknie zabawki, trochę się pobuja na bujaku, trochę obejrzy klocek. Same sobie. Panie jedynie czuwają nad ich bezpieczeństwem. Nie zabawiają. Reagują, na ile to możliwe, kiedy dziecko płacze. A tak- samowolka. Mało kontaktu. Czytam ulotkę. "Dziecko uczy się, nabiera doświadczeń, staramy się nie ingerować w ten samodzielny proces". Jakże to odmiennie podejście, do maminego, domowego, gdzie wszystko się pokazuje, tłumaczy, wymyśla dodatkowe zastosowania, podtyka dziecku. Mało zaangażowania. A tyle nowości. Aż żal, że tak kiepsko wykorzystywanych. Trzeba zdać sobie również sprawę z faktu, że dzieci w tym wieku nie bawią się też między sobą. Nie czują jeszcze potrzeby współdziałania, nie ma jeszcze współpracy. Każde robi swoje. Tym smutniej to wygląda, kiedy w tak dużej grupie, każe dziecko jest tak naprawdę samotne. Żal serce ściska.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na dworze. Grupa najmłodsza to wyzwanie. Sama wiem, jak ciężko mi wyprawić dziecko na spacer. Mimo wszystko miałam nadzieję, że będzie miało okazję liznąć żłobkowego placu zabaw i to je trochę przekona, rozbudzi. Niestety. Już za zimno. Słońce świeci, w krótkim rękawku chodzimy, do późnego wieczora jak nie pada, jesteśmy poza domem. Moja hipoteza jest taka, że Panie, owszem, wychodzą z najmłodszymi... Ale latem, w okresie wakacyjnym. Kiedy jest ich garstka. Mniej zachodu. Szkoda. Po pierwsze- to zawsze jakieś urozmaicenie dnia, po drugie, jestem zwolenniczką przebywania na świeżym powietrzu. Nawet zimą. Dzieci dobrze hartowane, są po prostu zdrowsze, niż takie trzymane wiele godzin w ciasnej, zaparowanej salce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sale. Wyposażenie żłobka jest całkiem niezłe. Dużo różnych zabawek, tak interaktywnych, konstrukcyjnych, jak i ruchowych. Jest co robić, jeśli się tym dzieciom pokaże to i owo. Bo inaczej całe zaplecze ledwie wykorzystane. Dzieci w tym wieku potrzebują pomocy w poznawaniu. Znam to z doświadczenia. Zabawka nie jest atrakcyjna, dopóki mama nie zacznie się nią bawić i nie pokaże, jak działa. Mało tego- najbardziej atrakcyjne są zabawki mamusi (wiadomo- telefon, prostownica do włosów itp.) Szkoda więc, że Panie nie zadają sobie trudu pokazania dzieciakom, jak wielkie są możliwości asortymentu, z którym pracują. Poza tym istnieje dziwne dla mnie wykorzystanie sal. Jest jedna, duża, dobrze wyposażona, na której się dzieci bawią i mają tak czym, jak i gdzie. Jest też sala do spania, w której dzieciaki drzemią, bądź są przenoszone, kiedy bardzo płaczą, żeby pobyć z Panią sam na sam, uspokoić się i nie denerwować innych. Niestety, jest też malutka salka na końcu korytarza, z kilkoma miękkimi klockami, wielkości mojego balkonu. W trakcie adaptacji, okazało się, że tam ląduje garstka dzieci z jedną z Pań, żeby dużą grupę trochę zmniejszyć. Idea w sumie dobra. Dzieci podzielone, w mniejszych grupach, trochę ciszej. Niestety, ja nie byłam zadowolona, kiedy okazało się, że moje dziecko przebywa tam dwie godziny. Jedna Pani, SAMA, z 5-6 płaczących dzieciaków, na naprawdę małym metrażu, gdzie te dzieci, najzwyczajniej na świecie nie mają co robić i gdzie się ruszyć. Żadnych warunków, żeby choć minimalnie, indywidulanie się czasem nad dzieckiem pochylić, bo Pani musi wszystkich na raz pilnować. Po dwóch dniach w małej salce pełnej płaczących rówieśników, która miała małemu pomóc, poprosiłam o dużą. Bo tam więcej możliwości. Poza tym nie przemawia do mnie przebywanie szóstki energicznych maluchów na przestrzeni 10 m2. Klitka. Klatka?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyprawka. Każdy rodzic składa się do wspólnej puli. Na miesiąc jest to paczka pampersów, paczka chusteczek nawilżanych, chusteczek do nosa i rolka ręczników papierowych. Z góry zostałam uprzedzona, żebym się nie zdziwiła, jak najdroższe pieluchy przyniosę, a maluch wróci z dupskiem w "no name". Zakładają jak leci, chyba, że dziecko ma udokumentowaną przez lekarza alergię. Mogę to zrozumieć i nie mam zastrzeżeń. Bardziej boli mnie fakt, że wyprawka jest taka sama dla rodziców dzieci, które przybywają w żłobku 10 godzin, jak i dla tych, które są tam dwie- trzy. Myślę, że dla niejednej mamy, która groszem nie śmierdzi i dlatego dziecko do żłobka publicznego posyła, ilość zużytych, umówmy się- nietanich pieluch, nie jest bez znaczenia. Zwłaszcza, że po odebraniu dzieciaka, coś mu na dupcię też musi włożyć. Pomijając jednak nawet to, zastanawiam się co Panie, miesięcznie robią z trzydziestoma paczkami chusteczek higienicznych, bo ja- alergiczka, nie potrafię sobie wyobrazić tak wielkiego zużycia. Jeśli chodzi o chusteczki nawilżane... My, jeśli widzimy, że trzeba pupę umyć, bo pół paczki cudów nie zdziała- robimy to. Podobno Panie też. Ale sama byłam świadkiem, jak opiekunka małemu pupę wycierała i wieeeele ich zużyła. Gdyby choć efekt był zadowalający. Ale wiadomo- trudno oszczędzać na cudzym. Czepiliwa być nie chcę, bo ogarnąć tyle dzieciaków to jest wyzwanie i trudno się dziwić, że na szczegóły się uwagi nie zwraca. I tak podziwiam te kobitki, że taką pracę mają i dają radę. Naprawdę duże uznanie dla nich.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Choć nam się nie udało, wiem, że są dzieciaki, które radzą sobie zdecydowanie lepiej. Spotykam na placach zabaw mamy, które poznałam w żłobku i słyszę, że powoli, jest coraz lepiej. Nie jestem ślepa, ani wszechwiedząca. Czasem mam rozterki. Że może, jeśli zacisnęlibyśmy zęby i dali małemu więcej czasu... To może za jakiś czas szedł by do żłobka z uśmiechem i było by nam wszystkim łatwiej z organizacją pracy i domu. Niestety, ryzyko, że byłoby odwrotnie, przechyliło szalę. Damy radę i tak, a spróbujemy za czas jakiś. Po wcześniejszych, skrupulatnych przygotowaniach.</div>
<div style="text-align: justify;">
I nie żałuję tej decyzji. "Nic wbrew dziecku" znaczy dla mnie tyle samo, co "nic wbrew sobie". Nie na odwrót.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh49YWrk6FOnx2sOQIAplIg3wANLK968MURXrnWmvQ88i440OVw08MMvoO4NHZKirbEgpHq1N5SWTh46n_87xEKyrJ9uA8axTuESI_RVw5WDv1J_5PlexbgA4e266VjMwSQ-ZxOS0dAkzIu/s1600/DSC_0587+(2)2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh49YWrk6FOnx2sOQIAplIg3wANLK968MURXrnWmvQ88i440OVw08MMvoO4NHZKirbEgpHq1N5SWTh46n_87xEKyrJ9uA8axTuESI_RVw5WDv1J_5PlexbgA4e266VjMwSQ-ZxOS0dAkzIu/s1600/DSC_0587+(2)2.jpg" height="500" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzQ9uvenb-FyB_bgTMpOx_gRCNVyrRx5vjCYx_Z5-NRmCwlSa_vsc9y29Rs26ECB4IyLWePESX3Pli-g39rRnlEYL0pqmYyiKZs7rpnTKwnSySTbwT_9e5_qt6bWgzVGL6txEZN6UQtDCq/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzQ9uvenb-FyB_bgTMpOx_gRCNVyrRx5vjCYx_Z5-NRmCwlSa_vsc9y29Rs26ECB4IyLWePESX3Pli-g39rRnlEYL0pqmYyiKZs7rpnTKwnSySTbwT_9e5_qt6bWgzVGL6txEZN6UQtDCq/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-14787738479437228212014-08-31T20:55:00.001+01:002014-08-31T20:55:36.217+01:00Trudna żłobkowa adaptacja<div style="text-align: justify;">
Choć zakładałam, że synek będzie pod moimi skrzydłami do ukończenia dwóch lat, życie zweryfikowało me matczyne zapędy. Macierzyńskie jakie było, takie było, ale się skończyło, a jako rodzina zakredytowana, na jednej pensji nie pociągniemy. Tak więc wyjścia nie ma i matka musi znaleźć pracę. Że łatwo nie jest, to się rozwodzić nie muszę. Ale jeszcze trudniejsza decyzja dotyczyła naszego malucha...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNChGsilT6z4EON2L8_eRMO7QfYKmk6hHqZ57BGFAa6bxrtACiUDSSc-fy5mcnXSxjZsAfPMMQtIX6ZXHskp59Foh8tGSbnnX62dKXEdbmMUAXFkGKM8xf0X9euFtjcFoTOCeDE3QQuw3v/s1600/DSC_0799+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNChGsilT6z4EON2L8_eRMO7QfYKmk6hHqZ57BGFAa6bxrtACiUDSSc-fy5mcnXSxjZsAfPMMQtIX6ZXHskp59Foh8tGSbnnX62dKXEdbmMUAXFkGKM8xf0X9euFtjcFoTOCeDE3QQuw3v/s1600/DSC_0799+(2).JPG" height="368" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Żłobek uważam za zło konieczne. Kiedy już wyjścia nie ma. I jako pedagog doskonale wiem, że o ile przedszkole bardzo rozwija dziecko i jest wskazane dla jego dobra... O tyle żłobek już niekoniecznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
To przechowalnia, w której nawet bagażu bym nie zostawiła, gdybym nie musiała. Ale niestety, babcie pracują, więc nie ma osoby, która choć na kilka godzin dziennie mogłaby przechwycić małego, abym mogła dorobić nawet na pół etatu, żeby na chleb i mleko starczyło. Żłobek więc pozostaje jedynym wyjściem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście na samym wstępie założyłam, że szukając jednocześnie pracy, dam dziecku tyle czasu, ile tylko będzie potrzebował na adaptację. Tak więc, póki nie poczuje się w tym w miejscu pewniej, będzie chodził tylko na dwie godziny dziennie. Ból tu taki, że zapłacić trzeba normalnie, więc nam akurat opłacała by się stawka godzinowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po drugie wybrałam żłobek co prawda miejski, ale polecany przez inne mamy i blisko domu, żeby być "w pogotowiu". Początkowo Olek się nie dostał. Pani Kierownik tłumaczyła to tym, że jest z połowy roku i w zasadzie nie wiedziała, do której grupy go skierować. Warto więc rodzić dziecko w styczniu, a jak nie- stawiać na grudzień. Tak głupiego argumentu się nie spodziewałam. Ale nie dałam się zbyć i wysłałam do boju tatusia. Wiadomo- Pani po 50, więc może młody mężczyzna z dzieciakiem pod pachą zdziała więcej. No i owszem. Kilka miłych słów, jak to ciężko, bo on nie ma co z dzieckiem zrobić i Pani w ciągu 10 minut, wpisała małego na listę do najmłodszej grupy. Da się? Da się. Grupa pokaźna, bo prawie 30 dzieciaków, ale jak to bywa w tym wieku, jak zdrowa jest połowa to i tak sukces. Poza tym podobno do grupy przewidzianych jest 5 pań, czego jeszcze niestety nie udało mi się zaobserwować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Adaptacja dzieci z rodzicami przewidziana była do końca sierpnia Taki miesiąc "drzwi otwartych". Z tym, że Panie zdecydowanie próbują ten czas ograniczyć. I tak- my- już drugiego dnia zostaliśmy odesłani do domu. Ale po kolei:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poniedziałek- dzień pierwszy</div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ tatuś ustalał z Panią kierownik szczegóły zapisu, również on miał przyjemność wprowadzić małego na salony. Panie pokazały mu wszystkie pomieszczenia, opowiedziały o obowiązkowej wyprawce, porach posiłków i jak mniej więcej wszystko się odbywa. Olek prawie godzinę szalał na sali zabaw z innymi dzieciakami i wszystko rokowało jak najbardziej dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wtorek- dzień drugi</div>
<div style="text-align: justify;">
Panie zaprosiły nas na godzinę 9. Ponieważ tatuś miał popołudniową zmianę, poszliśmy wszyscy. Weszliśmy na salę i miałam możliwość poznać Panie opiekunki i porozmawiać. Wszystko standardowo, a że mocno zestresowana byłam, nie wiedziałam nawet o co pytać. Olek się bawił, oglądał zabawki, bujał na bujakach i wspinał gdzie dało radę. Śmiałam się z opiekunkami, że łotr z niego niezły i będą miały wesoło. Po godzinie jedna z nich stwierdziła, że trzeba go sprawdzić i skoro tak mu dobrze, mamy wyjść na pół godziny. Posłuchałam, przecież nie jedno dziecko adaptowała do warunków żłobkowych, doświadczenie ma a i mały wydawało się, że nie zwraca na nas większej uwagi. To był błąd, a małe zainteresowanie dziecka rodzicami okazało się tylko pozornym. Kiedy po 25 długich minutach spacerowania wokół placówki, zajrzałam na salę, okazało się, że Ola tam nie ma. Panie powiedziały, cytuję "odpadł". Pierwsza myśl- usnął, ale jak to możliwe- dopiero co ciekał. Chwila konsternacji i nagle widzę Panią, która wychodzi z nim z sali obok, przeznaczonej do drzemki. Dziecko w takim płaczu, jakiego nigdy jeszcze nie widziałam. Szloch niesamowity, ledwie oddech łapał. Jak tylko mnie zobaczył, zaczął się wyrywać. Wczepił się we mnie łapkami i nie przestawał płakać. Wtedy serce pękło mi po raz pierwszy. Panie powiedziały, że jak się zorientował, że nas nie ma, zaczął płakać i niczym już nie szło go zająć. Jedna z nich wzięła go do innego pomieszczenia, żeby nie zdenerwował pozostałych dzieci. W efekcie całą drogę do domu musiałam go nieść na rękach, bo do wózka nie dało rady wsadzić a i nawet do taty nie chciał. Dopiero w domu odetchnął i po długiej drzemce znów był moim energicznym i uśmiechniętym psotnikiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Środa- dzień trzeci</div>
<div style="text-align: justify;">
Tatuś w pracy, więc musiałam iść sama. Ostatnie noce nieprzespane, nerwowe, ale starałam się być dobrej myśli i nie dać małemu odczuć swoich smutków i nerwów. Mimo pobudki o 6, z uśmiechem stwierdziłam; "Idziemy do dzieci?", ubrałam mu butki i poszliśmy. Godzinę siedziałam, starając się nie zwracać na niego w ogóle uwagi, tak żeby zaczął szukać kontaktu z Paniami i zainteresował się resztą dzieciaków. Niestety, zrażony widocznie dniem poprzednim, bawiąc się, był bardzo ostrożny i pilnował mnie na każdy kroku. Jedna z Pań, która chyba przejęła jego adaptację już dnia poprzedniego, stwierdziła, że czas go zostawić. Pytam więc, czy lepiej tak, żeby widział? Dać buziaki, pomachać? Czy wyjść, jak na chwilę odwróci głowę? To drugie. Myślę, nie do końca to fair, nawet wobec rocznego dziecka, ale skoro tak radzi... Kiedy dała mi znak, złapałam torbę i skierowałam się do drzwi. Zauważył. Usłyszałam jego płacz i tylko kątem oka dostrzegłam jak niezgrabnie próbuje mnie dogonić. Serce pękło mi po raz drugi, kiedy zobaczyłam, jak łapie zająca prosto na twarz. Zatrzymałam się, odwróciłam na pięcie i podbiegłam do niego. Nie mogłam go tak zostawić. Nie potrafiłam. Nie jestem ani tak twarda, ani tak obojętna, wobec dziecka, które 14 miesięcy było non stop ze mną. Zawsze ze mną. A ja z nim. Dłuższą chwilę trwało, zanim się uspokoił. Kiedy znów chwilę czymś się zajął, z bólem serca wyszłam. Wypłakałam się na zewnątrz. Po 40 minutach byłam po niego z powrotem. Okazało się, że dały mu smoczek i ulubionego misia, którego przezornie zabrałam ze sobą i siedział na dywanie. Nie robił nic. Czekał. Jeszcze na rękach wył mi, jakby wyrzucając, co zrobiłam. Opiekunka powiedziała, że "te dzieci, które na początku się wypłaczą, później już przechodzą to lepiej, ale wszystkie przeżywają, bo to są małe dzieci". Wiadomo. I że następnego dnia mam już nie wchodzić na salę, tylko oddać go jej przed drzwiami, że tak będzie mu łatwiej. W głowie pojawił się pierwszy raz bunt. Że chcą za szybko. Że za duży szok. Że niedobrze. Ale wiem skąd się bierze ten przyspieszony kurs adaptacji. Nikt nie lubi, jak się mu na ręce patrzy. A ja zdążyłam już sporo zobaczyć. Ale o tym osobny post będzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czwartek- dzień czwarty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Od rana ten sam rytuał. Tatuś w domu, ale nie ma sensu iść we dwójkę, skoro i tak dziecko przed salą ma być już zabrane. Przebraliśmy się, opowiedziałam małemu, jak będzie fajnie i że mamusia za 2 godzinki przyjdzie itd. Potem Pani dobrze mu już znana z dni poprzednich, wyszła przed drzwi. Olek na sam widok przykleił się do mnie z całych sił. Potem bez ceregieli został mi z rąk wyrwany. Płacz niemiłosierny. Mnie łzy poleciały dopiero, gdy drzwi się zamknęły. Wyszłam przed budynek i wylałam żale mężowi przez telefon, a następnie rozmazana poszłam na rozmowę w sprawie pracy. Tej, oczywiście nie dostałam. Już po 1,5 godziny byłam z powrotem z nadzieją, że może chwilę popłakał, a później coś "ruszyło". Niestety. Okazało się, że śpi. Płakał tak, że w końcu padł, choć to jeszcze jego godzina nie była. Obudzony, dalej płakał. Zagadałam do innej Pani. Powiedziałam, że do mnie chyba taka terapia szokowa, typu wyrywanie dziecka na korytarzu z rąk nie przemawia i zdaje mi się, że za małe jest, żeby takie nerwy i traumę mu fundować. Że wolałabym na spokojnie. Żeby zdążył się przekonać. Poznać Panie. Że nic na siłę. Trochę pogadałyśmy i ustaliłyśmy, że jutro spróbujemy z nią. Na innej salce, z mniejszą ilością dzieci. I z tatusiem. Przytaknęłam prędko. Sama już bym chyba kolejnego dnia nie zniosła. Może z mężem małemu przyjdzie to łatwiej...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piątek- dzień piąty</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyprawiłam ich. Dałam kilka wskazówek, choć sama błądzę we mgle. Nie wiem, jak pomóc swojemu dziecku zrozumieć, że nagle ma być po opieką obcych osób. Bez rodziców. Nawet google i doświadczenia innych mam, okazały się być mało pomocne. P. wrócił i powiedział, że jakoś poszło. Że O. na początku nie był przekonany, ale wszedł do salki. Po chwili P. już nie było. Po małego biegłam. Znów z nadzieją, że może lepiej było. Zapukałam. Otworzyłam drzwi. Siedział ze smokiem i misiem. Oczy zapuchnięte. Na mój widok znów się popłakał. Pani powiedziała, że zdecydowanie należy do dzieci trudniej się adaptujących. Że reaguje separacją. Nie pozwala się dotknąć. Jeśli ktoś do niego podchodzi zaczyna płakać. A tak to siedzi. I patrzy. I tak siedział dwie godziny. Nie wytrzymałam i sama się popłakałam. Powiedziałam, że mam wątpliwości, czy go posyłać od poniedziałku. Pani, która zdobyła największe moje zaufanie, doradziła, żeby się nie poddawać. Że on potrzebuje czasu i trzeba mu go dać. Miesiąc. A jak nic się nie zmieni, to wtedy podejmiemy decyzję. Że, to trudne- tak dla dziecka, jak i dla rodziców. Trzeba dać mu szansę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Więc spróbujemy, choć ta decyzja nie przychodzi nam łatwo. Teraz cieszymy się końcówką weekendu. A ja zapraszam na następny post. Żłobek oczami rodzica, czyli co mi się podobało, a co wzbudza wątpliwości. Już nie przez pryzmat synka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYH_tMWU9hkaD9ViYadLMODNWCB6CkEUNK0JOHcYgp1_3TFxedpkMJ_Uwzo5u_5e-72puI4OAU_hiZY6Utu7dxuc3s94OnzZV4tzppVcoYq-P9WS1vaoTqj1MzpkzWpTMVSo3g-bdWArzN/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYH_tMWU9hkaD9ViYadLMODNWCB6CkEUNK0JOHcYgp1_3TFxedpkMJ_Uwzo5u_5e-72puI4OAU_hiZY6Utu7dxuc3s94OnzZV4tzppVcoYq-P9WS1vaoTqj1MzpkzWpTMVSo3g-bdWArzN/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-59146626678834953002014-08-17T20:27:00.000+01:002014-08-17T20:28:38.176+01:00Dla łasuchów małych i dużych<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFFR_Ata6QXQWSvzOEetAQ0OQD3qJGHf4ovXMQWYxZfwwl5EaRPXD8IkmUlwO80-5UdLYhMLVTMQOKZXPjpquupNJxhiqwa_qaVU-PCiVifY7nBU9zzzc9TlSOrksRqGynBWN13Rwg8lm/s1600/DSC_0627.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFFR_Ata6QXQWSvzOEetAQ0OQD3qJGHf4ovXMQWYxZfwwl5EaRPXD8IkmUlwO80-5UdLYhMLVTMQOKZXPjpquupNJxhiqwa_qaVU-PCiVifY7nBU9zzzc9TlSOrksRqGynBWN13Rwg8lm/s1600/DSC_0627.JPG" height="185" width="320" /></a>Już wiem dlaczego książka o przetworach, która wpadła mi w ręce, nosi tytuł "Z babcinego notatnika- przetwory". Dlatego, że to zajęcie zdecydowanie dla babć i to takich na emeryturze. Ogromnie czasochłonne i nudne jak flaki z olejem. Ale ponieważ u nas babć, które się nudzą i czas na takie robótki mają ze świecą szukać, musiałam spróbować sama. Poza tym chytry plan pozwolił mi na jakiś czas odpocząć od moich chłopaków, więc zdecydowanie było warto.</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Postawiłam na dżemy, żeby Olek miał coś lepszego niż naładowane chemią ulepki ze sklepowej półki. Oddałam dziecko pod opiekę tatusiowi i udało się kilka słoiczków wyczarować. Konfitury wyszły pyszne, a moje chłopaki już następnego dnia zajadali się naleśnikami. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Sezon na tanie owoce trwa, więc zachęcam do spróbowania- zwłaszcza, że okazało się to prostsze niż sądziłam. Ja zrobiłam dżemy śliwkowe, malinowo- borówkowe i nektarynkowe, bo Olek ostatnio zakochał się w tych owocach. A dla niezorientowanych, krótka instrukcja:</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
1. Słoiczki i przykrywki umyć a następnie wygotować ( do wrzącej w garnku wody, wkładamy na około 5 minut). Wyjąć, postawić do góry dnem do odcieknięcia. UWAGA! Jeśli mamy słoiki używane, po kupnych przetworach, warto sprawdzić, czy nakrętki pasują i porządnie się dokręcają.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimxR6cluX2JZzXtmscB5bRtumPms6orrsEBtS57AYA4oBLo9wO6IzwTEtkGw_sfXUMWsiu2pPZNNKSEFoj6AIlTn3NJtXNx2NDfZpav9gVvXgQPq-sa6V89Vi_XY4ThxtT_DjaLo1wdYGC/s1600/DSC_0608.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimxR6cluX2JZzXtmscB5bRtumPms6orrsEBtS57AYA4oBLo9wO6IzwTEtkGw_sfXUMWsiu2pPZNNKSEFoj6AIlTn3NJtXNx2NDfZpav9gVvXgQPq-sa6V89Vi_XY4ThxtT_DjaLo1wdYGC/s1600/DSC_0608.JPG" height="231" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
2. Obieramy owoce ze skórki i pozbywamy się pestek.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_AMUrIrLqenWxEzwmmtgPt9eMrenH_df4VU5SLsaBaGgyNYAgyQvC8gUCvpRIOo5KyB0qKw0FxBD-MfqGB5wm4R7veJbcR9fGdAzFiysoNmhJDT7wvPZlKvenfPSA8EUMB7T_YA7-U8JD/s1600/DSC_0610.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_AMUrIrLqenWxEzwmmtgPt9eMrenH_df4VU5SLsaBaGgyNYAgyQvC8gUCvpRIOo5KyB0qKw0FxBD-MfqGB5wm4R7veJbcR9fGdAzFiysoNmhJDT7wvPZlKvenfPSA8EUMB7T_YA7-U8JD/s1600/DSC_0610.JPG" height="223" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
3. Blendujemy lub tylko rozdrabniamy, w zależności od tego, jak duże kawałki owoców lubimy wsmarowywać w chleb :D</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSLJ1-PMbgl4mZ6tpUSDCT_iuiWAK95wzujcVvATTqKDxtCbzAAVZTW6xg_QPFwD-uuPvRL8frlhs2FjRv1PbZuTxiIINNmNYVy4q761ZT8ykmZ66BHxXA_mWD8QvZ7tS3uQQQPP07XiIw/s1600/DSC_0612.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSLJ1-PMbgl4mZ6tpUSDCT_iuiWAK95wzujcVvATTqKDxtCbzAAVZTW6xg_QPFwD-uuPvRL8frlhs2FjRv1PbZuTxiIINNmNYVy4q761ZT8ykmZ66BHxXA_mWD8QvZ7tS3uQQQPP07XiIw/s1600/DSC_0612.JPG" height="197" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
4. Dodajemy Dżemix lub Konfiturex lub inne podobne i mieszamy.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhz3WgmItvznO0swpUL0TNnqHqRY_O3Wpf984pPadD8fqWuMfuUoLYNAYkQXS4yt91Kt9aA2T-vTbMj0JmzYzSm-bsR-NjeRXsIqoLT6Y12YR_i7O8swFnk_JjV8J5u7gXJGC4rSoKAYNxs/s1600/DSC_0616.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhz3WgmItvznO0swpUL0TNnqHqRY_O3Wpf984pPadD8fqWuMfuUoLYNAYkQXS4yt91Kt9aA2T-vTbMj0JmzYzSm-bsR-NjeRXsIqoLT6Y12YR_i7O8swFnk_JjV8J5u7gXJGC4rSoKAYNxs/s1600/DSC_0616.JPG" height="223" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
5. Gotujemy cały czas mieszając, żeby się nie przypaliło. Jak zacznie bulgotać dodajemy cukier. U mnie pół kilo cukru na kilo owoców.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4pUZArviD65dVaJvIUlR0GDQ4Xenb8dt751Rx0PyuTZxhz517nJZIc9KFVCnmC6L1C5HzNaGmHrQN9g43yQqKM_UL6OzBB-08yYK7xkVkuPv6OMx1ynI01n1lJdIumpgiWNRbTjorm2ZB/s1600/DSC_0618.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4pUZArviD65dVaJvIUlR0GDQ4Xenb8dt751Rx0PyuTZxhz517nJZIc9KFVCnmC6L1C5HzNaGmHrQN9g43yQqKM_UL6OzBB-08yYK7xkVkuPv6OMx1ynI01n1lJdIumpgiWNRbTjorm2ZB/s1600/DSC_0618.JPG" height="259" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
6. Jeszcze chwilkę gotujemy mieszając a następnie przelewamy do słoiczków. Uwaga! Od razu, nie za jakiś czas, póki wszystko gorące, więc przerwa na serial nie wchodzi w grę.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbFZIjA4UR3ypS_A3hlS0jCaIKDC4TkfcvQJulL3ohtS_sBLICvuQEG5onsl2Eg_fL9RbCHNVNBkyFyc4MXC7Fc5_FMz9_J3NpwjhZdbJ9wh5_RCteSK0fFIhXE0cOZaAeFHLtYoHAOWqW/s1600/DSC_0619.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbFZIjA4UR3ypS_A3hlS0jCaIKDC4TkfcvQJulL3ohtS_sBLICvuQEG5onsl2Eg_fL9RbCHNVNBkyFyc4MXC7Fc5_FMz9_J3NpwjhZdbJ9wh5_RCteSK0fFIhXE0cOZaAeFHLtYoHAOWqW/s1600/DSC_0619.JPG" height="289" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
7. Zakręcamy porządnie i stawiamy do góry dnem na około 5 minut. Jeśli konfitury nie starczyło na pełny słoiczek- żadne zmartwienie, ale trzeba zjeść w pierwszej kolejności- nie trzymać na zimę :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhatVYWLIOZmGypM__1kEzQOGQBRdW72Q5DPFod2nDMO9RaNrPem7T9NiU-tGyKLCvJVXDxmGLv5r-4UxmV3phqr70NKm-5OdNTUSl161tP3SFayAz96hyYjnz0wwIsCRthjJj9Lqd55gAZ/s1600/DSC_0620.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhatVYWLIOZmGypM__1kEzQOGQBRdW72Q5DPFod2nDMO9RaNrPem7T9NiU-tGyKLCvJVXDxmGLv5r-4UxmV3phqr70NKm-5OdNTUSl161tP3SFayAz96hyYjnz0wwIsCRthjJj9Lqd55gAZ/s1600/DSC_0620.JPG" height="226" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
8. Potem ozdabiamy, co by oko na półce słoiczki cieszyły i żal było jeść ;)</div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFFR_Ata6QXQWSvzOEetAQ0OQD3qJGHf4ovXMQWYxZfwwl5EaRPXD8IkmUlwO80-5UdLYhMLVTMQOKZXPjpquupNJxhiqwa_qaVU-PCiVifY7nBU9zzzc9TlSOrksRqGynBWN13Rwg8lm/s1600/DSC_0627.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFFR_Ata6QXQWSvzOEetAQ0OQD3qJGHf4ovXMQWYxZfwwl5EaRPXD8IkmUlwO80-5UdLYhMLVTMQOKZXPjpquupNJxhiqwa_qaVU-PCiVifY7nBU9zzzc9TlSOrksRqGynBWN13Rwg8lm/s1600/DSC_0627.JPG" height="185" width="320" /></a></div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Koniec. Następne za rok. Powodzenia! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc286i9cyqg3b8og0zCDPWyb1ghfCrYTnffVcuG52PvxqvJRY1ldHO7jE4w0bdUP7OzndEJsemlYqzYL-5n29TWDlZ1ohDnbIyHykY_0z6w1BMwPht4LTN1K9vUYRCHIBhNXdTmC1XJBak/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc286i9cyqg3b8og0zCDPWyb1ghfCrYTnffVcuG52PvxqvJRY1ldHO7jE4w0bdUP7OzndEJsemlYqzYL-5n29TWDlZ1ohDnbIyHykY_0z6w1BMwPht4LTN1K9vUYRCHIBhNXdTmC1XJBak/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-77216416247867167762014-08-05T21:32:00.000+01:002014-08-05T21:32:23.134+01:00Pomocy! Szatan!<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMQJW2a_qmxz2iyvE6nWhoA7N1ABmeflIs7aWJgrhYMWDlmGEpzrrmflatohorw9QThqTj96T10tXLPFs0AMc4MH02c26oh-Fvom_gzSzagfb3XsCS_GFDxdjLH2EU9kAjo8ujtGwKG1I_/s1600/DSC_0091+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMQJW2a_qmxz2iyvE6nWhoA7N1ABmeflIs7aWJgrhYMWDlmGEpzrrmflatohorw9QThqTj96T10tXLPFs0AMc4MH02c26oh-Fvom_gzSzagfb3XsCS_GFDxdjLH2EU9kAjo8ujtGwKG1I_/s1600/DSC_0091+(2).JPG" height="362" width="400" /></a>Ostatnio na blogu NIC. Nie jestem w stanie myśleć. Pisać. Konstruktywnie i na temat. Mimo zamiłowania do nocnych wojaży, padam bez sił w okolicach Faktów, a po wieczornej gehennie związanej z usypaniem małego, po prostu mnie nie ma. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś mi się śniło, bo śpię "na trupa". Jestem wykończona i szukam pomocy. Na nic poradniki i inteligentne książki. Na nic blogi innych mam i porady rodzinne. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Moje dziecko to indywidualium. Wszystko wskazuje, że bunt dwulatka przechodzi raptem rok wcześniej. Jeśli nadpobudliwość psychoruchową dałoby się diagnozować w wieku 14 miesięcy, dam sobie rękę uciąć, że wiem jaki byłby wynik. Jestem przerażona tym, co czeka mnie dalej, ale jeśli jeszcze miesiąc temu twierdziłam, że docelowo fajnie by było mieć dwójkę... Dziś jestem zdania, że jedno aż nadto. Mam porównanie, nie rzucam słów na wiatr, konsultuję, obserwuję inne dzieci. Wiem, że i takie się trafiają. Z tym, że to jak wygrana w totka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Od kiedy Olek skończył roczek, chyba nastąpił skok rozwojowy. Serio, nie poznaję dziecka. Już wcześniej zdarzały się trudne dni, ale bez porównania. Mało tego. To jest dziecko- pozer. On robi dobre wrażenie. Anielskie jasne blond loczki i piękne niebieskie oczka. Szarmancki uśmiech i upodobanie do obserwacji. "Nigdy nie widziałam tak spokojnego dziecka!", "Co Ty narzekasz?!", "Przecież on taki spokojny/ cichy/ opanowany...." - to komentarze, które sprawiają, że nóż mi się otwiera w kieszeni. Bo Olek rzeczywiście taki jest...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM7mh6nELExaPEoy8OcpV6CtY_ebWzDc1nNmEdvPGr-ybzr9fHFAXx_4TJmp3nRNyo05LSYMaUFJKJXcVp2KaMWtIVZBNqP_IeKrtupeRebtyb6i97RQ6FAMWzPjpRQT7CzlWgAAqgC8hM/s1600/DSC_0504+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM7mh6nELExaPEoy8OcpV6CtY_ebWzDc1nNmEdvPGr-ybzr9fHFAXx_4TJmp3nRNyo05LSYMaUFJKJXcVp2KaMWtIVZBNqP_IeKrtupeRebtyb6i97RQ6FAMWzPjpRQT7CzlWgAAqgC8hM/s1600/DSC_0504+(2).JPG" height="202" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wśród osób trzecich. Tajniak. Przygląda się. Obserwuje. Zwiaduje. Bada teren. Nie wydaje dźwięków. Nie robi histerii. Jest spokojny i wycofany. Nawet bywa zawstydzony. Zarówno kiedy odwiedza mnie teściowa, koleżanki, czy na placu zabaw wśród innych dzieci. Czas ujawnienia pojawia się różnie. Są osoby, które jeszcze nie poznały go od tej strony. I tylko ja znam ten schamt. Zamykam drzwi za gośćmi- witaj szatanie. Po wyjściu teściowej, szok ustępuje po około 10 minutach. U moich rodziców, choć nie bywa często, szybko się klimatyzuje. Na wyjeździe wakacyjnym zajęło mu to tydzień. Drugi już był koszmarem. To nie jest grzeczne dziecko. Kochane- owszem. Ale nie grzeczne. Angażujące w 100%. I to nie zęby- żeby była jasność.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz moje spostrzeżenia na temat bieążących trudności. Rady mile widziane, bo pomysłów już brak, a nie znalazłam do tej pory pozycji, która by traktowała o wychowaniu tak energicznego roczniaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim Olek wykazuje zero, powtórzę ZERO koncentracji. Aktualnie na nic zabawki, bo nawet sekundy w ręku nie potrzyma. Nawet po dwóch tygodniach poza domem, miał je w nosie. Nie usiedzi ani minuty, choćbym na głowie pajace robiła, aby go zabawić. On bez przerwy się rusza. Nie wiem- może owsiki...? Biega po całym mieszkaniu na chwiejących się nóżkach, wywala, przewraca, uderza. Wspina się na wszystko. Dosłownie cały czas poświęcam na asekurację i to i tak z marnym efektem, o czym świadczą guzy i siniaki. Dla jasności- nie biję dziecka. Wciąż nie mogę uwierzyć, ile to ma energii, zwłaszcza, że...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinxbcO7o4WYvR3b8K04VI-dFnikl5o1y4sguruI1AbxQjsYKBwO5SHoAjZz_cdEsaPjox6HP86JKk-8KUMoEyBLTzXig5OOzZWwFJZbN2LZPe1PzAPmjcm5CPUXoGnz7M0M1OSPUCKWJLM/s1600/DSC_0580.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinxbcO7o4WYvR3b8K04VI-dFnikl5o1y4sguruI1AbxQjsYKBwO5SHoAjZz_cdEsaPjox6HP86JKk-8KUMoEyBLTzXig5OOzZWwFJZbN2LZPe1PzAPmjcm5CPUXoGnz7M0M1OSPUCKWJLM/s1600/DSC_0580.JPG" height="266" width="400" /></a>Mało śpi. Zdecydowanie za mało. Jakim cudem się regeneruje- nie wiem, ale ja nie dążę. Chyba jestem już za stara. Z trudem kładziemy go spać koło 21-22. W nocy wiele razy się budzi. Nad ranem jest już głodny. Zwykle od 6 rano już go słychać, co mnie niezmiennie od jego narodzin tak samo frustruje i dołuje. Koło 10-11 pada wreszcie jak mucha na jedną i jedyną już w ciągu dnia drzemkę. Drugą już sobie darował. Trwa różnie- czasem godzinę, czasem uda się przeciągnąć o dwóch. I do wieczora już szaleństwo, bo...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxhQK1pB1WfzLbgSGHVkqOZb6i2smaRu_lpwgLFfQi_z6fBeeByqTR1NodrV1yl3LVuDCgyhI3V4SsUeUJnPlv4cagXSy1wQSXH0VQM4-p-DduOB4zhFJTpca5Bcm8X0P0VN3j6dHzXLvJ/s1600/DSC_0581.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxhQK1pB1WfzLbgSGHVkqOZb6i2smaRu_lpwgLFfQi_z6fBeeByqTR1NodrV1yl3LVuDCgyhI3V4SsUeUJnPlv4cagXSy1wQSXH0VQM4-p-DduOB4zhFJTpca5Bcm8X0P0VN3j6dHzXLvJ/s1600/DSC_0581.JPG" height="266" width="400" /></a>Wymusza wszystko płaczem. Nie ma rzeczy w domu, która według jego mniemania, nie jest dla niego. Jeśli z naszej strony występuje opozycja, reaguje histerią. I na nic tłumaczenia, próby odwracania uwagi, czy ignorowania. Po takiej scenie włącza mu się zwykle tryb marudy i to na czas dłuższy, a wtedy...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxD_Y4iPrnK-ba99akaJpglSgvkfe6leccYmi4NAMCjY6AuWjFWbgiuxqjNlvpjl5lqhAQydzjudfsva8JJ5vMU8vIHIo0kkqQ5i0di6MtXDNzfS6Bn2Qoj_akTmIsL25oybLrI0DY34Um/s1600/DSC_0582.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxD_Y4iPrnK-ba99akaJpglSgvkfe6leccYmi4NAMCjY6AuWjFWbgiuxqjNlvpjl5lqhAQydzjudfsva8JJ5vMU8vIHIo0kkqQ5i0di6MtXDNzfS6Bn2Qoj_akTmIsL25oybLrI0DY34Um/s1600/DSC_0582.JPG" height="266" width="400" /></a>Robi na złość. Jeśli nie wolno uderzać rączką w telewizor, to właśnie to będzie uparcie robił. Jeśli nie wolno wchodzić na rogówkę, to będzie po niej skakał. Jeśli nie wolno rzucać przedmiotami, to... I tak ze wszystkim. Do tego śmieje się pod nosem, kiedy ja jestem bliska wylewu, tak się we mnie gotuje. Jak w domu jest już nie do wytrzymania, to mimo niemiłosiernych upałów, wychodzimy na dwór, a tam...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Idzie zawsze dokładnie w drugą stronę. Choćby park rozrywki był przed nami i tak biegnie, ile sił w przeciwnym kierunku. A ja ganiam za nim z wózkiem, bo jak mu pomachałam i poszłam zgodnie z planem, nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Dla odmiany, czasem stanie w miejscu, żeby trochę "podyskutować". Wymachuje rękami i aż się czerwony na twarzy robi, tłumacząc mi po swojemu, dlaczego nie pójdzie, gdzie mama prosi. Wyprawa po bułki do sklepu na skraju bloku zajmuje, bagatela, godzinkę. I nie jest to przyjemnie spędzony czas. Ale to jeszcze nic, gdyż...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Olek zaczyna się zachowywać agresywnie wobec innych. Obserwuję to od bardzo niedawna i wciąż jestem w szoku, skąd mu się to wzięło. W histerii, kiedy nie osiągnął tego, co zamierzał, potrafi podbiec i uderzyć, albo ugryźć. Na wakacjach, zdarzyło się sporadycznie, że uszczypnął, popchnął lub uderzył koleżankę w podobnym wieku. Na takie sytuacje reagujemy bez apelacji i dobitnie, ale nie mamy pomysłu, jak skutecznie przeciwstawić się takim jego wybrykom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To tyle z bieżących trudności. Nie tłumacząc małego z tych zachowań zupełnie i nie próbując odkupić jego win, a będąc sprawiedliwą matką, muszę wspomnieć też o pozytywnych postępach. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Olek daje nam buziaki po kilka razy dziennie. Przytula się namiętnie. Jak ma z czymś problem, lub się czegoś wystraszy, biegnie do nas po pomoc, jasno dając znać, o co chodzi. Wydaje się, że tak jak jego sposób komunikowania się i swoich emocji rozwinął się w negatywnym zakresie, tak i widać postępy w drugą stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna "widzieć" inne dzieci. Nie tylko waląc po głowie. Uśmiecha się, robi "cacy- cacy", podaje zabawki, konwersuje i naśladuje. To duża zmiana, bo jeszcze całkiem niedawno wydawało mu się, że jest SAM, na pełnym dzieci placu zabaw.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihfBGf1NzOMzC70KW94Lrd3Xu6K4OOiJ2e9n5GsbwzuXEG5Z5rN7ltA6T1btVJhIQ5ivS8LH3EG0Vzl4cWsqxAruhQuHnaYSE0eLp1A2AiIEAMTZvXUf8AfODdn2jbstwlo2cbVqqQxt4S/s1600/DSC_0458+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihfBGf1NzOMzC70KW94Lrd3Xu6K4OOiJ2e9n5GsbwzuXEG5Z5rN7ltA6T1btVJhIQ5ivS8LH3EG0Vzl4cWsqxAruhQuHnaYSE0eLp1A2AiIEAMTZvXUf8AfODdn2jbstwlo2cbVqqQxt4S/s1600/DSC_0458+(2).JPG" height="594" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Coraz więcej "gada". Zgodnie z sugestiami, smoczek na dzień chowamy i przymierzamy się, aby zrezygnować z niego całkowicie. Trochę to jeszcze zajmie, bo póki co, uczymy małego zasypiać w łóżeczku, a za dużo na raz szczęścia mieć nie można.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dodatkowo, należy wspomnieć, że Olek bardzo ładnie je sam. Bałagan niesamowity, ale coraz częściej trafia widelcem, bądź łyżeczką do buzi. Chętnie próbuje nowości i nie kręci już nosem na potrawy o mniej zblendowanej konsystencji. Nawet siekane mięsko jakoś przez gardło przechodzi. Rozkochał się w jagodach i nektarynkach, powoli próbuje też uhatego mleka, choć nie stanowi jeszcze głównych posiłków, a raczej ich urozmaicenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Zmienia się z każdym dniem. Jest czortem wcielonym, ale mam nadzieję, że to przejściowe, bo sił i cierpliwości mi już czasem brakuje. Od 14 miesięcy przebywam z nim 24/7 i czasem patrzeć już na niego nie mogę. Tatuś odpoczywa trochę w pracy, ja natomiast ostatnio nie mam tego odpoczynku wcale, bo albo zajmuję się nim sama, albo wspólnie z P. I tylko zastanawiam się jaka jest magiczna granica, kiedy po raz dziesiętny w ciągu dnia przeprowadzanie dziecka przez próg balkonowy mi się uleje. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNO1Z4f5Ag09Mm73YrhcFk2uKWILLfhWSXp8EmTRmcuPmo2dTcgqLj6LZPZ-DD68Eq3ilNeyshdf8Rz_clU1GZ8EiLLtFns9T3nHhdKy-517p3-oEH93gZf1RV3NTvU8xS2ecTn_JIrtHm/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNO1Z4f5Ag09Mm73YrhcFk2uKWILLfhWSXp8EmTRmcuPmo2dTcgqLj6LZPZ-DD68Eq3ilNeyshdf8Rz_clU1GZ8EiLLtFns9T3nHhdKy-517p3-oEH93gZf1RV3NTvU8xS2ecTn_JIrtHm/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-21620054247321733972014-06-21T22:09:00.001+01:002014-06-21T22:45:36.352+01:00Co umie mój własny roczniak...?<div style="text-align: justify;">
Kilka dni temu, była bardzo specjalna okazja do świętowania. Pierwsze urodziny mojego maluszka. Nigdy 365 dni nie zleciało mi tak szybko i mimo trudności, chwil zwątpienia i permanentnego już zmęczenia... Chętnie cofnęłabym się w czasie, aby przeżyć ten okres jeszcze raz. Jestem ciekawa, co czeka nas dalej, ale jednocześnie pojawia się nostalgia. Że nie dążę każdej chwili z nim chłonąć tak bardzo, jakbym chciała. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3qJ4IueHCzX17hbowA5maXVO5BWhyTZW_f4UIazPWCkMJoGpMUdA6wTo-9htbpnroUCnwhK3oM9GWbS1wIq_I8JzfBF9QhADQX6p8lkvt7yHn_NQaRwnzGSYdwfYZ_gd166QACpNwZa3f/s1600/DSC_0538+(3).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3qJ4IueHCzX17hbowA5maXVO5BWhyTZW_f4UIazPWCkMJoGpMUdA6wTo-9htbpnroUCnwhK3oM9GWbS1wIq_I8JzfBF9QhADQX6p8lkvt7yHn_NQaRwnzGSYdwfYZ_gd166QACpNwZa3f/s1600/DSC_0538+(3).JPG" height="275" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a>Z każdym dniem kocham go mocniej. I choć na blogu często narzekam i szydzę, nic i nikt nie sprawia mi takiej radości, jak On. Każdego dnia mnie czymś zaskakuje. Codziennie, przytuleniem zaspokaja moją egoistyczną potrzebę bliskości. Tylko on, potrafi mnie rozśmieszyć nawet w sytuacji, kiedy już z nerwów, żyłka w głowie pulsuje i jestem bliska wylewu. Tylko w jego wykonaniu rozczula mnie nawet kolejna rolka papieru wrzucona do kibla. Każde małe osiągnięcie, każdy sukces. Każdy bardziej świadomy zlepek głosek i każdy kroczek. Każdy następny dzień pełen wrażeń.<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Więc ku pamięci, w tym poście napiszę o rocznym Olku. Imienia ukrywać już nie będę, bo i tak przewinęło się kilka razy w komentarzach, więc nie ma sensu. W punktach. Żebym epopei na trzy tomy tu nie stworzyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
CO UMIE ROCZNY OLEK?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7wOoVcP1j8rNcJRQJ0eSu4sK6ndFIWqx_AnJoTEvQnwO8EzjioWUTxuqJ-VSk144uH3-jrur0xA0lH_Hzt7_5xaZQEDDxnYY7XDmMbHHbq1UEs3Rye81pNvrgxLRoqM1wMCtA-lzXxzWH/s1600/IMGP3687+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7wOoVcP1j8rNcJRQJ0eSu4sK6ndFIWqx_AnJoTEvQnwO8EzjioWUTxuqJ-VSk144uH3-jrur0xA0lH_Hzt7_5xaZQEDDxnYY7XDmMbHHbq1UEs3Rye81pNvrgxLRoqM1wMCtA-lzXxzWH/s1600/IMGP3687+(2).JPG" height="640" width="305" /></a>1. Olek drepcze. Sam. Już całkiem poradnie. Czasem zalicza pampersa. Ale co raz chętniej, ku radości mamusiowego kręgosłupa, próbuje swoich sił bez wsparcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Ładnie kuca i się schyla, aby podnieść coś z podłogi, lub ziemi (ostatnio szalenie interesowała go zdechła mucha).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Małe przedmioty bierze do rączki już chwytem pęsetowym- palcem wskazującym i kciukiem. Następnie bezbłędnie umiejscawia je w buzi- więc trzeba bardzo uważać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Ślini się jak się ślinił, czyli namiętnie. Do tego dmucha, pluje i kląska. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
5. Ma 12 zębów (jedynki, dwójki i trójki). Gryzie wszystko i wszystkich.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. Wstydzi się obcych. Odwraca wtedy głowę z uśmiechem na ustach i udaje, że jest niewidzialny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
7. Pokazuje rączką dokładnie, czego chce w danej chwili, śmiesznie kręcąc dłonią i wiercąc dziurę w brzuchu: "da? da? da? da!".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
8. Jeśli mu tego nie dać, ryczy w głos i wpada w histerię. Rzuca się na podłogę i wyje do paneli. W przerwach uparcie bełkocząc przez łzy "ma- ma- ma- ma- ma-ma...".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
9. Wypowiada większość głosek, łączy je w sylaby. Jednego dnia bawi się "f", drugiego "t". Wśród słów pojawia się "mama", "tata", "baba", "ta", "nie"... Raczej jeszcze mało świadome. Choć "nie" i "da" chyba trafnie już używa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
10. Robi "cacy" królikowi i pieskowi. Pierwszego głaszcze lub nawala grzebieniem. Drugie, mądrzejsze- ucieka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
11. Robi "papa", pokazuje "jaki jest duży" i "gdzie jest oko". Czasem nie trafia. Wysyła "buziaka" i przybija "piątkę". Jak bierze taty piankę do golenia, to udaje, że nakłada na głowę :)</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
12. Nic nie pokazuje wśród rodziny i znajomych. Ku mojemu rozczarowaniu, nie lubi się chwalić jak bardzo jest inteligentny :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
13. Naśladuje odkurzanie, wycieranie ścierką, zamiatanie szufelką. Widać, co mamusię zajmuje najczęściej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
14. Wyciera rączki, buzię i udaje, że dmucha nosa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
15. Ma gilgotki. Prawie wszędzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
16. Wspina się po schodach i drabinie. Oczywiście z rodzicielską asekuracją.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
17. Próbuje układać duże puzzle i nakłada okrągłe klocki z dziurką na pałąk. Próbuje układać wieże ze zwykłych klocków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
18. Doskonale wie, co czego służy telefon, przykłada do ucha i czasem mówi "ajo". Potrafi w nieświadomości rodziców połączyć się z babcią i opowiedzieć " co nieco". Dzięki tatusiowi, wie też czym jest pad, i gdzie się włącza konsolę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
19. Na "nie wolno" reaguje śmiechem. Niedozwolone przedmioty próbuje chować, żeby mama nie zabrała. Ucieka jak szalony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
20. Bawi się w "a kuku", z tatą w chowanego i lubi "encepence, w której ręce".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
21. Sam je banana, gruszkę i inne miękkie owoce. Powoli wchodzimy w obiady.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
22. Sam wkłada łyżeczkę do buzi. Najczęściej jednak pustą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
23. Pokazuje, kiedy chce coś zjeść, a kiedy ma dość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
24. Na słowo "piciu" reaguje zrozumiale. Pije ze słomki a od kilku dni również z kubka (Lovi 360).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
25. Uwielbia ciasteczka, paluszki, chrupki chlebek, chrupki kukurydziane i kanapki. Soki, deserki i kaszki. Gustuje w słodkościach, podobnie jak tatuś.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
26. Lubi obserwować dzieci. Na placach zabaw to one są największą atrakcją. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_wE8Bk8No-HaEPXqr7D_qsUn92JSwEnyVqtMSkp7zkhoACIMWuLUrNIhBs7aBLdGurnAdZNR-hrs-YYet34hFkD3Ma0jDdCR20OAMNcFjEh3wU7vQEQ7YRqrzX3tw_5jeAYVZa0BdxDWg/s1600/DSC_0523+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_wE8Bk8No-HaEPXqr7D_qsUn92JSwEnyVqtMSkp7zkhoACIMWuLUrNIhBs7aBLdGurnAdZNR-hrs-YYet34hFkD3Ma0jDdCR20OAMNcFjEh3wU7vQEQ7YRqrzX3tw_5jeAYVZa0BdxDWg/s1600/DSC_0523+(2).JPG" height="640" width="368" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
27. W dzień ma jedną, czasem dwie drzemki. Usypia z misiem i smoczkiem na huśtawce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
28. Wieczorem po kąpieli i kolacji, usypia bujany na rękach (niestety) przy kołysankach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
29. Często budzi się w nocy. Trzeba szukać w pościeli smoczka i bujać. Masakra.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
30. Jest rannym ptaszkiem. Mimo, że zasypia koło 21, wstaje 5-6 rano. Jeszcze większa masakra. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
31. Śmieje się, kiedy coś upadnie. Specjalnie rzuca przedmiotami, żeby poprawić sobie humor. Lubi jak rodzice się kłócą (wymieniają poglądy). Śmieje się wtedy, jak oszalały.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
32. Podczas kąpieli uwielbia bawić się prysznicem. Nie lubi z kąpieli wychodzić. Baaardzo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
33. Kiedy jest zmęczony trze oczy i ciągnie się za uszy. I marudzi niemiłosiernie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
34. Kiedy tata wychodzi do pracy, płacze pod drzwiami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
35. Boi się suszarki do włosów, wiertarki i blendera.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
36. Uwielbia wyciskane serki i deserki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
37. Codziennie odbywa rytuał wywalenia wszystkiego z wszelkich szafek i szuflad na jego wyskości. Mimo zabezpieczeń, przycina palce. I nabija guzy. Gdzie popadnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
38. Psuje dużo. Zbyt dużo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
39. Dla dobra jego rozwoju, pozwalamy mu na prawie wszystko. Jak wysypie mąkę, to się nią bawi. Jak dorwie żarcie dla psa, to ugniata. Jak uzna, że krzesło to świetny pchacz- śmiało. Ograniczamy go, tylko, jeśli może sobie zrobić krzywdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
40. Piekarnik- tragedia. Przyszłym mamom, radzę zainwestować w taki na poziomie własnej głowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
41. Komputer. Jak wyżej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
42. Na spacerach nie chce siedzieć w wózku. Raz, że niewygodny, dwa, że pupa swędzi. Za to, na krótkie wypady świetnie sprawdza się mini- rowerek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
43. Nosi ciuszki rozmiar 74/86. Drobniutki jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixBVZSiRF-afR6KpDpAfjUciHOQG3Z9MUbtVtB1UMOHvnZVQ1R9JEal0mxsAa9SS3NW7HlCkm-gyMNBk3KKdoqzYKStalWMtipgmz-q4GrLMuPrVjbb4oi6CIuWspWuQdiMoZsQtMvKz9Q/s1600/IMGP3744+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixBVZSiRF-afR6KpDpAfjUciHOQG3Z9MUbtVtB1UMOHvnZVQ1R9JEal0mxsAa9SS3NW7HlCkm-gyMNBk3KKdoqzYKStalWMtipgmz-q4GrLMuPrVjbb4oi6CIuWspWuQdiMoZsQtMvKz9Q/s1600/IMGP3744+(2).JPG" height="558" width="640" /></a>44. Chętnie nosi czapki. Natomiast skarpetki i buty namiętnie zdejmuje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
45. Chodzi po ścianach. Ale kiedy są osoby trzecie, jest grzeczny jak aniołek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
46. Rozwija się raczej skokowo. Nic, nic, nic, a nagle już potrafi. Czasem kwestia kilku dni, jak opanuje nową umiejętność, a czasem potrafi zaskoczyć w ciągu chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
47. Uroczo zakłada mi kapcie :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
48. Ślicznie się uśmiecha. Zwłaszcza, jeśli zaraz zamierza sprzedać plaskacza., podrapać lub wyrwać kilka włosów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
49. Uwielbia moją biżuterię i portfel.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
50. Tfu- tfu. Nie choruje. Wcale. Za to źle znosi ząbkowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i co tu dużo mówić. Cudny jest i kochany na maksa. A to najważniejsze.<br />
<br />
A co umieją/ umiały Wasze roczniaki...?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGBge7-NabAQny4e_WVjNW7MWQQ0MX_VYkJx844dYUAvCW335CQdDe7Q3NuXgDUgkpIVeFUxqjA45_FtAXiH-DdsYPnF8J9ioaXVnA1NbLwmckylL0XYb7JhNdaz8a-0AWHqKyUZesTMAs/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGBge7-NabAQny4e_WVjNW7MWQQ0MX_VYkJx844dYUAvCW335CQdDe7Q3NuXgDUgkpIVeFUxqjA45_FtAXiH-DdsYPnF8J9ioaXVnA1NbLwmckylL0XYb7JhNdaz8a-0AWHqKyUZesTMAs/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-21175213995502372392014-06-17T20:22:00.000+01:002014-06-17T20:23:02.612+01:00Pierwsze 365 dni w wielkim skrócie<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pierwszy rok z Olkiem to był najkrótszy rok w moim życiu. Zleciał tak szybko, że mam wrażenie, że nie zdążyłam się wszystkimi pięknymi chwilami nacieszyć tak bardzo, jakbym chciała. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Łezka się w oku kręci, bo oto mój pierworodny oficjalnie przestał być niemowlakiem, a jeszcze pamiętam jak rok temu, 15 czerwca o 5 nad ranem, przytuliłam go po raz pierwszy. I od tej pory wszystko było "pierwsze", pełne wrażeń i zaskakujące. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I o tym właśnie filmik domowej produkcji by mama. Na pamiątkę, jak wiele się działo. Pierwszy rok w wielkim skrócie. I z okazji tych pierwszych urodzin, życzę swojemu synkowi, tak samo jak sobie... aby kolejny rok mijał nam tak samo radośnie, lecz troszkę wolniej... </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="https://i1.ytimg.com/s_vi/AcNfoI07t7w/default.jpg?sqp=CNyigp0F&rs=AOn4CLBN_YEeqi7Uf3wMuzBi0jMgifDMXw" height="266" width="320"><param name="movie" value="https://www.youtube.com/v/AcNfoI07t7w?version=3&f=user_uploads&c=google-webdrive-0&app=youtube_gdata" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="https://www.youtube.com/v/AcNfoI07t7w?version=3&f=user_uploads&c=google-webdrive-0&app=youtube_gdata" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjryWRJgthJncnJNxp3pOlZdTw_raSH9Qoy1t1jCyRe087hgCTSZ8ojlz8JurAqITUL6O3FTMd83Rkn6_5gGq_-BQm9ajpOA62nebhO_YC1LCaRsxFFt54-EaIXSlCqnDxovpHTkOaPu2vu/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjryWRJgthJncnJNxp3pOlZdTw_raSH9Qoy1t1jCyRe087hgCTSZ8ojlz8JurAqITUL6O3FTMd83Rkn6_5gGq_-BQm9ajpOA62nebhO_YC1LCaRsxFFt54-EaIXSlCqnDxovpHTkOaPu2vu/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-19991570233446332352014-06-01T20:58:00.000+01:002014-06-01T20:59:50.178+01:00Pomysł na roczkowe zaproszenia<div style="text-align: justify;">
Maj to szalony miesiąc. Następuje wtedy u nas jakaś dziwna kumulacja i niestety, z Totkiem nie ma ona nic wspólnego. Komunia, imieniny, 50-te urodziny mojej mamy, Dzień Matki i... przygotowania do pierwszych urodzin, a przy tej okazji również chrzcin naszego synka. Na blogu mnie mniej, bo bardzo chcę, aby ten dzień był wyjątkowy, więc planuję i organizuję. To mnie ostatnio mocno angażuje, ale dziś postanowiłam się z Wami częścią tych przygotowań podzielić. I mam świetny pomysł na roczkowe zaproszenia. Może Wam się spodoba i stanie się dla Was inspiracją. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ aparat mamy i uwielbiam robić zdjęcia małemu, zdecydowałam, że sama zrobię pamiątkową sesję urodzinową. Bez pozowanych, sztucznie ustawianych ujęć od fotografa z autkiem w ręku i oklepanym tłem. Za to swobodnie, z uśmiechem i w domowym zaciszu. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a mały O. z drobną pomocą, pozował niczym model.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale po kolei.</div>
<div style="text-align: justify;">
1. Najpierw poświęciłam spory kawał wieczoru na stworzenie liter, z którymi chciałam zrobić małemu zdjęcia na zaproszenia. Wykorzystałam grubą tekturę po telewizorze, którą tnie się paskudnie, ale za to sztywna jest i w miarę odporna na dziecięce katusze. Gotowe litery odrysowałam na papierze fakturowanym, żeby wyglądały ciekawiej. Nakleiłam i gotowe. Po sesji przydadzą się jako ozdoba na urodzinowe party i podczas kolejnych zdjęć z imprezy. Taki efekt:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_2SeiE2Lv16hRKwSr2OocvX90RvMQdCGTyIYDIOstI17i-p6dmzWuWdauKt-9-FLYeedvI8syIUG7KPIL4Q17gKDxuSJW96WRAi_Va6bOA_4buWgV-fAMErA6iW-GsRg-UwK1RnOP1_IY/s1600/DSC_0531.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_2SeiE2Lv16hRKwSr2OocvX90RvMQdCGTyIYDIOstI17i-p6dmzWuWdauKt-9-FLYeedvI8syIUG7KPIL4Q17gKDxuSJW96WRAi_Va6bOA_4buWgV-fAMErA6iW-GsRg-UwK1RnOP1_IY/s1600/DSC_0531.JPG" height="206" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Z tych samych materiałów zrobiłam też roczkową "czapeczkę" :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6YP0rBMsP01UNAdZAdcASsQNXv-snSxmDnAiaOTLQnv3gEZK-rsPa2Qu4aG5KKGa7oS137fuOkyzTtqPg6hfDLAm1Qyg-uYB4Co6KXprmLAozbskiWKW3oyidyJx_9DyMzJlFflg3kIqu/s1600/DSC_0534.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6YP0rBMsP01UNAdZAdcASsQNXv-snSxmDnAiaOTLQnv3gEZK-rsPa2Qu4aG5KKGa7oS137fuOkyzTtqPg6hfDLAm1Qyg-uYB4Co6KXprmLAozbskiWKW3oyidyJx_9DyMzJlFflg3kIqu/s1600/DSC_0534.JPG" height="400" width="286" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Następnie postawiliśmy krzesło pod mniej zafajdaną ścianą, na której mamy płytki elewacyjne, żeby jakoś to wyglądało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Małego na krzesło (asekuracja męża) i do dzieła. Brałam literkę i trzymając ją, bawiłam się z małym w "a kuku". Potem jemu do rączki, żeby robił podobnie i pstryk. Tyle razy, ile się da. Z nadzieją, że uda się "złapać" w kadr jakiś fajny moment.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirwxUeDM50Z-dj-XF2U1iA_RWPnt_6gqFm8iOKdEndgBF5BQEsam-lmc1-6EX9ZlnY8Ml0xDVd5LLc23VFmocNDpnmhQvQMDA1Rcgk7Dn-FoA0lCBdQ7Y6f6zI9oTJX9hL2Zn2ueNRKQEw/s1600/na+bloga1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirwxUeDM50Z-dj-XF2U1iA_RWPnt_6gqFm8iOKdEndgBF5BQEsam-lmc1-6EX9ZlnY8Ml0xDVd5LLc23VFmocNDpnmhQvQMDA1Rcgk7Dn-FoA0lCBdQ7Y6f6zI9oTJX9hL2Zn2ueNRKQEw/s1600/na+bloga1.jpg" height="640" width="558" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
5. Ponieważ O. szybko się zabawą znudził i już przy drugiej literce, absolutnie nie chciał siedzieć na krześle- trzeba było improwizować. Stwierdziłam, że nawet ciekawiej będzie, jeśli środkową literę sfotografujemy z innej perspektywy. Udało się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRgEiFBphAM8yVj9wVNOJGWwJxf4ZPG_UvtsRFVcQtZXx__vggkaYTGMlVGwBciOoK9zAxRyJ7pBqNbZpzjdFziGqNKT2Db6LqJ-tWr0IUTSbfG4NFtRwJwpWXvDeohvSEG4vMSXUWx5fH/s1600/na+bloga2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRgEiFBphAM8yVj9wVNOJGWwJxf4ZPG_UvtsRFVcQtZXx__vggkaYTGMlVGwBciOoK9zAxRyJ7pBqNbZpzjdFziGqNKT2Db6LqJ-tWr0IUTSbfG4NFtRwJwpWXvDeohvSEG4vMSXUWx5fH/s1600/na+bloga2.jpg" height="640" width="522" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. Na ostatnią zastosowaliśmy z mężem chytry patent. Na odwrocie przykleiliśmy porządnie taśmą klejącą pudełko ze spinaczami, które na tyle zainteresowało małego, że chętnie ją trzymał. A że tatuś zagadywał, wyszło świetnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi75O982LitIi6VvQ4RT3lEvh_eEf4BYBeGJgKJ73tTfoZIDXSz5vFUYrhIMCMCGtNldxGsbvP7senMMW6PkMYGLakh9xQFdKg4X6kkJgz7kZDFMBPjVvZH0cOhxeNisinfxKl7JiQRRqhB/s1600/na+bloga3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi75O982LitIi6VvQ4RT3lEvh_eEf4BYBeGJgKJ73tTfoZIDXSz5vFUYrhIMCMCGtNldxGsbvP7senMMW6PkMYGLakh9xQFdKg4X6kkJgz7kZDFMBPjVvZH0cOhxeNisinfxKl7JiQRRqhB/s1600/na+bloga3.jpg" height="640" width="590" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
7. Ostatnie z zaplanowanych zdjęć to z czapeczką i okularami. O ile okulary młodemu się podobały, przed czapeczką bronił się niesamowicie i nim zdążyłam cyknąć zdjęcia, ściągał ją z głowy. Z pomocą przyszedł paluszek, który zresztą dobrze wpisał się w zamysł ujęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQdnamyCBxFhHOZnSxbEV8c8XDT9EtUxZqaPjtNzacRa3B6ndETZavsajRsdiW_rUiXP1tATXglQJc85iQhyphenhyphenbkU-BSvoX6An-LXwB_vFF3SD4StsMnsRshWrmmGiGnk2EVb0HShiMIbceG/s1600/na+bloga4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQdnamyCBxFhHOZnSxbEV8c8XDT9EtUxZqaPjtNzacRa3B6ndETZavsajRsdiW_rUiXP1tATXglQJc85iQhyphenhyphenbkU-BSvoX6An-LXwB_vFF3SD4StsMnsRshWrmmGiGnk2EVb0HShiMIbceG/s1600/na+bloga4.jpg" height="640" width="546" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
8. Ponieważ grafik ze mnie marny, zdjęcia łączyłam (wstyd przyznać), w Wordzie, a dopieszczałam w Paintcie. Można? Można! Najwięcej czasu zajęło mi znalezienie polskiej trzcionki, która by mi odpowiadała. Ostatecznie takiej nie znalazłam, więc sama tworzyłam polskie znaki. Chyba nie rzuca się w oczy...? Oto efekt:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwilkDUWnpy6ag7Z7onQyKgKQw9fnxhqDvozqan8StVlYW7ffwaqo1B38on0Aeq-Nr_cg95L7ZlRwgFCmxQTrpgOVr3ubZi6H8vBOVNXYla9CGasGWGbtf766MhrCTQSTmeGAlOwlW-BP5/s1600/zaproszenie+na+bloga.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwilkDUWnpy6ag7Z7onQyKgKQw9fnxhqDvozqan8StVlYW7ffwaqo1B38on0Aeq-Nr_cg95L7ZlRwgFCmxQTrpgOVr3ubZi6H8vBOVNXYla9CGasGWGbtf766MhrCTQSTmeGAlOwlW-BP5/s1600/zaproszenie+na+bloga.jpg" height="364" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGv5s0amgINZ0at2l5cFjQvcem9vq4LE_fzSB90sivhL4mODRVGdb-u0zgAVh0kFb3l9bJW33pOwXxFJSghEq_2CtgMH1KAlvDFUZ6pXDc27oAly1NnM0uIZF_oZMCiHhGHPaCpKxIaF0n/s1600/zaproszenie+na+bloga2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGv5s0amgINZ0at2l5cFjQvcem9vq4LE_fzSB90sivhL4mODRVGdb-u0zgAVh0kFb3l9bJW33pOwXxFJSghEq_2CtgMH1KAlvDFUZ6pXDc27oAly1NnM0uIZF_oZMCiHhGHPaCpKxIaF0n/s1600/zaproszenie+na+bloga2.jpg" height="364" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
9. Zdjęcia wydrukowałam od ręki w Rossmanie. Ja wkleiłam je na kolorowe pianki, bo chciałam być oryginalna, ale w hurtowniach można znaleźć naprawdę śliczne papiery ozdobne, czy tekturki. Jest w czym wybierać, można poszaleć. Na koniec jeszcze druk, kiedy, kogo i gdzie i... gotowe!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDrK25jCsz3BFJ8HWrfT42-F7QyJRtN-WJM8i9ICmShhgF3rNizPw6fx9XBEjZhGn5oOnGlcWC8u45_5JsjR5h60HhppQ0pyvz_ynKovJ4BiBzoj91VUcrcX_wYyTU00zanIDKS6VTAlvC/s1600/DSC_0535.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDrK25jCsz3BFJ8HWrfT42-F7QyJRtN-WJM8i9ICmShhgF3rNizPw6fx9XBEjZhGn5oOnGlcWC8u45_5JsjR5h60HhppQ0pyvz_ynKovJ4BiBzoj91VUcrcX_wYyTU00zanIDKS6VTAlvC/s1600/DSC_0535.JPG" height="273" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLbEgxZ-HEOGIqX7-WpXkgSHYvIf3joVtXN6o8LDst0NYa5rzyVAcxhdefAVl3FQewREzj_UzmVmGzNZ6x183YuMkIsjGDzrW-LOXVhD_9Asx-Cx3t5qfhUScwV1BmwTB3wJ4Mb6KqUsMB/s1600/DSC_0536.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLbEgxZ-HEOGIqX7-WpXkgSHYvIf3joVtXN6o8LDst0NYa5rzyVAcxhdefAVl3FQewREzj_UzmVmGzNZ6x183YuMkIsjGDzrW-LOXVhD_9Asx-Cx3t5qfhUScwV1BmwTB3wJ4Mb6KqUsMB/s1600/DSC_0536.JPG" height="200" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Plus jest taki, że zdjęcia zostały przyklejone na "przylepce fotograficzne", więc zaproszone osoby mogą je z powodzeniem i bez zniszczeń odkleić od zaproszenia i wkleić w album, bądź schować na pamiątkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę czasu mi to zajęło, ale jestem zachwycona rezultatem. A jaka satysfakcja! :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-24824117025563158982014-05-21T21:17:00.001+01:002014-05-22T10:49:37.350+01:00Prezentowe pomysły na roczek<div style="text-align: justify;">
Roczek mojego pierworodnego zbliża się wielkimi krokami, a ja już od dłuższego czasu intensywnie myślę, jak go zorganizować. Zwłaszcza, że okazje do świętowania będą dwie, ponieważ postanowiliśmy, że oszczędnie- połączymy urodziny i chrzciny. Na wycieczkę do Disneylandu nas nie stać, za to mam wiele pomysłów, tak na imprezę, jak i pamiątkową sesję zdjęciową. No i oczywiście prezenty. O. ma mało zabawek przemyślanych, wybranych i zakupionych. Większość raczej zbieranych, z dobrego serca darowanych :) I jest kilka rzeczy, które specjalnie dla niego upatrzyłam. Taka Olowa Wishlista. Może będzie inspiracją dla jakiejś cioci, a może coś doradzicie, lub odradzicie. Tak, czy siak, oto moje pomysły. Do jednych jestem przekonana bardziej, przy innych mam pewne wątpliwości, więc liczę na Wasze sugestie.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a>1. Sześcian edukacyjny. Ponieważ na sorter choruję już od dłuższego czasu, a ambitną matką jestem, uważam, że to będzie strzał w dziesiątkę. Mały, pewnie jak każde dziecko w jego wieku, uwielbia manipulacje rączkami, kręcenie, przesuwanie, wkładanie, wyjmowanie. W tego typu zabawce istnieje wiele możliwości tak zabawy, jak i nauki. No i co jest istotne, ćwiczymy motorykę małą. Poza tym lubię zabawki wielofunkcyjne, tzw. "kilka w jednym", bo zajmują mniej miejsca i dłużej bawią malucha. Oglądałam sześciany plastikowe i drewniane, i stwierdzam uczciwie, że te drugie zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMFcwkxMygaiCfDGEWzfAnAtQgXwjJSDCexjS46qRiLus_9G0fKGQ9DtdAJ9VYFOSaTU7OBtNWUPHVVly6OXhJX-y7C9MVMTR7BqkBJTyf2Wx52XBHHYXhYOFcd-w0UuvssmG9jD57eiHT/s1600/drewniana-kostka-edukacyjna-szescian.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMFcwkxMygaiCfDGEWzfAnAtQgXwjJSDCexjS46qRiLus_9G0fKGQ9DtdAJ9VYFOSaTU7OBtNWUPHVVly6OXhJX-y7C9MVMTR7BqkBJTyf2Wx52XBHHYXhYOFcd-w0UuvssmG9jD57eiHT/s1600/drewniana-kostka-edukacyjna-szescian.jpg" height="400" width="372" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://szafka.pl/c516237-drewniana-kostka-edukacyjna-szescian.html">http://szafka.pl/c516237-drewniana-kostka-edukacyjna-szescian.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQr0fZ5IU-qwI4MuH1JzCmq1WuIdHIPVqLj6XgiJzb6K6NW0sUgukApbxY4ESCenzHl5mV-pTVWXsNJgL9SOlvPpyqKp6yvyjlB5UU0SlGA1G4VZi7I9K7mIeqfV_rVVUOcRWdYz1Vd3eF/s1600/prezent-na-roczek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQr0fZ5IU-qwI4MuH1JzCmq1WuIdHIPVqLj6XgiJzb6K6NW0sUgukApbxY4ESCenzHl5mV-pTVWXsNJgL9SOlvPpyqKp6yvyjlB5UU0SlGA1G4VZi7I9K7mIeqfV_rVVUOcRWdYz1Vd3eF/s1600/prezent-na-roczek.jpg" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://plusznet.pl/pl/p/Kostka-edukacyjna-BABY-MIX-drewniany-szescian/422">http://plusznet.pl/pl/p/Kostka-edukacyjna-BABY-MIX-drewniany-szescian/422</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiURATRxauIQDp3meUmCCI_jSXivNUNMCJp3kDIT2MKagIuRJmPiT6vc5l_8RYF9HWx6_J6FycaJxd2bt7M-lhh5mYsnLChlLiPNg5yKEu5bTY269aCCdjgeZEWSEIYd_upJEeNiq-tvn4h/s1600/szescian-edukacyjny-woodyland.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiURATRxauIQDp3meUmCCI_jSXivNUNMCJp3kDIT2MKagIuRJmPiT6vc5l_8RYF9HWx6_J6FycaJxd2bt7M-lhh5mYsnLChlLiPNg5yKEu5bTY269aCCdjgeZEWSEIYd_upJEeNiq-tvn4h/s1600/szescian-edukacyjny-woodyland.jpg" height="400" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.edukraina.pl/3294-szescian-edukacyjny-woodyland.html">http://www.edukraina.pl/3294-szescian-edukacyjny-woodyland.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
2. Arka Noego Dumel Discovery. Tę zabawkę poleciła mi koleżanka i bardzo mi się spodobała. Są zwierzątka i ich odgłosy, które dziecko uczy się rozpoznawać, są rymowanki. Zabawka jest duża, ćwiczy koncentrację i małe rączki, gdyż odpowiednie figurki trzeba umieścić w arce, aby coś się zadziało. Myślę, że fajna alternatywa dla zabawek, które opierają się głównie na przyciskach. No i oczywiście, można coś wyjąć i włożyć, bawić się zwierzątkami osobno i na wiele sposobów. Bardzo ciekawa propozycja, zwłaszcza, że O. lubi interaktywne gadżety.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2gjcKVcDCxEQAWE5Eg-BGX4xcg1Z7JK_71gHQEY5hQ6duGqGyEMhaTDtgmfFN51L83AGQXuamFPo_GKwGcxyNM1BxB7pqkhCFgxRG0Y-GUDjiz4KuqV-VCKJwuclBpwD74Zsfp_Wmu6da/s1600/kid_animal.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2gjcKVcDCxEQAWE5Eg-BGX4xcg1Z7JK_71gHQEY5hQ6duGqGyEMhaTDtgmfFN51L83AGQXuamFPo_GKwGcxyNM1BxB7pqkhCFgxRG0Y-GUDjiz4KuqV-VCKJwuclBpwD74Zsfp_Wmu6da/s1600/kid_animal.png" height="243" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.dumeldiscovery.pl/seria_edukacyjna/arka_noego.html">http://www.dumeldiscovery.pl/seria_edukacyjna/arka_noego.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP_JnSa_sg2K1Ci_VYMXpquNqEuDRGNGMz5gj89XsMbFxoYrC7F9Ea22ml2_KHtE0l5cKwKfMkfIS-jflOpmDYs4ZWA9kHN3Efv4O3-48nrHbWmZh7q2_qTnN56r2jMCWqpL1iI_GD4QF6/s1600/8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP_JnSa_sg2K1Ci_VYMXpquNqEuDRGNGMz5gj89XsMbFxoYrC7F9Ea22ml2_KHtE0l5cKwKfMkfIS-jflOpmDYs4ZWA9kHN3Efv4O3-48nrHbWmZh7q2_qTnN56r2jMCWqpL1iI_GD4QF6/s1600/8.jpg" height="273" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.bambam.com.pl/3636,arka-noego-dumel-kiddieland-31880.html">http://www.bambam.com.pl/3636,arka-noego-dumel-kiddieland-31880.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji07unYqCzWQNfpB-T9PzAzfHRAR21FOu6XQId9ho3XyMfAyzFMSZ0gss-9BzhZ1Lmq4iSyGjLkiIqjvbONmg321HeljdliG5EghOOA4AVWTWdjz5cA7EfiKxlE1UIIZbSu8ccHcfX-opq/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji07unYqCzWQNfpB-T9PzAzfHRAR21FOu6XQId9ho3XyMfAyzFMSZ0gss-9BzhZ1Lmq4iSyGjLkiIqjvbONmg321HeljdliG5EghOOA4AVWTWdjz5cA7EfiKxlE1UIIZbSu8ccHcfX-opq/s1600/2.jpg" height="321" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://archiwum.allegro.pl/oferta/kiddieland-arka-noego-dumel-mowi-po-polsku-12m-i3557341699.html">http://archiwum.allegro.pl/oferta/kiddieland-arka-noego-dumel-mowi-po-polsku-12m-i3557341699.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
3. Piaskownica na balkon. O. naprawdę ślicznie bawi się w piasku. Byłam zdumiona, jak bardzo mu się to spodobało, jak bardzo był zaaferowany i jak długo potrafi go ta aktywność zająć. A ponieważ balkon u nas spory, a nie zawsze jest sposobność udać się na plac zabaw, rowery powiesiliśmy na ścianie z myślą, że na ich miejscu stanie mała piaskownica. Koniecznie zamykana. Oglądaliśmy ostatnio taką typu muszelka, ale przeglądając Internet spodobała mi się również taka typu stoliczek. Mąż jednak wniósł sprzeciw, że cała frajda zabawy w piasku polega na tym, że się siedzi na nim pupą i ma tak w butach, jak i majtkach. Zastanowiłam się i choć ten model, zwłaszcza, jeśli chodzi o balkon jest ciekawy, muszę mu przyznać rację.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2YecjtFyneuqgAaEp3_kRF2ItXnp0Gki9SziHZRjLqgfCSFrocyVybivf-z-SGNiO1C_bThkfkI9ulnUovkTvLaVm-ap0UZCu9gb50sEwEmCrR21Nb_zvn-Zn_LtNdPUZqLBwGZvKOykR/s1600/imagesHVG40HM2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2YecjtFyneuqgAaEp3_kRF2ItXnp0Gki9SziHZRjLqgfCSFrocyVybivf-z-SGNiO1C_bThkfkI9ulnUovkTvLaVm-ap0UZCu9gb50sEwEmCrR21Nb_zvn-Zn_LtNdPUZqLBwGZvKOykR/s1600/imagesHVG40HM2.jpg" height="165" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.dzieci.zadra.net.pl/product/Piaskownica-zamykana-2-cz%C4%99%C5%9Bciowa-MUSZLA-niebieska-BIG.html">http://www.dzieci.zadra.net.pl/product/Piaskownica-zamykana-2-cz%C4%99%C5%9Bciowa-MUSZLA-niebieska-BIG.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilactZ2cCCQ57kigIRbuS9_6yyNTsmejTXuRoB4Mu9k0JMGJK6pbv17lTkyxmXIz3feG-vp4DGDqr7SAreFg-gY1LOndnaTnwQeY-KfSEcmiFbKLXklwqGN0aMxehM6KPhp86RPsfiYDFO/s1600/101066_A_L.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilactZ2cCCQ57kigIRbuS9_6yyNTsmejTXuRoB4Mu9k0JMGJK6pbv17lTkyxmXIz3feG-vp4DGDqr7SAreFg-gY1LOndnaTnwQeY-KfSEcmiFbKLXklwqGN0aMxehM6KPhp86RPsfiYDFO/s1600/101066_A_L.jpg" height="400" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.familie.pl/Forum-3-28/m975615-1,Piaskownica-a-co-z-piaskiem.html">http://www.familie.pl/Forum-3-28/m975615-1,Piaskownica-a-co-z-piaskiem.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9ZfwEeaVaxP6k9FMHAkczx1ErIXu9MPIgD2i241BN8m_xuvLTkqE1WoV2dYmv-jo7NE7QjiXQBw_KIyAecQwZjkjTohFoyPfIx-pf-xNH1AkQ6gJCaXwejlay7uNYmM4f18aXHdtT4YMw/s1600/imagesVQIZ6S3D.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9ZfwEeaVaxP6k9FMHAkczx1ErIXu9MPIgD2i241BN8m_xuvLTkqE1WoV2dYmv-jo7NE7QjiXQBw_KIyAecQwZjkjTohFoyPfIx-pf-xNH1AkQ6gJCaXwejlay7uNYmM4f18aXHdtT4YMw/s1600/imagesVQIZ6S3D.jpg" height="218" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.citeam.pl/oferta/zamykana-piaskownica-ogrodowa">http://www.citeam.pl/oferta/zamykana-piaskownica-ogrodowa</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
4. Interaktywny Miś Ricco. Może wyglądem nie zachwyca, ale już funkcjami owszem. Miś ma w środku mały mechanizm, dzięki któremu sam opowiada wybrane przed zakupem bajki. Dodatkowo, za grosze, ze specjalnej strony, za pomocą kabelka można ściągnąć inny, dowolny, wybrany repertuar. Miś jest miękki, ładowany przez komputer i uwaga- może być spersonalizowany- można wybrać imię dziecka na koszulkę, imienne przywitanie czy wybrany tekst pożegnania przed snem. Bajki czytanej przez rodzica nie zastąpi na pewno, ale myślę, że jest na przykład bardziej uroczą alternatywą, dla bajek audio puszczanych dziecku bezpośrednio z komputera, czy innego odtwarzacza. Trochę obawiam się, że O. jest jeszcze za mały, aby docenić tą zabawkę, choć może się mylę, skoro Piesek Uczniaczek, którego kupiliśmy z wyprzedzeniem wiekowym, od samego początku, po dziś dzień jest hitem. Funkcje Misia Ricco bardzo szczegółowo opisała blogowa koleżanka na "Czym zająć malucha" <a href="http://czymzajacmalucha.pl/zabawka/293-mis-ricco-interaktywna-spersonalizowana-zabawka.html" target="_blank">TU</a>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw0AWptFGTLs4s0oS1o8VfphS-Dn7eliQpgpC7WvoDqheF8xmlh3iN-iNXXDf46mA2YnnLhx97sVQVa9PJ2ASqcMOydqui2f1xnhCwoZNjcWJpsDWM9Kbc7thuDUZiXF5SR14jBKzwNhqL/s1600/3d91d074b0e00d14858d1af364f26d77.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw0AWptFGTLs4s0oS1o8VfphS-Dn7eliQpgpC7WvoDqheF8xmlh3iN-iNXXDf46mA2YnnLhx97sVQVa9PJ2ASqcMOydqui2f1xnhCwoZNjcWJpsDWM9Kbc7thuDUZiXF5SR14jBKzwNhqL/s1600/3d91d074b0e00d14858d1af364f26d77.jpg" height="292" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://sklep.misiomat.pl/pl/p/Mis-Ricco-zabawka-interaktywna/506">http://sklep.misiomat.pl/pl/p/Mis-Ricco-zabawka-interaktywna/506</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhml33PiSoH3GqP2owk7jRFAY-ps2DJyLiT6NjGdTW_jXA1qwLuWJvnml3YMSlTJrKvWoPdM9Ik3pMuZZClil84SIFne_48otmkGSk34eY4BXyecyp93TBfcK4u8APdSZhyM9FJBm1lKoPn/s1600/53732dfc957e3071c6ae00b89bf87d1d.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhml33PiSoH3GqP2owk7jRFAY-ps2DJyLiT6NjGdTW_jXA1qwLuWJvnml3YMSlTJrKvWoPdM9Ik3pMuZZClil84SIFne_48otmkGSk34eY4BXyecyp93TBfcK4u8APdSZhyM9FJBm1lKoPn/s1600/53732dfc957e3071c6ae00b89bf87d1d.jpg" height="243" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.godealla.pl/promocja/online/115672/11450-zl-zamiast-229-zl-za-interaktywnego-pluszowego-misia-ktorego-sam-zaprojektujesz-poznaj-ricco-mowi-po-imieniu-i-spiewa">http://www.godealla.pl/promocja/online/115672/11450-zl-zamiast-229-zl-za-interaktywnego-pluszowego-misia-ktorego-sam-zaprojektujesz-poznaj-ricco-mowi-po-imieniu-i-spiewa</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYfKbELkrx6se9OrVLMyz7J92mSyE0FAFerbF7WAiJDi450_nVWBexG5y0MhTgP2aqzF4qevYKl2SvXYyDlFe9or5B4I6w3VAC3GSQbm-Z4UknrvtOF_LIRUzyL0VF_9UuHDNnRLdxnrbR/s1600/SAM_3892-002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYfKbELkrx6se9OrVLMyz7J92mSyE0FAFerbF7WAiJDi450_nVWBexG5y0MhTgP2aqzF4qevYKl2SvXYyDlFe9or5B4I6w3VAC3GSQbm-Z4UknrvtOF_LIRUzyL0VF_9UuHDNnRLdxnrbR/s1600/SAM_3892-002.jpg" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://czymzajacmalucha.pl/zabawka/293-mis-ricco-interaktywna-spersonalizowana-zabawka.html">http://czymzajacmalucha.pl/zabawka/293-mis-ricco-interaktywna-spersonalizowana-zabawka.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
5. Zabawki do kąpieli. Gumowe kaczuszki i kraby już się małemu znudziły, z czego jestem ogromnie rada, bo pleśń, która się w nich zbiera na pewno zdrowiu nie służy. Bez wahania umieściłam je w koszu. A ponieważ kąpiel bez kąpielowych atrybutów grozi ucieczką z wanienki, pomyślałam o czymś już bardziej skomplikowanym, ćwiczącym kojarzenie, typu "przyczyna- skutek". A jest w czym wybierać.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA5qsq6Myllc2Pw1DAp-aMzsyNvgjMF95WxM0h2MByajG1ApquZ47VKo_2XaEYHn_MbB55Io7w-_kE3cqlSkQ-E5IIJ_HOPZ_DAddUfw5FnFR7AOmrrRGvkFdhgmuogwD_zofY7v9ODSt_/s1600/12544736304b59e5fd91261.jpg" height="295" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="400" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.bazarek.pl/searchx.php/fraza,zabawki+do+wanny">http://www.bazarek.pl/searchx.php/fraza,zabawki+do+wanny</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfdgjvSWkzRShD8d9cqJtccBjTm1lQfSkirsLXHdCfRhD9DhORItknBerljVMRC4I-dUQcVDZeHBnKl4N8aT1F60fgkN_95LgJJGsDS0X3ZrASFaDENnGfUXCoK5tW7VjhrOE9aih-Oief/s1600/sprytne-zabawki-statek-do-kapieli.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfdgjvSWkzRShD8d9cqJtccBjTm1lQfSkirsLXHdCfRhD9DhORItknBerljVMRC4I-dUQcVDZeHBnKl4N8aT1F60fgkN_95LgJJGsDS0X3ZrASFaDENnGfUXCoK5tW7VjhrOE9aih-Oief/s1600/sprytne-zabawki-statek-do-kapieli.jpg" height="400" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.okazje.info.pl/dd/dla-dziecka/sprytne-zabawki-statek-do-kapieli.html">http://www.okazje.info.pl/dd/dla-dziecka/sprytne-zabawki-statek-do-kapieli.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
6. Piłeczki. Dinozaur "Jestem szefem" zachwycił mnie już dawno temu, jednak O. jeszcze stabilnie nie siedział. Myślę, że wielką frajdą jest taka ilość plastikowych piłeczek, z którymi można szaleć. Jeszcze weselej, jeśli piłeczki są w baseniku i można się w nich kąpać. Niestety, ta opcja odpada, ze względu na wielkość naszego mieszkania. Ja obawiam się jednak codziennego sprzątania kolorowych kuleczek i nie wiem, czy małemu za szybko się nie znudzą. Może lepiej tego typu zabawę zostawić specjalnie na wypady do sali zabaw, kiedy będzie ciut starszy :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9MJPJ2YqaOELWOGhmYkhbCX5-_HJ2UPNgBqcdfuph0qTgrr57NnBsjGxji6_SKiVIDNXEYKcjZP6UOhm_TiFCxLVYi8XuFbGEN0goyLfWsMyXLNhG-m6HxJSAs9xJ5b-zmUmcW5MD8Tcb/s1600/k-s-kids-jestem-szefem-dinozaur-z-pileczkami-m-iext19220389.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9MJPJ2YqaOELWOGhmYkhbCX5-_HJ2UPNgBqcdfuph0qTgrr57NnBsjGxji6_SKiVIDNXEYKcjZP6UOhm_TiFCxLVYi8XuFbGEN0goyLfWsMyXLNhG-m6HxJSAs9xJ5b-zmUmcW5MD8Tcb/s1600/k-s-kids-jestem-szefem-dinozaur-z-pileczkami-m-iext19220389.jpg" height="372" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.alleprezenty.pl/prezent-610666">http://www.alleprezenty.pl/prezent-610666</a></td></tr>
</tbody></table>
7. Seria książeczek "Poczytaj mi mamo". Piękne bajki z jeszcze piękniejszymi ilustracjami, zebrane w kilku tomikach. Najbardziej znane i doceniane. Bardzo chwalony zbiór. Jestem fanką książek i wiem, ile korzyści daje dziecku czytanie przez rodzica. Prezent na "za czas jakiś", aczkolwiek cenny i na lata. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbM2NOCLA4C4d7xoApHFPTcbOQRljkYmGHHth1f7B2zrQfUzhs0e71ZCTl4a8VkGTFdpJz76gfHfXKakTYby9m3gaNSUYUpm-DaD_lP3fPYDCisc-o0QPdczOMUwPxu0fiuCEt66AAjSn8/s1600/pakiet-poczytaj-mi-mamo-b-iext11773847.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbM2NOCLA4C4d7xoApHFPTcbOQRljkYmGHHth1f7B2zrQfUzhs0e71ZCTl4a8VkGTFdpJz76gfHfXKakTYby9m3gaNSUYUpm-DaD_lP3fPYDCisc-o0QPdczOMUwPxu0fiuCEt66AAjSn8/s1600/pakiet-poczytaj-mi-mamo-b-iext11773847.jpg" height="400" width="268" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://cma-ksiazkowa.blogspot.com/2013/05/dzien-11-ksiazka-dzieki-ktorej-zarazies.html">http://cma-ksiazkowa.blogspot.com/2013/05/dzien-11-ksiazka-dzieki-ktorej-zarazies.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
8. Przytulanka. To na pewno będzie prezent od rodziców. Jedyne zabawki, które wywołują uśmiech na mojej twarzy, rozczulają mnie do granic i sprawiają, że sama znów czuję się dzieckiem. I zawsze mam w głowie "tą wyjątkową". Sama taką miałam i wiernym przyjacielem mym była przez długie lata. W doli i niedoli. A ponieważ O. do pluszaków zaczyna się tulić, niezmiernie się cieszę na myśl, że specjalnie na roczek będą miała okazję takową mu sprawić. Na tatusiowe autka jeszcze przyjdzie czas, na razie chcę małemu fundnąć uroczą maskotkę. Już upatrzyłam kilka modeli NICI, jako, że jakościowo są bardzo dobre i wiem, że nie rozlecą się przy pierwszym praniu i przetrwają wiele dziecinnych wybryków. Niestety sentymentalny szop pracz, który był moim najlepszym dziecięcym powiernikiem, nie jest już dostępny, więc będę musiała wybrać mu inne zwierzątko. Bardzo podoba mi się koala i szczur. Zachwyca mnie również Boskas Teddies i seria "Wykończ Misia", którego dostaje się w częściach, aby samodzielnie zszyć i z tym, że obawiam się, że nie są tak miłe w dotyku, jak typowe pluszaki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiznqwBZZ3vlmlLuJmWu1G9NE6Xl56fue5EJJa0SxUpQBSXvU9vYf83gtTwC9LRINKafJ3KbuzHMHLzHl4ypmWBiKtUGYyXW_FaVLhuVkQ-nrlHRBW41rm98tSjVHvGyISzImOaH0V4FAq/s1600/imagesE14IE20P.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiznqwBZZ3vlmlLuJmWu1G9NE6Xl56fue5EJJa0SxUpQBSXvU9vYf83gtTwC9LRINKafJ3KbuzHMHLzHl4ypmWBiKtUGYyXW_FaVLhuVkQ-nrlHRBW41rm98tSjVHvGyISzImOaH0V4FAq/s1600/imagesE14IE20P.jpg" height="365" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.ceneo.pl/Maskotki;017Nici_P0-251580.htm">http://www.ceneo.pl/Maskotki;017Nici_P0-251580.htm</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfiyAdAGqVxLSNQym1UE0I-oxkMHqOEiHVKnetzRL1wte3FUdxzgqK0qhyrQkVkXeqqLAgP_seHl5uyVAnxDNTt383iUbGwmN-EYANiO9b_KyexMtU8GpXUq2mL124GwmCjlcGtIljnZ1z/s1600/nici-koala-joey-500x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfiyAdAGqVxLSNQym1UE0I-oxkMHqOEiHVKnetzRL1wte3FUdxzgqK0qhyrQkVkXeqqLAgP_seHl5uyVAnxDNTt383iUbGwmN-EYANiO9b_KyexMtU8GpXUq2mL124GwmCjlcGtIljnZ1z/s1600/nici-koala-joey-500x500.jpg" height="400" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.ceneo.pl/Maskotki;017Nici_P0-251580.htm">http://www.ceneo.pl/Maskotki;017Nici_P0-251580.htm</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtfHQt5XYi6o9a0nbcAdnGqSxTnH2H6SmgBXRq6k4_cMaOox6aXxxP2LzcebxiDePynGxbraLcwpEMWSh9ceM5dEMdsSiTDJWu5GSdDwnUnWCsb3KVCMG0qGPJhVUoDRm_gNt8QLkVN8M5/s1600/boskas-teddies-wykocz-misia-fioletowy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtfHQt5XYi6o9a0nbcAdnGqSxTnH2H6SmgBXRq6k4_cMaOox6aXxxP2LzcebxiDePynGxbraLcwpEMWSh9ceM5dEMdsSiTDJWu5GSdDwnUnWCsb3KVCMG0qGPJhVUoDRm_gNt8QLkVN8M5/s1600/boskas-teddies-wykocz-misia-fioletowy.jpg" height="377" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.boskasteddies.com/sklep/zabawki/wykoncz-misia">http://www.boskasteddies.com/sklep/zabawki/wykoncz-misia</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
9. Bujak. Wypróbowaliśmy w kawiarence, a potem przy zapisach w żłobku. Najwidoczniej małego kręci wszystko co się buja, bo był wniebowzięty. Tego typu zabawek nie ma na placach zabaw, a w przeciwieństwie do zwykłej, drewnianej huśtawki, którą zawiesiliśmy w mieszkaniu, na bujaku O. mógłby szaleć bez ograniczeń. Kiedy chce i jak chce, bo mam nadzieję, że szybko załapie, że to on sam jest siłą napędową. Fajna rzecz, zwłaszcza dla tak aktywnego i niewyżytego energicznie dziecka, jak mój synek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXHBCbm-p43mxR5L0S_vY32XqhaqgBQYlefXkOtyCXk1nSw8QuodOxEhfThyphenhyphenRf4NZL-a5cQMKzQ0JAks2NLP-u15UV-n9pU1b3fEIkjTFoDaiUxOW1kFRHNTEhY7Zzsy1aay2IQMMpHwqS/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXHBCbm-p43mxR5L0S_vY32XqhaqgBQYlefXkOtyCXk1nSw8QuodOxEhfThyphenhyphenRf4NZL-a5cQMKzQ0JAks2NLP-u15UV-n9pU1b3fEIkjTFoDaiUxOW1kFRHNTEhY7Zzsy1aay2IQMMpHwqS/s1600/2.jpg" height="363" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.magiadziecinstwa.pl/bujaki/4331-little-tikes-bujak-krowka-na-biegunach-z-pokrowcem.html">http://www.magiadziecinstwa.pl/bujaki/4331-little-tikes-bujak-krowka-na-biegunach-z-pokrowcem.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6RXSTc1e2fEQZtqrfdIvTu5PR-izaI_VShdCjsMFkS8XH8gMUCZ34MaN28N8BRtG64LcWHdiNhHcd0ri9m38Ayd7uu65txJJm0t9LdEEscujEaMgfPB9ezIwWN_rdZ_UwIwg-JOF0M5ZT/s1600/800x800_false_4f9c543dc600560025_schaukelfahrzeug_mopedracer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6RXSTc1e2fEQZtqrfdIvTu5PR-izaI_VShdCjsMFkS8XH8gMUCZ34MaN28N8BRtG64LcWHdiNhHcd0ri9m38Ayd7uu65txJJm0t9LdEEscujEaMgfPB9ezIwWN_rdZ_UwIwg-JOF0M5ZT/s1600/800x800_false_4f9c543dc600560025_schaukelfahrzeug_mopedracer.jpg" height="347" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.sklepgoonis.pl/bujak-knorr-baby-motor.htm">http://www.sklepgoonis.pl/bujak-knorr-baby-motor.htm</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKjLqO_KRf7LxU01sJ_gae-9n0WfeD1ZKhhssDRJQ64QvQdC4rc077neb4A3Kz29iB95ljdiJw-L4_X5MgwmXKB_esOD2pDFPWPNbM0fHbAFfVB42aNBAhdbq12dT4Nw6OHX5xCReD9T75/s1600/motocykl-policyjny---bujak.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKjLqO_KRf7LxU01sJ_gae-9n0WfeD1ZKhhssDRJQ64QvQdC4rc077neb4A3Kz29iB95ljdiJw-L4_X5MgwmXKB_esOD2pDFPWPNbM0fHbAFfVB42aNBAhdbq12dT4Nw6OHX5xCReD9T75/s1600/motocykl-policyjny---bujak.jpg" height="318" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.miki.com.pl/zabawki-ogrodowe/10698-motocykl-policyjny---bujak.html">http://www.miki.com.pl/zabawki-ogrodowe/10698-motocykl-policyjny---bujak.html</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
10. Lego Duplo. Wszystkie dzieci kochają klocki. My na pierwszy ogień kupiliśmy O. drewniane z Ikei. Lubi się nimi bawić i robi to prawie codziennie. Problem, w tym, że są dla niego zbyt trudne. Ciężej jest ułożyć wieżę (choć namiętnie próbuje) z gładkich klocków, które w żaden sposób się nie łączą. Byle drgnięcie rączki i wszystko się rozpada. To małego frustruje. Poza tym zaczyna brakować mu ciekawszych elementów. Nie chcę inwestować w wiele zestawów Lego Duplo, bo dziecko szybko rośnie i dłużej się będzie bawić Lego dla starszaków. Poza tym, jak wszyscy wiemy, klocki te nie są tanie. Jeden duży zestaw z pokaźną liczbą elementów mu wystarczy. Mogą być nawet używane, pod warunkiem że kompletne i niezniszczone. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-8vAlDckaI_X9cJwRVhM6gYtiJIbwcDWu-fjnvV3eCJ7aVESsvUYdVfE7D1e6DbqmlILnETkbNrCj_oxedQ9gdnnQDoExlMxH5OF1Ekc5eZxmh1T_xWag2DvSYPTsmTI8McdEGU9iMM2K/s1600/81757253_1_644x461_klocki-lego-duplo-10558-olkusz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-8vAlDckaI_X9cJwRVhM6gYtiJIbwcDWu-fjnvV3eCJ7aVESsvUYdVfE7D1e6DbqmlILnETkbNrCj_oxedQ9gdnnQDoExlMxH5OF1Ekc5eZxmh1T_xWag2DvSYPTsmTI8McdEGU9iMM2K/s1600/81757253_1_644x461_klocki-lego-duplo-10558-olkusz.jpg" height="272" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: www.tablica.pl</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtxOkYwWWrSAchilJNDqO6cVFcWE2klYCyICTZoJDU9ld34CIRtkM7bwYIvnZP-eu3r55EBY3zXm4sO7y6f6gcJaDCiBWCy8dW_bG0slJJpvk-C9G-Q26AvHCiN_QMbciXzPKLaNt7soZG/s1600/big_lego-duplo-10572-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtxOkYwWWrSAchilJNDqO6cVFcWE2klYCyICTZoJDU9ld34CIRtkM7bwYIvnZP-eu3r55EBY3zXm4sO7y6f6gcJaDCiBWCy8dW_bG0slJJpvk-C9G-Q26AvHCiN_QMbciXzPKLaNt7soZG/s1600/big_lego-duplo-10572-1.jpg" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.klocki24.com/">www.klocki24.com</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjP40Zr9ShEV9SUKh3-3ox3-LHlPIiCB2oojD1sBEOPPPq8vrlkxcPvu9BDTddr2sBCqLRhBBqvDYvDsAVHmxsL6df0kS4j8lin74Bgbh_YCYlZDJ_c3HR0IiitTIRgATVftNv4AmatPLu/s1600/lego-duplo-zestaw-do-kreatywnego-budowania-10575-klocki-b-iext24334938.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjP40Zr9ShEV9SUKh3-3ox3-LHlPIiCB2oojD1sBEOPPPq8vrlkxcPvu9BDTddr2sBCqLRhBBqvDYvDsAVHmxsL6df0kS4j8lin74Bgbh_YCYlZDJ_c3HR0IiitTIRgATVftNv4AmatPLu/s1600/lego-duplo-zestaw-do-kreatywnego-budowania-10575-klocki-b-iext24334938.jpg" height="400" width="340" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.empik.com/lego-duplo-zestaw-do-kreatywnego-budowania-10575-klocki-lego,p1087087328,zabawki-p">http://www.empik.com/lego-duplo-zestaw-do-kreatywnego-budowania-10575-klocki-lego,p1087087328,zabawki-p</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
[Edit] Poradziłam się troszeczkę i uznałam, że nie ma potrzeby kupować Lego i przepłacać. Wcale nie gorsze byłyby klocki Wadera a cena za wielkie pudło zdecydowanie przystępniejsza :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ufff... Koniec. Wszelkie konsultacje przed ewentualnym zakupem mile widziane. Komentarze o charakterze doradczym, typu "to strzał w dziesiątkę", a to "lipa na maksa" również :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOZUtzyxxhqXjzQ0cjhI5T3S-nLjXqKjxU0jaOAtmemT9N4P5OHF0JjMkWX7VPgl-eiyBdb14NUS9Edp8GHVy4-kiwp_hT093Ld2j8h_TTqW9_Kf4I9kpA0DQxrqFOeIuJ8IagB16nXraS/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOZUtzyxxhqXjzQ0cjhI5T3S-nLjXqKjxU0jaOAtmemT9N4P5OHF0JjMkWX7VPgl-eiyBdb14NUS9Edp8GHVy4-kiwp_hT093Ld2j8h_TTqW9_Kf4I9kpA0DQxrqFOeIuJ8IagB16nXraS/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<br />sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-85235653874658979152014-05-13T20:48:00.000+01:002014-05-13T20:48:57.827+01:00Matko rusz tyłek! Zumba time!<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7kGX5UCTxOynDYf8l14KOA7rx6k9yikbCavzT5nNj2z3eJTVHCiBU9CGTiySE4Bz7m9EvJadQHDSMjJ0ZWE5J6S3gisohc4KZKB245Ijrj2EbbFLiSb5gEVRh9xgN2w9uznDuOpgp2LV4/s1600/odbyt13422120025790.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7kGX5UCTxOynDYf8l14KOA7rx6k9yikbCavzT5nNj2z3eJTVHCiBU9CGTiySE4Bz7m9EvJadQHDSMjJ0ZWE5J6S3gisohc4KZKB245Ijrj2EbbFLiSb5gEVRh9xgN2w9uznDuOpgp2LV4/s1600/odbyt13422120025790.jpg" height="400" width="388" /></a>Pierwsze zajęcia absolutnie mnie zaskoczyły. Po pierwsze- myślałam, że mam kondycję. Nie jak Chodakowska, ale choć na poziomie Gierfilda. W końcu na palcach jednej ręki można policzyć chwile, kiedy choć na kilka sekund uda mi się w ciągu dnia posadzić tyłek. No chyba że na tronie. A i tam nie siedzę za długo. Częste spacery z małym, których nie spędzam na ławce z gazetą, noszenie ponad 10 kilogramowego malucha, tysiące skłonów po zabawki i fitness z odkurzaczem na zamianę z mopem. A tu niespodzianka! Okazuje się, że cała moja codzienna aktywność, która wydawało mi się, znacząco wykracza ponad normę, jest niczym w porównaniu z godziną zumby.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ ambitna byłam i dałam z siebie wszystko, a zajęcia okazały się prawie godzinnym, nieustannym skakaniem, nóg nie czułam. Po wszystkim, w szatni, zakładając buty, zatoczyłam duże koło i wylądowałam głową w pupie jakiejś wysportowanej lasencji. Spaliłam buraka, bąknęłam "sorry", udając, że w jej pośladki uderzyłam biodrem, nie twarzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale P. -były sportowiec, twierdzi, że początki są trudne. Ze mnie taka sportsmenka jak z niego baletnica, więc pozostaje mi zaufać i się nie poddawać. Na drugie zajęcia, jak i na pierwsze, dosypuje mi jakiś proszek do wody. Wiedziałam! Dupa mi troszkę urosła i już mnie wierny małżonek podtruwa! L-karnityna, czy coś, tłumaczy. Mówię, że nie chcę, że mi nie smakuje. Na zajęciach odpływam. Święta były, to się jadło, a teraz żałuję każdego jajka, zwłaszcza z majonezem. Ledwie przytomna sięgam po butelkę. Gul, gul, gul. Pół za jednym zamachem. I znów ten słodki, ohydny posmak. W myślach już zabijam swego prywatnego trenera, za to, że cichaczem znów mi czegoś dosypał. Ale przecieram pot z oczu, patrzę... To nie moja butelka... Fakt, moja była otwierana a nie odkręcana. Odstawiam prędko, spuszczam głowę i nieznacznie zezuję, czy ktoś zauważył. Dzięki Bogu, sala zaciemniona, żeby klimat był lepszy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzecie zajęcia. Nie jestem w formie. Z góry wiem, że łatwiej nie będzie. Ale karnet już wykupiony, więc nie ma zmiłuj. Jestem chyba jedyną osobą tak kalkulującą w trakcie ćwiczeń. Szybkie zerknięcie na zegar nad lustrem i przeliczam. Jedna piosenka około 3-4 minut. Odjąć końcowe rozciąganie, które jest już lajtowe. Ile jeszcze się zmieści? W głowie się kręci, czuję, że nogi momentami mdleją. Jeszcze 15 minut, jeszcze 10. Ukradkiem zerkam na otyłą kobitkę, która zdaje sobie lepiej radzić. Następnie przenoszę wzrok na Panią mocno już po 40-stce, która skacze żwawo. Ja nie mogę złapać oddechu, a obraz mi się rozmazuje. W aucie z trudem naciskam sprzęgło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czwarte zajęcia. Jakoś przetrwałam. Nawet idzie mi coraz lepiej. Już, albo dopiero, pamiętam podstawowe kroki. To nie lada wyczyn, skoro jestem tak zmęczona, że nie wiem jak się nazywam. W szatni blokuje mi się szafka. Trzy razy wpisuję kod i nic. Ogarnia mnie panika. wpisuję ponownie. Bzyt. Ufff... Otwieram z całym impetem. Słychać tylko głośne, puste bum. Patrząc uparcie na klamkę z magicznym, elektronicznym zamkiem, zapomniałam, że górna szersza część drzwiczek jest na wysokości mojego czoła. Czuję, jak rośnie mi wielki guz. Jest ze mną do tej pory.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTpilxo2AKTX1N0G1KfUx_GqD2aq_tKX0K3GEWtdTCVIJIU_OkCzNweinEaC2j-s62nny7tlEI1Xxn7vGZ4Nsa-X5vbq81d7obxJxHjEJRw_QU27d9jZMBLTYbWgPAWzYifP1Nxp5fAQsj/s1600/51924c0be75f2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTpilxo2AKTX1N0G1KfUx_GqD2aq_tKX0K3GEWtdTCVIJIU_OkCzNweinEaC2j-s62nny7tlEI1Xxn7vGZ4Nsa-X5vbq81d7obxJxHjEJRw_QU27d9jZMBLTYbWgPAWzYifP1Nxp5fAQsj/s1600/51924c0be75f2.jpg" height="528" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Generalnie nie lubię się pocić. Lubię uprawiać sporty, które ze sportami się nie kojarzą. Znaczy- minimum wysiłku i zero potu. A tu dokładnie odwrotnie. Koszulkę można wyrzynać, a o spodniach nie wspomnę, bo już sama mam wątpliwości, czy tak się spociłam, czy posikałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejnym moim problemem jest strój. Nie mam ciuchów na tego typu okazje. A to spodnie mi się wrzynają, a to ramiączka od stanika spadają, a to majtki z tyłka zjeżdżają. Trzy czwarte zajęć poprawiam jakiś element garderoby. Dziewczyny za to wystrojone jak na fitness party. Wciąż jednak marzę, że istnieje takie cudowne miejsce, gdzie lansować się nie trzeba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dodatkowo, jako właścicielka karnetu mam do dyspozycji trenera. Wciąż zastanawiam się jak do niego podejść. Boję się, że rozmowa wyglądałaby mniej więcej tak: "Dzień Dobry, czy mógłby mi Pan poradzić, jak ćwiczyć, żeby zgubić tu, ale nie stracić tu...", jego odpowiedź i moja spontaniczna reakcja: "AŻ TYLE...?!? JEEEZUUU..."</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Są również bieżnie. Bardzo mnie kuszą, choć biegam tylko do sklepu pod blokiem. Problem w tym, że wydają mi się mocno skomplikowane. Masa przycisków. Podglądam, jak inni ćwiczą, ale wciąż obawiam się, że wejdę, pacnę coś i nogi nie nadążą. Poza tym jeszcze nie wiem, którymi operować telewizorem zawieszonym na przeciw. To bardzo istotny element, bo TV niewiele teraz oglądam a lubię łączyć przyjemne z pożytecznym. Poczekam, aż rozkminię wszystko, żeby nie wyjść na idiotkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zajęcia tanie nie są. Ale bardzo mi się podobają. Muzyka, wyposażenie siłowni, prowadzące i klimat. To nie pakowalnia dla chłopaków z osiedla, tylko miejsce na poziomie. Ale chyba najbardziej przemawia do mnie inna kwestia. Dwie godziny w tygodniu, których nie spędzam z małym. Odpoczynek psychiczny, bo fizyczny na pewno nie, od spraw domowych i matkowania. Chwila całkowicie dla mnie, kiedy robię coś całkowicie dla siebie. Na dodatek w godzinach wieczornych, kiedy w domu największy harmider. No i idzie mi coraz lepiej, bo chyba wszystkie możliwe wpadki już zaliczyłam, więc o dziwo, dołączam do fanów zumby i serdecznie polecam. To naprawdę wciąga!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieXWzm2Ahy9-nVzywHtgIEcl2tSzWg8zPpSZ4o1j_lSTImxefDzD69Dxq4nendHi1Vi_Q5WHYk_2fc9H9efoStvx_YlmeqNqAlP4Jp7nlfJzSKgC8wolEiZ-VxmHBvabrxBepRHVhBnYnL/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieXWzm2Ahy9-nVzywHtgIEcl2tSzWg8zPpSZ4o1j_lSTImxefDzD69Dxq4nendHi1Vi_Q5WHYk_2fc9H9efoStvx_YlmeqNqAlP4Jp7nlfJzSKgC8wolEiZ-VxmHBvabrxBepRHVhBnYnL/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-38441914760337163742014-05-07T21:41:00.000+01:002014-05-07T23:36:20.633+01:00Matka Roku- to nie ja<div style="text-align: justify;">
Matka Roku... Jeśli istniałby plebiscyt na wyżej wymienioną, z pewnością nie stanęłabym na podium. Bo nie jestem super mamą. I nie wstydzę się do tego przyznać. Prawie rok macierzyństwa, nauczył mnie dystansu. Pozbyłam się chorej presji. Wiem już, że ideały istnieją... Tylko na niektórych blogach. W opowieściach mam, które tworzą w ten sposób swoje alter ego i próbują się dowartościować, biorąc udział w mamuśkowym wyścigu szczurów i nakręcając się wzajemnie.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixt1_gUXc6VdpTgLpgmyBglThIkMR3qQ9AcKR8gL_hgpzjzlM7rUGepOl2wUyE4LAxM7uiY6_7QcJVhib4VfwsQCpk3NfQShS4TOD351hQX0_48JwGntEqqsIfTZm_LLzyuOeRAA82BLaj/s1600/matka+roku.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixt1_gUXc6VdpTgLpgmyBglThIkMR3qQ9AcKR8gL_hgpzjzlM7rUGepOl2wUyE4LAxM7uiY6_7QcJVhib4VfwsQCpk3NfQShS4TOD351hQX0_48JwGntEqqsIfTZm_LLzyuOeRAA82BLaj/s1600/matka+roku.png" height="232" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
U nich fioletowe guzy się nie zdarzają. Ich pociechy jedzą młodą marcheweczkę ze straganu w przygotowanej codziennie świeżej zupce. Noszą gatki skrojone na miarę, które matula po nocach szyje, bawią się zabawkami handmade, ręcznie robionymi na zamówienie. Usypiają bezproblemowo w swoim łóżeczku, noce przesypiają. Smoczka nie uznają, Są wesołe i uśmiechnięte 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu non stop i nawet ząbkują bezboleśnie. Nie doprowadzają rodziców do szewskiej pasji, nie rozgrzewają do czerwoności. Nie brudzą i nie psują. Srają do nocnika w wieku 5 miesięcy, układając przy tym kostkę Rubika. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Te mamy, w przeciwieństwie do mnie, nie robią głupot, nie popełniają błędów. Są skrajnie odpowiedzialne, nie bawią się, nie świntuszą, nie szaleją. Nie usypiają dziecka na klatce schodowej, bo wpadło kilku znajomych i jest ciut za głośno. Nie robią z mężem i dzieckiem wypadów do ogródka na piwo i pizze. Nie latają na spacery do centrów handlowych. Nie szaleją na karuzelach w wesołym miasteczku. Nie grają po nocach z przyjaciółmi w pokera. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie łamią wszelkich podręcznikowych zasad wychowania i nie ulegają histeriom. Nie pozwalają posmakować piasku w piaskownicy, czy psiej karmy. Ani przyciąć palucha szufladą. Nie dają na odczepnego słodzonych ciasteczek, a wieczorami nie bujają dzieciaka godzinę, zastanawiając się, na co im to było. Ciuszki traktują pachnącym płynem do płukania i prasują z wielkim oddaniem. Nie wciskają za małych skarpet na nogi. Mają zawsze wypolerowane szyby w oknach i starannie nałożony makijaż. Eleganckie sukienki dopasowane do idelanych sylwetek i buty na obcasie. I każdorazowo przypinają dziecko w wózku szelkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie pocą się i nie płaczą. Nie mają gorszych dni i PMS. Nie piją, nie palą, nie biorą psychotropów ani leków na depresję. Hormony u nich nie szaleją, a każdy następny dzień jest zaplanowany z zegarkiem w ręku. Nie ma w nim miejsca na improwizację, dezorganizację i spontan. Kłótni z mężem i niesnasek rodzinnych, niepozałatwianych spraw, nienakarmionego psa i niezapłaconych rachunków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja, ze względu na dziecko, nie odłożyłam swojego dotychczasowego życia na bok. Z wielu rzeczy musiałam zrezygnować, ale wciąż jestem aktywną osobą. Doby nie starcza na realizację wszystkich przedsięwzięć, ale staram się nadążyć. Jak to ostatnio powiedział ktoś mądry: "To my (w sensie- rodzice), zapraszamy dziecko do swojego życia, nie odwrotnie". Trzeba próbować połączyć bycie sobą z macierzyństwem. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
I to właśnie staram się robić. Studiuję. Spotykam się z przyjaciółmi. Zdarza mi się zabalować. Chodzę na zumbę. Piszę. Czytam. Ogarniam mieszkanie, męża i dziecko. Z lepszym lub gorszym skutkiem. I totalnie bez pomocy osób trzecich. A wszystko w szalonym tempie. Nie zadzieram nosa, tylko dlatego że zostałam mamą i pełnię tak poważną rolę, że należy mi bić brawa. Nie odmawiam sobie przyjemności. Nie pouczam. Nie znoszę krytyki, jak i wcześniej nie znosiłam. I każdego dnia z większym powodzeniem, uczę się robić tysiąc rzeczy na raz. Staram się nie zatracić tylko i wyłącznie w roli mamy. Zachować równowagę, zadbać też o siebie, aby za szybko się nie "wypalić. Polecam. Chillout. Więcej luzu to mniej jadu, frustracji, spokojniejsze dziecko i szczęśliwsza matka. I koło się zamyka...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPe0Y8H6ctt4nUVe-tTTKoyyCk1eSdxgVOjklGGu1JqMszNutdY0mfk13ks8Mh-5kTxwaDjNB41VVKim-xmpssJK1Csh990PMaUdJ-VZhzYmKm7ec9YRWOHiq1hQ20CQ-dHBAQosktcNo9/s1600/YA7Y9145_2013_X_mars.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPe0Y8H6ctt4nUVe-tTTKoyyCk1eSdxgVOjklGGu1JqMszNutdY0mfk13ks8Mh-5kTxwaDjNB41VVKim-xmpssJK1Csh990PMaUdJ-VZhzYmKm7ec9YRWOHiq1hQ20CQ-dHBAQosktcNo9/s1600/YA7Y9145_2013_X_mars.jpg" height="426" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD0I7GXw2s9sdeJYpK05lUDf8ICc_jIknEPJwwWijtmRU9spf2ZmULD_8OmH0B25SBYFWonHhV_EgEIganQOvx4kW6F5l_9-QdJKIIMaw1BgM7U2CD4IIINpZ10byXSBQg3bYP_RC7EEOM/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD0I7GXw2s9sdeJYpK05lUDf8ICc_jIknEPJwwWijtmRU9spf2ZmULD_8OmH0B25SBYFWonHhV_EgEIganQOvx4kW6F5l_9-QdJKIIMaw1BgM7U2CD4IIINpZ10byXSBQg3bYP_RC7EEOM/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<br />
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-70887459781964618082014-04-29T21:19:00.000+01:002014-04-29T21:19:07.343+01:00UWAGA! Zboczeniec za drzwiami.<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimzoaC0Dm9N1FezwshasUj4b69n4a8vr8LAwDl-HM9uQBZOXD53MsiFgulSI7iEdT22XQbs0NvoXSCOQaDeqsMGpv4tEcxQjrj3DlAKP4DPkaU8ujWBn2XjIw7absC0DC6nlp6pFBNZQ6Y/s1600/beznazwysss.png" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimzoaC0Dm9N1FezwshasUj4b69n4a8vr8LAwDl-HM9uQBZOXD53MsiFgulSI7iEdT22XQbs0NvoXSCOQaDeqsMGpv4tEcxQjrj3DlAKP4DPkaU8ujWBn2XjIw7absC0DC6nlp6pFBNZQ6Y/s1600/beznazwysss.png" height="281" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.caferybnik.pl/">http://www.caferybnik.pl</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Sytuacja pierwsza: </div>
<div style="text-align: justify;">
Dwie dziewczynki. Trzynaste urodziny. Świętowane na ogrodzonym boisku pod blokiem. Na kocyku. Ludzi sporo dookoła. Prezenty własnoręcznie robione, życzenia, kartki. Sznaucer w wersji mini, biegający dookoła. I siedzący obok Pan. Opalający w promieniach słonecznych to, co generalnie przed słońcem wśród ludzi się chowa. Strach i przerażenie. Pierwszy członek, którego zobaczyły. Pies pod pachę, koc zastawiony łakociami ciągnięty za róg pod samą klatkę i ucieczka w panice. Konsternacja i pierwszy telefon na policję. Dyżurna, która sama podpowiada, czego jeszcze wyrazić nie potrafią. Obnaża się. Tak. Owszem. No raczej.</div>
<a name='more'></a><br />
Sytuacja druga: <br />
<div style="text-align: justify;">
Nastolatki. Ławka przy szkole. Podstawowej. Tam dyskoteka dla dzieciaków. Raczej chłodniej niż cieplej. Raczej ciemniej niż jaśniej. I mężczyzna. Który przechodzi obok w samej koszulce. Bez spodni. Staje centralnie pod latarnią i podnosi ręce. Pokazuje co ma. Niby niewiele, ale jednak widok zostaje w pamięci. I świadomość, że on rozkosznie ubawiony idzie dalej, a tam zaraz ze szkoły zaczną wychodzić dzieci. Już nastolatki zdają sobie sprawę, jak wielkie to niebezpieczeństwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sytuacja trzecia: </div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewiętnastolatka. Wraca z dyskoteki. Nocnym. Znajomi wysiadają przystanek wcześniej. Sama idzie kilka metrów. Przyspiesza. Słyszy swoje obcasy. I czyjeś coraz szybsze kroki za sobą. Nawet nie ma odwagi się obejrzeć. Wie, że ktoś podąża za nią. Wbiega do klatki, kładzie palec na domofon i odwraca się. -"Zadzwonię!"- ostrzega, choć głos się łamie. Mężczyzna dwa metry dalej, nie przejęty, wyciąga co ma w zanadrzu, i bawi się zbyt dosłownie. Dziewczyna z trudem łapie oddech, z palcem na przycisku znajduje klucze, otwiera ciężkie drzwi i skoro tylko się zamykają, oddycha z ulgą. Było blisko. Zbyt blisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsqoSrAetqPlJkpzQVwyFZADwt57Zt-Jampd8k0CY6EdIwm9OM19lfwnKvmFHqHFCBWojn1ScPZvQYGNcrGdX7jbB9u3KzoCxf461CxsxnNTceesZ51RRVaJYgdFibvhWA4_FkFM4g5CPO/s1600/99e8a2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsqoSrAetqPlJkpzQVwyFZADwt57Zt-Jampd8k0CY6EdIwm9OM19lfwnKvmFHqHFCBWojn1ScPZvQYGNcrGdX7jbB9u3KzoCxf461CxsxnNTceesZ51RRVaJYgdFibvhWA4_FkFM4g5CPO/s1600/99e8a2.jpg" height="400" width="270" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: internet</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Sytuacja czwarta: </div>
<div style="text-align: justify;">
Opala się. Na polanie nieopodal bloku. Słuchawki na uszach. Słońce. Cisza. I facet. Co spojrzy, o krzak bliżej. Niby niewidoczny, a jednak. Widać za wiele. Również to, czego zobaczyć nie chce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sytuacja piąta: </div>
<div style="text-align: justify;">
Autobus do szkoły. Trasa Teofilów- Zgierz. Studia. I wiecznie ten sam natręt. Pijany. Głośny i bezwstydny. Kilkoro urażonych pasażerów nie robi na nim wrażenia. Zaspokaja swoje potrzeby, patrząc na nią. Wysiąść strach- las i pustkowie. Chciał- nie chciał, lepiej ignorować z nadzieją, że zrobi sobie dobrze na widok, ale nie tknie palcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie sytuacje są niestety prawdziwe. Doświadczenia własne. Jak często i bez trudności trafić na zboczeńca. Nie ważne ile masz lat. Jak wyglądasz i co robisz. Oni po prostu są. I nie trzeba się prosić, żeby Cię spotkali.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze niedawno nie mogłam zrozumieć. Nie mogłam pojąć, bo i gotowa nie byłam. Dlaczego? Dlaczego dzieci nie biegają po dworze? Dlaczego siedzą przed telewizorem, grają na komputerze, albo nudzą się w czterech ścianach, zamiast rozwijać się tak sprawnościowo jak i społecznie. Dlaczego później potrzebują terapii sensorycznej, grona specjalistów, masy dodatkowych zajęć zorganizowanych, których my nie potrzebowaliśmy tylko dlatego, że bawiliśmy się na podwórku. Na trzepaku, na drzewie, budując tamy na ściekach, spadając z drabinek, biegając między blokami. Grając w gumę, zbijaka i klasy. Kręcąc hula- hopem i skacząc na skakance. Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzyłam na ogrodzone place zabaw ze zdziwieniem. Co te matki mają w głowach, żeby te biedne smyki na tak krótkich smyczach trzymać. Jak jedna odwraca wzrok na chwilę, to inne niczym lwice stadka pilnują. Doglądają, mierzą czujnie otoczenie wzrokiem. Spod grzywki. Spod okularów. Jak na sawannie. Czujne. Wiecznie w gotowości. Po co? Czyż dziecko nie uczy się świat macając? Poznając i doświadczając? Przewracając się, brudząc i raz po raz potykając? Po co ta kontrola i nadopiekuńczość? Przed czym je tak chronią? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś patrzę na swoje dziecko. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
I wiem, że przede mną trudne zadanie. Pozwolić mu jednocześnie na swobodę, poczucie wolności, przeżywanie, testowanie i sprawdzanie. A wszystko w cieniu rodzica. Stojącego obok. W trosce o to, żeby jego życiowe doświadczenia nie były również cudzymi. Skradzionymi. Na zawsze. Aby krzywda mu się nie stała. Ze strony dorosłych, których myśli, oczy i ręce czasem lub częściej wędrują tam, gdzie nie powinny. Tam, gdzie owoc jest nie tylko zakazany, ale i na wskroś nieświadomy, niewinny. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
XXI wiek. Nie można ufać. Za wiele złych ludzi dookoła. Drzwi na dwa zamki Gerda zamykamy, rowery przypinamy, psa pod sklepem nie zostawiamy, portfela do kieszeni nie wkładamy. Torebki pilnujemy, w niej gaz pieprzowy trzymamy. A dziecko? Z dziecka z oka nie spuszczamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I rozumiem. Lwice. Sama dołączyłam do stada.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQCgYhLiDQxmqBY3I9AUOmjgSkiBPwsWdH4jDuPrwTgTeRgpnvmc-HUBIGhkc4clXQajlXagSEeUfqKLT7oE4fC8OpDku1NQDq0sOVrikJ97Z__ASpwPQ5UB19GVFz6jY-QqfsGOMHMN6Q/s1600/nhh.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQCgYhLiDQxmqBY3I9AUOmjgSkiBPwsWdH4jDuPrwTgTeRgpnvmc-HUBIGhkc4clXQajlXagSEeUfqKLT7oE4fC8OpDku1NQDq0sOVrikJ97Z__ASpwPQ5UB19GVFz6jY-QqfsGOMHMN6Q/s1600/nhh.jpg" height="640" width="609" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="http://www.kwejk.pl/">www.kwejk.pl</a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHkRV0ZJ1NGq8S-AnNjefu60RJm-EtTrnuCBfZXmGyKHRu1bJ8uYqKTG5SxCHlzUTfCwukPtWYqdsT3FPW71cgfM7iv6PBMWtFqqUEg_f3t_g1x2ot8Os6AeYifIiLmdtf_cC4pdjTipYL/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHkRV0ZJ1NGq8S-AnNjefu60RJm-EtTrnuCBfZXmGyKHRu1bJ8uYqKTG5SxCHlzUTfCwukPtWYqdsT3FPW71cgfM7iv6PBMWtFqqUEg_f3t_g1x2ot8Os6AeYifIiLmdtf_cC4pdjTipYL/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-12433542206155845312014-04-24T21:21:00.000+01:002014-04-24T21:21:51.231+01:00"Czego pozbawiło mnie macierzyństwo..?"<div style="text-align: justify;">
Nie lubię pisać o macierzyństwie w samych superlatywach. Jakie daje korzyści, jak jest cenne, i z jaką euforią się wiąże, to każda mama wie :) Poza tym zwierzenia pod tytułem "jak jest cudownie" i "jaka jestem szczęśliwa", nudzą mnie na innych blogach, a te skrajnie przesłodzone wywołują nawet mdłości. Zdecydowanie bliższa jest mi forma autoterapii, polegająca na wyśmianiu tego, co w byciu mamą doskonałe nie jest. Szyderstwo to moja pasja, odkąd postanowiłam nie zwariować.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Całkiem niedawno wzięłam udział w konkursie na blogu <a href="http://helowamama.blogspot.com/" target="_blank">O MATKO I CÓRKO</a>. Temat przewodni: "Czego pozbawiło mnie macierzyństwo...?" Postanowiłam rzecz ugryźć na wesoło. Nie wygrałam, ale zostałam wyróżniona, więc swoją radosną twórczością się z Wami podzielę. A co! :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRzFEkbKCYhQFrXwklcftvTOZr_CCuJYRYtHUw3xbGKcOS-LF-I7wNnKzbKOQso2oMGJ3vWWrAumqQi6hPuPIHVQ6XyQ_4fOMudlygQQpaP8rwpyeZtWbcZzi2KknruiouqbNIKQ_ZoY4y/s1600/DSC_0933.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRzFEkbKCYhQFrXwklcftvTOZr_CCuJYRYtHUw3xbGKcOS-LF-I7wNnKzbKOQso2oMGJ3vWWrAumqQi6hPuPIHVQ6XyQ_4fOMudlygQQpaP8rwpyeZtWbcZzi2KknruiouqbNIKQ_ZoY4y/s1600/DSC_0933.JPG" height="426" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="font-family: Calibri;">„Czego pozbawiło mnie macierzyństwo?”<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">W zasadzie wielu, wielu rzeczy. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Tych wszystkich, których nie
dało, podstępnie i po cichu zabrało. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Bo któż raczył uprzedzić<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przyszłą matkę, że brzuch pasiasty jak zebra
mieć będzie? Że nigdy bikini już nie włoży, ponieważ w kremach przeciw
rozstępom należało się kąpać, a nie tylko wcierać? Może błaha strata powiesz-
płytka i niewiele znacząca. Bo czymże jest wygląd 1/3 powierzchni ciała przy
wszystkich urokach matkowania i szczęściu, że dziecię zdrowe. Pytasz- więc
szczerze odpowiadam. Moich blizn wojennych za O. bym nie oddała. A mimo to
wzdrygam się na myśl o zbliżających się wakacjach, słońcu, plaży i własnej
osobie w stroju jednoczęściowym niczym Otylia Jędrzejczak, co się zgubiła w
drodze na basen. I ta opalenizna. Taka nierówna będzie! Fuj! <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">A któż miał śmiałość ostrzec
mocno zapaloną pedantkę, że definicja słowa porządek nabierze nowego znaczenia?
Że będzie oznaczać raptem kontrolowany w większym lub mniejszym stopniu nieład,
zwany potocznie burdelem? <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Nikt. Nikt nie zadał sobie trudu.
<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Nikt półsłowem nie wspomniał, że
chrupki kukurydziane kleją lepiej niż guma arabska, gotowanymi buraczkami
najlepiej się kicha, szybę drzwi balkonowych liże, a miejsce skarpetek tatusia zdecydowanie
jest pod szufladą. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>I że pełzający po domu
bobas, jak ślimak śluzem śliną podłogę znaczy, by drogę powrotną bez trudu
znaleźć?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">A czemu nikt nie wspomniał, że
matka zaniżać statystyki będzie? Że dołączy do grona czytających dwie strony
rocznie, bo potomek kartki namiętnie wydziera, a na spacerach śpi póty,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>póki wózek jedzie a pęd wiatrem czoło owiewa.
Że kosmetyczkę , fryzjera będzie miała przywilej odwiedzić raz na ruski rok,
zapewne przed chrzcinami, żeby w kościele egzorcyzmów na jej widok nie zaczęli
odprawiać?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">I że święty spokój zniknie na
wieki wieków, amen?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Że nawet wieczorem, po całym dniu
biegania, tępo na telewizor<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>popatrzeć
sił nie będzie?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Że procesy twórcze zawsze matce
bliskie, będą teraz wysiłkiem godnym Nobla i rzadkim, jak kupa po deserku
śliwkowym?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">A kto raczył przygotować matkę
śpiocha na miesiące czuwania w pozycji względnie komfortowej, i bieg przez
płotki w godzinach nocnych, aby zatkać buźkę wiecznie gubiącym się w zasadniczo
małym łóżeczku smoczkiem?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Kto napomknął, że wzorzyste
bluzki trzeba będzie wkładać na wizyty u lekarzy, bo pot z nerwów strumieniami
lać się będzie na samą myśl o szczepiennych ekscesach?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Kto zapewniał, że sielanką będą
napady dziecięcej histerii na widok chowanego pilota i 10 godzin dziennie w
pozycji pochylonej, w której puste cycki wiszą niezbyt atrakcyjnie?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Że na babskich wypadach, modną
torebkę zastąpi paczka pieluch, a rezolutne rozmowy na temat pośladków
Damięckiego- analiza składu obiadku ze słoiczka?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">Że mąż z jawnym błogostanem
będzie witał dźwięk budzika jednoznaczny z rychłą ucieczką do pracy, a zamiast
niego towarzyszem dnia każdego stanie się mały zasmarkany buntownik, zupełnie
nieświadomy korzyści dla zdrowia jakie niesie drzemka?<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Calibri;">I że w sercu matki na zawsze już
zadomowi się strach o wyżej wymienionego, beztroska pożegna się ostatecznie wraz
z pierwszym krzykiem, a najlepszym jego kompanem zostaną wyrzuty matkowego
sumienia: „Czy na pewno daję z siebie wszystko?”<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="font-family: Calibri;">Nikt…</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqAcwdpwDVcMP_OTghnva0r-8iUmDFxCRoQPss6A5ouWauA7Y7xpx5H3lbXY9StZ-EKuOzkDTOvDD6icsrgg5VzHHqagl72hX8hj2EfQ-KB6sQj_UKIQgPxD4L82oWf2Zz7C-jb3_8FgaA/s1600/DSC_0570.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqAcwdpwDVcMP_OTghnva0r-8iUmDFxCRoQPss6A5ouWauA7Y7xpx5H3lbXY9StZ-EKuOzkDTOvDD6icsrgg5VzHHqagl72hX8hj2EfQ-KB6sQj_UKIQgPxD4L82oWf2Zz7C-jb3_8FgaA/s1600/DSC_0570.JPG" height="426" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9a0gsV-OmkMNsd6e_FyxUUouj9HDr7uVZwtxB7WpAQVbIgxOEPuX4hLQAT8ZQTSzcxJPJ5Ft8ITkgEzJkLYpp1MppLLlOk6H7xQYzc9AONFg3kOMqkBg_DVieryolzgNF9ZlE1L-ZWNtu/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9a0gsV-OmkMNsd6e_FyxUUouj9HDr7uVZwtxB7WpAQVbIgxOEPuX4hLQAT8ZQTSzcxJPJ5Ft8ITkgEzJkLYpp1MppLLlOk6H7xQYzc9AONFg3kOMqkBg_DVieryolzgNF9ZlE1L-ZWNtu/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span style="font-family: Calibri;"><o:p></o:p></span> </div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-7698363458311862182014-04-22T20:55:00.001+01:002014-04-22T20:55:26.817+01:00Dyngusowe szaleństwo z niemowlakiem<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6d96Nh0qXsjgOm_opUztsu8sZ1fnt0kifUGxO_oiIzB8rhMMcgPHgP5NJweg43i4PfvglB864Kt-YAO0n6cZox0sE5PLj-sUTG4FmcQr82vrYAsPEaf3uXEy33-4N6WnkG1PFTJGEXcNS/s1600/DSC_0011.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6d96Nh0qXsjgOm_opUztsu8sZ1fnt0kifUGxO_oiIzB8rhMMcgPHgP5NJweg43i4PfvglB864Kt-YAO0n6cZox0sE5PLj-sUTG4FmcQr82vrYAsPEaf3uXEy33-4N6WnkG1PFTJGEXcNS/s1600/DSC_0011.JPG" height="213" width="320" /></a>Kto powiedział, że śmigus- dyngus z niemowlakiem nie może być szalony, a oblewanie niespełna rocznego dziecka musi się ograniczać do małej, plastikowej dyngusówki ze straganu? My postanowiliśmy sprawić małemu z tej okazji mega radochę, i wieczorną kąpiel zamieniliśmy na harce w mini pływalni. Można? Można. Wystarczy dmuchany dziecięcy basenik (najlepiej szczelny :), kilka ręczników i trochę wysiłku. A ponieważ O. lubi wodę, był wniebowzięty, że w końcu nogi nie wystają mu za wanienkę, może zachlapać pół podłogi i trochę się poruszać przy akompaniamencie rodzicielskich braw i zachwytów... </div>
<div style="text-align: justify;">
Super frajda!</div>
<br />
<a name='more'></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbQXvvtHHmNoarlbLd7uq8djaSsCdAWzRgsovJ-zxIXks-3-GG3EATgQeNSXnpaT4cuKQxIVaXetzsPfQ-HGlfoQ762Bk8TOzahl2eHc5osnkl0OgW5eLGl6cnbcj7IV5yvxWw36GEZ_iL/s1600/DSC_0004.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbQXvvtHHmNoarlbLd7uq8djaSsCdAWzRgsovJ-zxIXks-3-GG3EATgQeNSXnpaT4cuKQxIVaXetzsPfQ-HGlfoQ762Bk8TOzahl2eHc5osnkl0OgW5eLGl6cnbcj7IV5yvxWw36GEZ_iL/s1600/DSC_0004.JPG" height="478" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGd2FVElqkkgRS6cG-n162we3GOq6VNTVj61kU1jbCIHpCf1UGy6fxh3SadAQiHPPh6zn7WV42dKWhJgZh30IKJLTc3ZsgiuzKw6ERZV7Lci3FBd4aMVQMJaVXQ3qU7jjk0vQXNZC_w80b/s1600/DSC_0044.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGd2FVElqkkgRS6cG-n162we3GOq6VNTVj61kU1jbCIHpCf1UGy6fxh3SadAQiHPPh6zn7WV42dKWhJgZh30IKJLTc3ZsgiuzKw6ERZV7Lci3FBd4aMVQMJaVXQ3qU7jjk0vQXNZC_w80b/s1600/DSC_0044.JPG" height="426" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXpxga6qaJFezXgYUuOqxHd4MS5cXpkBstxVPM1HKakdaNYSGtXmyH9F7V_zdMsppV6ruMOufmEwvrov4_NtajykpjQ-aLtd9cJZfIpwbHc47GaAEgH7TO-Bk65VJEmNw7hEk3uE7avH6B/s1600/DSC_0027.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXpxga6qaJFezXgYUuOqxHd4MS5cXpkBstxVPM1HKakdaNYSGtXmyH9F7V_zdMsppV6ruMOufmEwvrov4_NtajykpjQ-aLtd9cJZfIpwbHc47GaAEgH7TO-Bk65VJEmNw7hEk3uE7avH6B/s1600/DSC_0027.JPG" height="482" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFka_fciOlzcWA0ZMP_KOo-irYl8TQ-1hpIc8dxbO52wgk53U3fRj6D3yK6DhKeA7t7t676meEHo46a9lD6o0c8Orj6hcZKEozElW6yLiViMXiydPnrdlQfBYUHn8R2dyHM9s1No12yrkS/s1600/DSC_0009.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFka_fciOlzcWA0ZMP_KOo-irYl8TQ-1hpIc8dxbO52wgk53U3fRj6D3yK6DhKeA7t7t676meEHo46a9lD6o0c8Orj6hcZKEozElW6yLiViMXiydPnrdlQfBYUHn8R2dyHM9s1No12yrkS/s1600/DSC_0009.JPG" height="378" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhedJvZfXNd0wCCGSDZFg0Dkg63ZQU9qe78prxNek-ofBH9Xq9nmuRZnedWgK10YMQvqZ5_mL-K7QRocFl41UJ_WhcoE1D3m5bHL5qpGZPBfYVPox6YuyMSGnA_-Gy6YBqb1BLvIzZQkhXF/s1600/DSC_0010.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhedJvZfXNd0wCCGSDZFg0Dkg63ZQU9qe78prxNek-ofBH9Xq9nmuRZnedWgK10YMQvqZ5_mL-K7QRocFl41UJ_WhcoE1D3m5bHL5qpGZPBfYVPox6YuyMSGnA_-Gy6YBqb1BLvIzZQkhXF/s1600/DSC_0010.JPG" height="420" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrVTEniO0fQ9PDacM1-SHqNVV0IIwuQW2J-UO3fZnWYpxwNPBWx7tHHiA3i21vB4mlBQhKyNlYRE4uX1BLIp7GXfx_D_T_XQ4XGfeGPJ2hI8B3XFSyA9rEKCYIBWgVAMvk7ZiJlcvNjZ0y/s1600/DSC_0016.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrVTEniO0fQ9PDacM1-SHqNVV0IIwuQW2J-UO3fZnWYpxwNPBWx7tHHiA3i21vB4mlBQhKyNlYRE4uX1BLIp7GXfx_D_T_XQ4XGfeGPJ2hI8B3XFSyA9rEKCYIBWgVAMvk7ZiJlcvNjZ0y/s1600/DSC_0016.JPG" height="426" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtYNXvEP8uRyPMfW8tK-oNXLalbj-rm53RKPVjoC5yv8vCwZWxk4-MpdVGKQKgVlWx4ASomF5FcrtTAHZefzWBaIPZ_Ol2I43axMa-P3iGgVaJwsvKnOegCxhgAgy_9PbL1ybJuq-Mk9IT/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtYNXvEP8uRyPMfW8tK-oNXLalbj-rm53RKPVjoC5yv8vCwZWxk4-MpdVGKQKgVlWx4ASomF5FcrtTAHZefzWBaIPZ_Ol2I43axMa-P3iGgVaJwsvKnOegCxhgAgy_9PbL1ybJuq-Mk9IT/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-6239791287618626482014-04-19T20:58:00.000+01:002014-04-19T20:58:57.495+01:00Cudawianki naturalnie, czyli zamszowe etui<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxPzNCAjF53bsKjP9XcQBDH8ZjCUDQrIFxG2DFxoKDbJhVeHRXnw9dDjnDq27HPACpb_1vD4IpsVRbe3jkEKT_VMWgfdqgPh618mFuDiZ92XfqhVX50ctS4pz_1SdU9oH7XOjtI6cTPEPR/s1600/etui+10+zamsz+be%25C5%25BCowe+CH.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxPzNCAjF53bsKjP9XcQBDH8ZjCUDQrIFxG2DFxoKDbJhVeHRXnw9dDjnDq27HPACpb_1vD4IpsVRbe3jkEKT_VMWgfdqgPh618mFuDiZ92XfqhVX50ctS4pz_1SdU9oH7XOjtI6cTPEPR/s1600/etui+10+zamsz+be%25C5%25BCowe+CH.JPG" height="227" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxPzNCAjF53bsKjP9XcQBDH8ZjCUDQrIFxG2DFxoKDbJhVeHRXnw9dDjnDq27HPACpb_1vD4IpsVRbe3jkEKT_VMWgfdqgPh618mFuDiZ92XfqhVX50ctS4pz_1SdU9oH7XOjtI6cTPEPR/s1600/etui+10+zamsz+be%25C5%25BCowe+CH.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a>Jestem zwolenniczką zamszu nie od dziś. Kilka lat temu oszalałam na jego punkcie. Od tej pory, zamiast kupna co chwilę nowej torebki wykonanej z "Bóg wie czego", wolę raz na jakiś czas zainwestować w porządną, pachnącą skórę, Zwłaszcza miły w dotyku zamsz. Trwalsze, bardziej gustowne, z charakterem i duszą. <br />
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dlatego też, bardzo ucieszyłam się na wieść, że w <a href="http://www.cudawianki.net.pl/" target="_blank">Cudawiankowej</a> ofercie Moniki Jareckiej, pojawiły się nowe modele etui na tablety (7" i 10"), a także laptopy od (11" do 17"), wykonane właśnie z niego. Dużym plusem jest również fakt, że sami sobie możemy takie etui po części zaprojektować, wybierając kolor zamszu oraz podszewkę. Prezentuję:</div>
<br />
<a name='more'></a>1. Zamsz- kolory<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiukQ1dVAxpqPddPknJKoFGoDZkMOtKenVxH5R27dpWkLP2UROMKS-CYbgDDUsvJe4qbYe_VJ88GTPSrmbZ_n0w3anzga4IRH5zGjYZ8Q0LsUVD_yAGmvSiywLkO-1rnrlQ9M0tKne7R-Ew/s1600/zamsz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiukQ1dVAxpqPddPknJKoFGoDZkMOtKenVxH5R27dpWkLP2UROMKS-CYbgDDUsvJe4qbYe_VJ88GTPSrmbZ_n0w3anzga4IRH5zGjYZ8Q0LsUVD_yAGmvSiywLkO-1rnrlQ9M0tKne7R-Ew/s1600/zamsz.jpg" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
2. Podszewka (len i bawełna)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2EBO_FEHvdu9A5PAt_2hEjUlzxFiIkjmAfWabf6N-pphdLoAdXGbui-NlNxHlzH9hdpQCzRwxC6RKSvRu6ZpbpNvrx2h2BvpRpjdPYwR3Zsmql4NME3wpXVsKFv55g-58Y4t_7rMt1Tr0/s1600/podszewki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2EBO_FEHvdu9A5PAt_2hEjUlzxFiIkjmAfWabf6N-pphdLoAdXGbui-NlNxHlzH9hdpQCzRwxC6RKSvRu6ZpbpNvrx2h2BvpRpjdPYwR3Zsmql4NME3wpXVsKFv55g-58Y4t_7rMt1Tr0/s1600/podszewki.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
3. I gotowe!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg4NdgQv-L9tvCZvOHZwy1fNnggClZW67WZIHwhGulX-z8CX8_GHuhYy84c0B4SkQVr9P8PC5HeJrFM_PCAgeO3b6jore16iUyCznaLjaqXWcdAlrpDy1UU_i_AvY75cU0JZvXBPWhOPWZ/s1600/10259810_629015923835857_9143336544319391323_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg4NdgQv-L9tvCZvOHZwy1fNnggClZW67WZIHwhGulX-z8CX8_GHuhYy84c0B4SkQVr9P8PC5HeJrFM_PCAgeO3b6jore16iUyCznaLjaqXWcdAlrpDy1UU_i_AvY75cU0JZvXBPWhOPWZ/s1600/10259810_629015923835857_9143336544319391323_n.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
Jakość, pasja i natura. Wszystko w jednym. Zwieńczone w końcu Cudawiankowym logo :) Bardzooo mi się podobają, i dodaję do mojej listy "to chcę".<br />
<br />
Dla niewtajemniczonych dodam, że Monika chętnie szyje na zamówienie, więc warto pytać, bo pewnie nie jeden szalony pomysł z entuzjazmem zrealizuje...<br />
<br />
A gdzie uderzać? Tu nic się nie zmieniło: <a href="http://www.cudawianki.net.pl/" target="_blank">Cudawianki Handmade</a> i <a href="https://www.facebook.com/pages/Cudawianki-Handmade/497490223597296" target="_blank">Cudawianki FB</a>. W imieniu swoim i Moniki- serdecznie zapraszamy!<br />
<br />
P.S. To nie jest wpis sponsorowany.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPjeSuCrYJocYuH3RLduhpWPn3teHEItsa0AbQ3dvgyA_d-xz3ailhS-WiykhPTtrHwvgYl5H0VSqD0HhRzh7gtU85l-VU_ypfzRvTMvgF1q4XiTvlzl0wlVUOBXkLS-UI4ycULkevyzno/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPjeSuCrYJocYuH3RLduhpWPn3teHEItsa0AbQ3dvgyA_d-xz3ailhS-WiykhPTtrHwvgYl5H0VSqD0HhRzh7gtU85l-VU_ypfzRvTMvgF1q4XiTvlzl0wlVUOBXkLS-UI4ycULkevyzno/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
</div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-9446335063071141452014-04-14T21:14:00.000+01:002014-04-14T21:15:42.695+01:00Syzyf sprząta syf, czyli nagonka przedświąteczna.<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDFPE0nl2AbJKBCB7ORXsiHsrZmKLwzOYCJ7t6i-ZWdYxRqrHzrqQ-KPttBx7h8jc_Fx0axebGbLf18o3z8XeEw0Qt74ByhfrJwjajXOkKS2p3WPXHGMF4UYYLXsFYeICHI-mnEi1Pa6D9/s1600/beznazwy444.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDFPE0nl2AbJKBCB7ORXsiHsrZmKLwzOYCJ7t6i-ZWdYxRqrHzrqQ-KPttBx7h8jc_Fx0axebGbLf18o3z8XeEw0Qt74ByhfrJwjajXOkKS2p3WPXHGMF4UYYLXsFYeICHI-mnEi1Pa6D9/s1600/beznazwy444.png" height="320" width="230" /></a>Mama ma wpaść z wizytą. Jak zwykle- co robię..? Gruntowne sprzątanie. Jak zawsze zresztą, kiedy ktoś ma zajrzeć "na inspekcję". Po co? Może, żeby udowodnić, że daję radę. Że jeszcze nie pogrążyłam się całkowicie w kaszkowo- pieluszkowym bajzlu i macierzyńskim szaleństwie. Nie wiem tylko komu chcę to udowodnić bardziej. Jej? Czy może sobie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No ale przychodzi. Gatka- szmatka. Ja mało przytomna po kolejnej równie mało efektywnie przespanej nocy. Ble, ble, ble. -"W zasadzie to dobrze, że O. w takich warunkach sanitarnych nie chowasz..." Dociera do mnie z opóźnieniem. Zapewne widok twarzy mojej w tym momencie- bezcenny... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie lubię sprzątać. Jest tysiąc ciekawszych rzeczy do robienia, które z marszu mogę wymienić. Zresztą, to syzyfowa praca. Daremny trud. Robota głupiego. Bezsens. Dlaczego, tłumaczyć żadnej matce nie trzeba. I jeszcze płaca beznadziejna. <br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Problem w tym, że lubię mieć czysto. I to do tego stopnia, że nie jestem w stanie zrobić nic innego, dopóki wokół nie panuje względny porządek. Nawet jeśli do szpitalnej sterylności, w mniemaniu matki trochę brakuje. A że na pokojówkę mnie niestety nie stać, musiałam wypracować system, który pozwoli zaoszczędzić troszkę cennego czasu i jeszcze cenniejszej energii.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
A że serdeczna i życzliwa jestem, to się moimi złotymi radami podzielę. Zwłaszcza, że święta tuż tuż, a pewnie podobnie jak ja, lubicie cieszyć się nimi w czystej atmosferze i poczuciu spełnionego obowiązku. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
1. Kolejność. W moim mniemaniu warto zacząć od lampki wina. Wtedy jakoś łatwiej znieść ewentualne niedoróbki, a i obowiązek wzbogacony o ten akcent bardziej przyjemność przypomina. Dziecko na spacer z ojcem bądź babcią, i do dzieła. Zasada jest taka: lecimy od góry. Nie ma sensu czyścić dolnej półki, jeśli zaraz zetrzesz na nią kurz z górnej. Nie ma sensu myć podłogi, jeśli wpierw jej nie odkurzysz. I wierz mi.... Nie ma sensu robić nic, jeśli masz w planach jakąś grubszą robotę. Odpowiednia kolejnośc to klucz, jeśli ma być jakiś choć minimalnie zauważalny efekt. I facet tego nie pojmuje. On robi wszystko na odwrót. WSZYSTKO.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg44GCvt0zivodPq8N3YHUhylHNKS-CkBD_ivXQrpNpE7Sake9T57-Qh24N8ZrpO7Frkqb8e0rRcWZDwFj-SLUb6rCbcxGTtX0S-BBKZVtOY42tiU5jxTbVm13lwpOIeAymddJp1mAKwzZV/s1600/cf2fd1a1c4027baf1e2cef459427b31f_original-jpg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg44GCvt0zivodPq8N3YHUhylHNKS-CkBD_ivXQrpNpE7Sake9T57-Qh24N8ZrpO7Frkqb8e0rRcWZDwFj-SLUb6rCbcxGTtX0S-BBKZVtOY42tiU5jxTbVm13lwpOIeAymddJp1mAKwzZV/s1600/cf2fd1a1c4027baf1e2cef459427b31f_original-jpg.jpg" height="314" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Piekarnik- jedyne wyjście- nie używać. Serio. Wymycie po jakimś czasie eksploatowania to nie lada wyczyn, i zawsze mam z tym problem. Nie działa funkcja samooczyszczenia w maksymalnej temperaturze. Jedyne co zdziałała, to rozkleiła mi szafki kuchenne, które stały obok. Perfekcyjna Pani Domu podobno czyści octem. Nie wiem co. Chyba kurz. Przetestowałam już kilka reklamowanych i polecanych rozwiązań. I co? I radzę. Wolne popołudnie, woda, płyn do naczyń i drapak. I muskuły jak Pudzian. A jeśli już użyjecie ostrej chemii polecam dokładnie wytrzeć, bo inaczej następna zapiekanka będzie zalatywała spalonym W5, albo Cillit Bang. Podobnie jak całe mieszkanie. Nie ma gorszego smrodu- zapewniam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Okna. Zwłaszcza jeśli chodzi o drzwi balkonowe, warto wcześniej poświęcić chwilę i przymierzyć dziecko. Stawiamy potomka przy szybie i określamy względnie do jakiej wysokości dosięga. Od tego miejsca w górę- myjemy i polerujemy. Dół można darować, bo i tak zaraz będzie uklejony chrupkami, wylizany językiem i pomacany palcami. Naklejki na szybie- świetna sprawa, ale można się spodziewać jeszcze większej częstotliwości niemowlęcych macanek.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkHXzwGUbeA115il50wdzQn8-S4J7BzCoM3dJSgFYuTglRNVoZL7Yzq_1T3so58FYZTaOL7V3lVakqla4soRt0Wba4I3_MwNvPE4_RhztHTbu_WXZBlRbgm4hlKKE07sg2NJHtyCLLTeyB/s1600/1355572772_otfgwc_600.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkHXzwGUbeA115il50wdzQn8-S4J7BzCoM3dJSgFYuTglRNVoZL7Yzq_1T3so58FYZTaOL7V3lVakqla4soRt0Wba4I3_MwNvPE4_RhztHTbu_WXZBlRbgm4hlKKE07sg2NJHtyCLLTeyB/s1600/1355572772_otfgwc_600.jpg" height="96" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Odkurzacz. Mimo regularnej wymiany worków i filtrów, często podczas odkurzania mamy do czynienia z niezbyt przyjemnym zapachem zbuntowanego kurzu. Patent? Wacik kosmetyczny i kilka kropel ulubionego ojelku eterycznego, lub olejku do ciast. Pakujemy to do worka. I mamy odkurzaczowi odświeżacz powietrza. Przestrzegam przed przesadzeniem z ilością, zarówno olejku jak i wina, bo ból głowy gwarantowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
5. Muzyka. Nie ma jak dobra muzyczka w tle przedświątecznych wojaży. Skoczna, energiczna i optymistyczna daje powera. Relaksujące skowronki i żabki lepiej zostawić na wieczór :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. Kalorie. Brak motywacji? No cóż. Nic lepiej nie działa na młodą mamę, która ma trochę tu i tu, jak świadomość, że może olać fitness, poranne bieganie czy znienawidzone brzuszki, bo... sprząta przed świętami. Swoją drogą, powinna istnieć tradycja sprzątania po, a nie przed. Wtedy dopiero jest co spalać. Dla lepszej mobilizacji:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong>Przybliżona ilość spalonych kcal/h</strong></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOWSR8-JgkZHZECL330Q92_IKQ4cSPQ8CO7BT5Rnnfsp-GjnXbbGpW9ir3HK19ByVLuEKFdpUJH6kOV3F5_R2rPoqULq1WDBNdprW87SH7YZgBKN82MeiCCDmzd0YmIeNZ_9BjIu0zcn0R/s1600/1356123758_okv2uw_600.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOWSR8-JgkZHZECL330Q92_IKQ4cSPQ8CO7BT5Rnnfsp-GjnXbbGpW9ir3HK19ByVLuEKFdpUJH6kOV3F5_R2rPoqULq1WDBNdprW87SH7YZgBKN82MeiCCDmzd0YmIeNZ_9BjIu0zcn0R/s1600/1356123758_okv2uw_600.jpg" height="336" width="400" /></a>Gotowanie - 105</div>
<div style="text-align: justify;">
Kopanie, grabienie - 250-500 (ufff- nie mam ogródka)</div>
<div style="text-align: justify;">
Leżenie – zaledwie 77!!! (siet!)</div>
<div style="text-align: justify;">
Mycie okien - 240</div>
<div style="text-align: justify;">
Mycie podłogi - 250</div>
<div style="text-align: justify;">
Odkurzanie -150</div>
<div style="text-align: justify;">
Prasowanie - 144</div>
<div style="text-align: justify;">
Ścieranie kurzy - 200</div>
<div style="text-align: justify;">
Słanie łóżek - 200</div>
<div style="text-align: justify;">
Sprzątanie łazienki - 240</div>
<div style="text-align: justify;">
Sprzątanie pokoju -180</div>
<div style="text-align: justify;">
Szorowanie podłóg - 426</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzepanie dywanów - 260</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamiatanie podłogi - 100</div>
<div style="text-align: justify;">
Zmywanie - 144</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
UWAGA! Dla Waszej przestrogi i świadomości. Jedno jajko wielkanocne BEZ majonezu, to prawie 100 kcal! Kurze... Nie mylić ze strusim.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
7. Osoby trzecie. Jeśli chodzi o pomoc, mąż bywa zwykle mało efektywny. Nie tylko nie opłaca się korzystać, lepiej nawet się pozbyć. Podobnie z dzieckiem. Więc ku ich radości warto dać im wychodne. Z przykazaniem, by przed powrotem wytarli buty. Istnieje też druga możliwość. Dziecko out, a mąż do najbardziej znienawidzonych prac domowych. Często korzystam. Trzeba tylko umieć zagryźć zęby "podziwiając" rezultaty i zignorować ewentualne, aczkolwiek pewne niedoróbki. Lepiej też nie patrzeć na ręce, bo będzie kusić, aby przejąć stery, a wtedy lepiej było skorzystać z wyjścia numer 1.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCbFyfbdFGwn1XqxGJEsYVzx8JJlH0gfu2zN0T8yCVYsswkI_kxjmLVXK4Uve4f_k35VpUd7uEWX4sh7PFjDn8owheSRfQkvFPMOpaf6K_iQR9aI6HjYsAAzMe_GFhOxKkaX9uJJzi0Oo_/s1600/d3764fd67acc2a44f73b90360d238c27.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCbFyfbdFGwn1XqxGJEsYVzx8JJlH0gfu2zN0T8yCVYsswkI_kxjmLVXK4Uve4f_k35VpUd7uEWX4sh7PFjDn8owheSRfQkvFPMOpaf6K_iQR9aI6HjYsAAzMe_GFhOxKkaX9uJJzi0Oo_/s1600/d3764fd67acc2a44f73b90360d238c27.gif" height="318" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
8. Na finiszu znów wskazana lampka wina. Pomaga oczyścić głowę z ewentualnej przypadłości wynajdowania kolejnych rzeczy, które jeszcze warto zrobić. Bo jak wiadomo, robota w domu nigdy się nie kończy. Zawsze znajdzie się jeszcze coś. Warto zauważyć, że kurzy się cały czas. Jeśli będziemy sprzątać za długo, półka którą starłyśmy na samym początku, zdąży się zakurzyć. I utkniemy w błędnym kole. Lepiej więc dać sobie na wstrzymanie. Odpuścić znaczy się. Zaleca Beznadziejna Pani Domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam i powodzenia! I dziękujmy Panu, że święta tylko dwa razy w roku! :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQWEjSKWjoFXyIa6QyGUmQpoK-56PQIeT9W-DfsEtHh_xxGHuc-cE8s4HhguaexpDG1oG374dkiAT6H-4k7-FKNTseGechPm-BRL8jOYbV5C_21XQu5IGx-zqB4AXVf6q_4VA48M_5a0Aw/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQWEjSKWjoFXyIa6QyGUmQpoK-56PQIeT9W-DfsEtHh_xxGHuc-cE8s4HhguaexpDG1oG374dkiAT6H-4k7-FKNTseGechPm-BRL8jOYbV5C_21XQu5IGx-zqB4AXVf6q_4VA48M_5a0Aw/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<br />
</div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-13671627690431365222014-04-08T21:10:00.000+01:002014-04-08T21:10:07.443+01:00NFZ: Najlepsza Furtka w Zaświaty<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkNJf6rOR_oLeEH-MvIOUX9r7Nro64Xa3c5WwgkKto3-01LXI3ymcT6-vSB6DZgnUMisgcufXXvaUEXd9UrHfPPqvMEpYmHNkp3p6hPWOtBSjQTC1liJw19h8j53mJRZmQy6YAYtPCOxno/s1600/nfz.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkNJf6rOR_oLeEH-MvIOUX9r7Nro64Xa3c5WwgkKto3-01LXI3ymcT6-vSB6DZgnUMisgcufXXvaUEXd9UrHfPPqvMEpYmHNkp3p6hPWOtBSjQTC1liJw19h8j53mJRZmQy6YAYtPCOxno/s1600/nfz.png" height="277" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="320" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">źródło: google</td></tr>
</tbody></table>
</a>Do dzisiejszego wpisu skłoniły mnie ostatnie przygody <a href="http://www.matkaprezesa.pl/" target="_blank">Matki Prezesa</a>, których miała biedna okazję doświadczyć na pogotowiu. Doskonale rozumiem cały żal wylany wraz z postem pod donośnym tytułem "<a href="http://www.matkaprezesa.pl/2014/04/umieralnia.html" target="_blank">Umieralnia</a>".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bo szpital to rosyjska ruletka. Ene due rike fake. Otrzymasz pomoc. </div>
<div style="text-align: justify;">
Albo nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak w każdym miejscu, gdzie pracują ludzie a nie roboty, wiele zależy od szczęścia i zwykłej ludzkiej życzliwości, której niestety mamy w stosunku do siebie coraz mniej. I o ile niemiła ekspedientka to błacha sprawa, bo zmieniasz sklep, a ona plajtuje lub traci robotę, o tyle w miejscach, gdzie ludzie ewidentnie są dla innych ludzi- to już kłopot.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<a name='more'></a>Nie raz, nie dwa, miałam okazję zakosztować ignorancji w polskiej służbie zdrowia. Jak każdy. Służba nie drużba, można by rzec. Ale do tej pory, tylko raz dzięki Bogu, miałam przyjemność błagać o pomoc. I owa sytuacja bezsprzecznie i nieodwracalnie zmieniła moją świadomość dotyczącą szpitala, jako miejsca gdzie bezinteresownie w ramach bezpłatnej pomocy, można owej doświadczyć. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpU3XbhINaELk4kVur11STJzF2gXVnRDlJVphkCd7pqjqBWE8yws2K7C9NU12z_DCbE2_UwrQmcWh0waovqw6FGboMC7pkFAmPPTZfU5cdZC8uo3Gbc4dpNJ8k8v6M19LMLVSZ2Yf_Di7y/s1600/20130202160252uid1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpU3XbhINaELk4kVur11STJzF2gXVnRDlJVphkCd7pqjqBWE8yws2K7C9NU12z_DCbE2_UwrQmcWh0waovqw6FGboMC7pkFAmPPTZfU5cdZC8uo3Gbc4dpNJ8k8v6M19LMLVSZ2Yf_Di7y/s1600/20130202160252uid1.jpg" height="640" width="588" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">źródło: google</td></tr>
</tbody></table>
SYTUACJA 1:<br />
To były pierwsze miesiące ciąży. Ból kręgosłupa. Początkowo znośny. Stopniowo coraz mocniejszy. Z każdym dniem silniejszy. Aż w końcu nie mogłam się ruszać. Przeszywający niczym ostrze noża przy najmniejszej próbie zmiany pozycji. <br />
<br />
Nie byłam w stanie nawet leżeć. Zgięta, złamana w pół. Ani wstać, ani się wyprostować. Do kibelka oddalonego o 3 metry dreptałam podtrzymywana przez męża dobre 15 minut z grymasem godnym Oskara. Chyba że męża nie było. Wtedy czworakowałam zdecydowanie nieporadniej, niż mój prawie roczny niemowlak. A ponieważ dni mijały a poprawy żadnej, wręcz przeciwnie, w końcu mąż postanowił zakończyć moje cierpienia. <br />
<br />
Wykręcił numer na pogotowie. Krótka rozmowa. Bo skoro auto mamy, to przecież możemy do szpitala udać się samodzielnie. Nawet argument dotyczący wczesnej ciąży, dla dyspozytorki nie był wystarczający. Dziś wiem, że niepotrzebnie pytaliśmy, dyskutowaliśmy. Sprawę należy stawiać jasno- "proszę przysłać karetkę". Na własną odpowiedzialność. Koniec, kropka. <br />
<br />
Ponieważ był weekend, zostaliśmy skierowani na nocną i świąteczną pomoc doraźną. Tam więc się udaliśmy. Przemilczę fakt, ile kosztowało mnie dotarcie do samochodu. Jak straszny był to ból, zejść po schodach i doczłapać tam w pozycji, gdzie przez łzy widziałam tylko własne stopy, a nogi chyba siłą woli tylko przesuwałam po kilka centymetrów wsparta na P. Ale cóż- auto mamy. Tam tylko zdziwiona Pani Doktor rozłożyła ręce. Bo ona tu nie pomoże- do szpitala trzeba. Odesłała nas do ginekologicznego, z racji ciąży. Trochę zeszło nim tam zawitaliśmy. Ale przyjęci zostaliśmy od ręki, bo w poczekalni akurat pustka. <br />
<br />
Lekarz wspólnie z pielęgniarką w pocie czoła ułożyli mnie do badania. Mówię, że obawiam się o dziecko, skoro tak napięte wszystko łącznie z brzuchem, i pozycja taka i ból. Badanie. Parametry w normie. Nawet USG mi zrobiono, na które na standardowych wizytach ciążowych limity. Z dzieckiem nic się nie dzieje, choć sytuacja na pewno nie jest dla niego zbyt komfortowa- usłyszałam. Pomóc mi, doktor nie może, bo tu jakiś silny nacisk na nerwy musi być, a on nie jest neurologiem. Wypisze skierowanie do takowego w innym szpitalu. Wychodzę więc z kartką i przeświadczeniem, że jeszcze długa droga przed nami. Jedziemy. Znów przyjęcie, wyjaśnianie w rejestracji po co, dlaczego, i czy to na pewno konieczne. <br />
<br />
W końcu trafiamy na korytarz z przykazaniem "czekać". Są i inni. Też czekają. Tylko lekarzy brak. Puste gabinety. Czasem tylko jakaś pielęgniarka stukotem trepów ujawni swoją obecność, żeby zaraz zniknąć w windzie. Piętro jak z jakiś filmów grozy. Szpitalny smród, brudna biel na ścianach, obdrapane ławki i migające jarzeniówki. Na sam widok człowiek ma ochotę uciekać. Ale chcę być trwarda, skoro już tu dotarliśmy, poczekamy. Nawet mimo uciążliwego zapachu siedzącego obok zapijaczonego bezdomnego, któremu na mój gust gangrena w rękę wchodzi i owa zaraz odpadnie.<br />
<br />
Boję się jak cholera. Ale czekamy. Pół godziny. Godzina. Zaczyna mną telepać- skutek bólu, nadmiaru wrażeń, emocji? Albo po prostu otwieranych co chwilę przez panią sprzątającą drzwi, żeby podłoga szybciej schła. Dostaję kurtkę od P. Siedzę już resztką sił. Głodna. Mówi, że skoczy coś kupić. Nie pozwalam. Nie chcę zostać sama. Obawiam się, że w tym czasie zdążą mnie pokroić i pobrać narządy. Siedzimy tak jeszcze dwie godziny, co jakiś czas dopytując "co z lekarzem?" Zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem dyżuru dopiero w poniedziałek nie ma. W końcu kiedy jeszcze jedna Pani zaczyna się zbyt głośno oburzać, pielęgniarka z rejestracji wykonuje telefon. <br />
<br />
Po kilku minutach schodzi do nas wielce niezadowolony człowiek. Już na twarzy ma wypisane, że miał inne plany natenczas. Pyta niezbyt uprzejmym tonem: "O co chodzi?!". -"Witam... może zacznę od tego, że mam dla Pana słodki upominek, kawkę, procenty i białą kopertę". Niestety nie mam. Nie przygotowałam się. Błąd. Zaczynam płakać i prosić, żeby mi pomógł, bo tak bardzo boli, ruszać się nie mogę, a mąż wyjeżdza i jest tylko na weekendy. Że przysłał nas ginekolog. Ten zaś sprawdza odruchy i tyle. Nawet w sumie nie jest w stanie określić co się dzieje, bo prześwietlenia w ciąży nie zrobi. Leków też nie wypisze, bo ciąża, a on nie jest ginekologiem i nie wie jakie. I w ogóle to ma mi za złe, że ginekolog w tym stanie błogosławionym akurat do niego mnie przysłał. Bo to problem. On na siebie odpowiedzialności brać nie będzie. To nie jego działka. Pękam. Unoszę się, że w takim razie czyja, gdzie jest to ogniwo pośrednie między ginekologiem, który na nerwach się nie zna a neurologiem, który nie wie, jak może pomóc pacjentce w ciąży i woli się tym nie kłopotać. Tu Pan, bo lekarzem nazwać to zbyt przedsadnie, zaczyna się odgrażać, lecą epitety. Szczegółów dalszej konwersacji nie przedstawię, bo nerwy i poczucie bezsilności raczyło wymazać. <br />
<br />
Odchodzimy z kwitkiem. Leczę się sama. Maść od teściowej. Tabletki przeciwbólowe. Doktor Google. Nawet diagnozę po kilku godzinach poszukiwać sobie sama postawiłam. Rwa kulszowa. Lumbago. Męczyło mnie przez ponad dwa tygodnie. Najgorsze, że tak mnie, jak i dziecko w moim brzuchu. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu6vztLX4CajWF30nqbhaM9FX79ywEWfsHsMuSfGxCqEIgxtPYRlcL6xR2OKH3VWzn2duOovgASFKw_HMG6FoUtjdX-ahJOb09dTvNK5mbChjQEJcs7If4AhIpz4CSAAkZsMkyV14o7Suo/s1600/foto_4428f7c3ac4e5ab54b5583f46d2d731_org.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu6vztLX4CajWF30nqbhaM9FX79ywEWfsHsMuSfGxCqEIgxtPYRlcL6xR2OKH3VWzn2duOovgASFKw_HMG6FoUtjdX-ahJOb09dTvNK5mbChjQEJcs7If4AhIpz4CSAAkZsMkyV14o7Suo/s1600/foto_4428f7c3ac4e5ab54b5583f46d2d731_org.jpg" height="414" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">źródło: gogle<br />
</td></tr>
</tbody></table>
SYTUACJA 2:<br />
Poradnia ZOZ. Standardowa wizyta u ginekologa. Na drzwiach jak wół napisane, w jakie dni i godziny przyjmuje. Sprawdziłam będąc przejazdem, i zgodnie z tą rozpiską wybrałam się z samego rana, żeby nie czekać w kolejce. Znów błąd. Przyjeżdzam przed 8. Lekarz ma być od 8. Pusto. Naciskam klamkę. Zamknięte. Siadam więc i czekam. Wejście do gabinetu jedno, więc nie przegapię żadnego "spóźnionego". Ale, że powoli ptaki przestają ćwierkać i zbliża się południe, zgłupiała całkiem jeszcze raz próbuję otworzyć drzwi. Nic. Więc udaję się do rejestracji. <br />
<br />
Pytam gdzie jest lekarz, skoro powinien przyjmować od 8. Pani zdziwiona. Nie ma? Nic nie wie. A ponieważ zbyć się nie daję i od okienka uparcie odejść nie chcę, mimo że sprawa niby załatwiona a za mną długa kolejka interesantów, z rezygnacją wyszukuje numer i dzwoni. Słyszę: "Panie Doktorze, bo tu pacjentka... Acha, no dobra. Ach, oczywiście. Śmiech." Odkłada słuchawkę, podchodzi i bezczelnie mówi- doktor jest w swoim gabinecie. Co Pani nacisnąć klamki nie potrafi?! Szczęka mi opada. Gotuję się. Podniesionym już głosem mówię: "Za idiotkę mnie Pani ma? Gabinert zamknięty, a ja czekam od 8!". Przysięgam, że jakby okienko większe w tej szybie było, to bym ją za kudły wyciągnęła...<br />
<br />
Prawie biegiem wracam do gabinetu, wpadam bez pukania. Lekarz jeszcze kurtki nie zdjął. Pytam, dlaczego jest napisane, że od 8, skoro przyjeżadza na 12, i dlaczego w rejestracji przy ludziach mi się wmawia, że Pan w gabinecie siedzi a ja czekam bo upośledzona najwyraźniej jestem?! Śmieje się bezczelnie. "W czym problem?" Proszę o receptę na leki, które przyjmuję. A ten na to, że może lepiej coś na uspokojenie przepisze. Takie chamstwo. Za nasze pieniądze. Gówno warta przysięga Hipokratesa, a pacjentów ma się w dupie. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiacNxfLJa_e9JO3uKNU0rX5HMS2QbN4vK2DR2IigLkNRsG48Pr2hH2sfkAwCTbEsdo-DJCKN1SDGAvnRL2tdxgz_rEisnEzR00hORctEIq-V7RODDja1g9oUYSEmrg9DC4HaCeZvNtb1iW/s1600/cms-image-000215424.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiacNxfLJa_e9JO3uKNU0rX5HMS2QbN4vK2DR2IigLkNRsG48Pr2hH2sfkAwCTbEsdo-DJCKN1SDGAvnRL2tdxgz_rEisnEzR00hORctEIq-V7RODDja1g9oUYSEmrg9DC4HaCeZvNtb1iW/s1600/cms-image-000215424.jpg" height="427" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">źródło: google</td></tr>
</tbody></table>
SYTUACJA 3:<br />
Dla NFZ nie istnieję. Jestem człowiekiem- widmo. Mimo unormowanej, jasnej sytuacji pracowniczej i składkowej, jeszcze ani razu nie zostałam wykazana w systemie. Jak babcię kocham. Już w sumie prawie dwa lata się z tym bujam. Za każdym razem "oświadczam". Już znam na pamięć numery z dowodu i rubryki z zamkniętymi oczami wypełniam. Za każdą wizytą to samo. Do wyrzygu. I tłumaczenie. Już nawet mi się nie chce. Proszę tylko o karteczkę. I bez znaczenia, że składki składa ZUS, a ja na macierzyńskim z ZUS'u właśnie jestem. Paranoja. Moje jestestwo dla publicznej służby zdrowia wyznacza program, równie doskonały jak gry na Commodore.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1UiuTkFpKPZ6VvjLRo7dciPXggnKjIZIH6weEMC1Ss7QnRAS0n7NQ9VaF44bvSLbesKPi_zPif4tfFbhTeAkHnmbKgFaDwW9KWrAD3wW_3VGZfcIVsWYlSoaiti_3r-Bd8A5kthyphenhyphenRdudf/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1UiuTkFpKPZ6VvjLRo7dciPXggnKjIZIH6weEMC1Ss7QnRAS0n7NQ9VaF44bvSLbesKPi_zPif4tfFbhTeAkHnmbKgFaDwW9KWrAD3wW_3VGZfcIVsWYlSoaiti_3r-Bd8A5kthyphenhyphenRdudf/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-18397857621057576362014-04-03T21:08:00.000+01:002014-04-04T21:47:08.838+01:00Rankig popularności, czyli wiadro na głowę...<div style="text-align: justify;">
Długo myślałam nad tym postem. Jak wejdziesz między wrony... Pokorne cielę... Ale zostałam nominowana do Liebster Award, za co dziękuję Blogowi <a href="http://cukromania.blogspot.com/" target="_blank">Cukromania Frania</a>, więc jestem zobowiązana kilka słów o swoim blogu, i blogowaniu cudzym napisać. Po co, na co i dlaczego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nikogo nie chcę tym postem urazić. Nie w tym mój cel. Moją intencją jest ukazanie, czym zaskoczył mnie cały blogowy światek, odkąd do niego trafiłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvDqaCOmnhyphenhyphennj2EIXnRRtrLrwbUM9UjpIFNJ2DpSKtn_y7MxfjzYpvwTVJbP027FMylRBL4ittxzsVwwB6NW_i7iEeshFyrr5odQqvkYyEoIrAzUPo00rjcQUwhUix-bCikGdHwF8dkltZ/s1600/how-to-blog-blackboard-classroom-id785240-size485.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvDqaCOmnhyphenhyphennj2EIXnRRtrLrwbUM9UjpIFNJ2DpSKtn_y7MxfjzYpvwTVJbP027FMylRBL4ittxzsVwwB6NW_i7iEeshFyrr5odQqvkYyEoIrAzUPo00rjcQUwhUix-bCikGdHwF8dkltZ/s1600/how-to-blog-blackboard-classroom-id785240-size485.jpg" height="356" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: internet</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a>Więc... Prawda jest taka, że wszystko ma swoje drugie dno. Także "blogowanie"...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piękna gra na fortepianie, to długie godziny zgłębiania nut, liczenie, oktawy, akordy, gamy, żmudne ćwiczenia i mało urzekająca teoria.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zachwycający obraz to optyka, substancje, podłoża, barwidła, pigmenty, laki i spoiwa, tekstura, akcesoria, podkłady, zaprawy, historia sztuki i wiele innych, niezbyt porywających przedmiotów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko ma podstawy teoretyczne. Nudne, nieciekawe, przyziemne. To właśnie one potrafią stłamsić pasję i wstępne podekscytowanie. To one pozwalają zejść na ziemię, a moment, kiedy przykry obowiązek zaczyna zastępować szczerą przyjemność, to znak, że zabrnęło się za daleko i czas zawracać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale do rzeczy. Okazuje się, że świat blogerek, blogerów specyficzny jest i...</div>
<ol>
<li><div style="text-align: justify;">
takich jak ja jest wiele</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
lepszych jeszcze więcej</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
rywalizacja swoje robi, więc nie warto liczyć za mocno na bezinteresowne "przyjaźnie", choć i takie się zdarzają</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
"to źle, to zmień, to nie tak"- i to co moje, przestaje nim być, a staje się "na potrzeby"</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
jeśli chcesz mieć jakieś szanse przebicia- weź lepiej pod uwagę pracę na cały etat</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
nawet nic nie warte wpisy, dobrze zareklamowane, będą miały więcej wejść niż epopeja narodowa</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
liczy się ilu masz znajomych, obserwatorów, like'ów, komentarzy (nawet idiotycznych)</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
dobrze "bić pianę" czyli poruszać drażliwe tematy- to od razu podkręca popularność wedle zasady "nieważne co, ważne, żeby mówili"</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
jak masz głowę do interesów to obs za obs, like za like itp. i do przodu, szybciej niż lokomotywa</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
współpraca, szeroko pojęta rachunkowość, podstawy księgowości i statystyki- mile widziane</div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
ustawiane konkursy- standard, oczywiście warunkiem uczestnictwa, bądź samym zadaniem konkursowym jest polubienie, udostępnienie i ...wejście ze 300 razy na dany blog, nim ukażą się wyniki i przekonasz się że wygrała koleżanka JURORA/SPONSORA/AUTORA... </div>
</li>
<li><div style="text-align: justify;">
twarda dupa bardzo pożądana- konstruktywna krytyka to rzadkość, częściej miejsce ma zwykła anonimowa nienawiść</div>
</li>
</ol>
<div style="text-align: justify;">
Mój blog idealny nie jest. Stworzyłam go w zasadzie pod wpływem impulsu, nie sądząc, że uwewnętrznianie na forum tak mnie wciągnie. Teraz jest banalnym sposobem na oderwanie się na kilka chwil od obowiązków, pomysłem na choć minimalną samorealizację i twórczość, oraz moim hobby. Z nadzieją, że będzie kiedyś cudowną pamiątka, swoistą kroniką synkowych wybryków i matczynych upadków. I choć to właśnie jest cel nadrzędny mojego blogowania, nie poprzestaje na nim. Piszę o tym, czego wcześniej nie wiedziałam, czego się nauczyłam, lub czego wciąż nie rozumiem. Staram się nie poruszać tematów "modnych", od których aż głowa pęka, bo pojawiają się na co drugim blogu parentingowym. Wciąż się rozwijam, mam mnóstwo pomysłów. Tylko czekają na realizację, bo pierwszeństwo ma oczywiście rodzina- O. i P. Ale już na drugim miejscu, ciut przed snem jest pisanie, które zawsze było moją pasją. I byłabym hipokrytką, krytykując tych, od których sama się uczę, jakie są zasady tworzenia poczytnego bloga. Nie do wszystkich wyżej wymienionych się stosuję. Ba! Niektóre mocno potępiam. Ale rynek czytelniczy wymaga choćby minimalnego dostosowania się, bo w przeciwnym razie mogę z powrotem sięgnąć z półki zakurzony zeszyt i ponownie tam przelewać swoje myśli. Mimo to, staram się znaleźć kompromis, tak, aby to co tworzę, lepiej lub gorzej, innym podobało się tak samo jak mnie. Niekoniecznie bardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaznaczyć tu także należy, że istnieją blogi wartościowe, które jak mogą, wyłamują się z przyjętych schematów, licząc na jakość, a nie ilość czytelników i oferując coś więcej, niż rażący po oczach wyścig szczurów. I te cenię najbardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Blogowe grupy do których szybko się przyłączyłam, zachwyciły mnie i... rozczarowały. Z jednej strony poznałam już naprawdę wiele fajnych mam, które pomagają sobie nawzajem i inspirują. Z drugiej, zobaczyłam chamstwo, obłudę i wszechobecne traktowanie z góry. Przypomina mi się od razu pierwsza edycja Idola, kiedy to cała Polska śmiała się z ludzi, którym po prostu wydawało się, że potrafią śpiewać, bo "śpiewać każdy może". Mieli czasami tak spaczony obraz siebie samego, tak wygórowane fantazje na własny temat. Jednocześnie współczułam, ale i podziwiałam taki brak samokrytyki. W grupach też spotkałam wiele takich osób. Co im się w głowach się poprzewracało. Za wielkich blogerów się uważają i traktują to wielce poważnie. A prawda jest taka, że wszyscy robimy to samo. Piszemy. Bo lubimy. I na co tak gonić? Fakt- to wciąga. Jeśli już coś tworzysz, jeśli masz potencjał, chęci i wkładasz w to tak pracę własną jak i duszę to chcesz się tym podzielić. Wtedy pisanie dla samej siebie, już nie jest ekscytujące. Ale istnieje też ciemna strona medalu. To krytyka, czysta złośliwość i zazdrość, z którą przyjdzie się w którymś momencie zmierzyć. Ja w tym nie chcę uczestniczyć, choćby za cenę popularności. Nie chcę zwariować, bo o to łatwo. Nie chcę pisać postów pozowanych, gdzie dziecko wbrew własnej woli jest aktorem. Nie chcę go specjalnie stroić, bo zaraz na zdjęciach będzie. Jak zwymiotuje ziemniakiem? Trudno. Ścian mieszkania też malować nie będę, ani zapraszać na sesje fotografa. Bo realia życia z niemowlakiem są na tyle kolorowo ekscytujące, że upiększać ich nie trzeba. I Matki Denatki również.<br />
<br />
Zaznaczyć tu także należy, że istnieją blogi wartościowe, które jak mogą, wyłamują się z przyjętych schematów, licząc na jakość, a nie ilość czytelników i oferując coś więcej, niż rażący po oczach wyścig szczurów. I te cenię najbardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sama jako młoda matka najczęściej zaglądam na blogi parentingowe. Wyróżniam dwa ulubione typy. Kształcąco kreatywne- czyli takie, na których mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć, mamy opisują swoje doświadczenia, doradzają, i chętnie do nich zaglądam szukając odpowiedzi, wskazówek bądź inspiracji. Drugi typ to blogi humorystyczne, czyli bliskie mojemu pojmowaniu codziennej rzeczywistości. Z lekką dozą ironii, sarkazmu, dowcipu i mnóstwem śmiechu. Dla radochy i odprężenia. Bo zakładam, że macierzyństwo jest trudne, a to co trudne, najlepiej wyśmiać. W pozytywnym oczywiście sensie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przepadam natomiast za blogami czysto komercyjnymi, nastawionymi na recenzje, testowanie, konkursy i rozdawajki. Blogów, których główną treścią są nic nie wnoszące do mojego życia, cudne zdjęcia bobasów w wąsate apaszki, czy legginsy (bo nie rajtuzy!) w sowy. Traktowania dziecka jak modela na wybiegu. A także blogów monotematycznych, gdzie motywem przewodnim każdego wpisu jest temat, który raz "pstryknął", więc autor/ autorka zgrabnie to wykorzystuje, pisząc w zasadzie cały czas o tym samym. Do blogów "wychwalających" i "ubóstwiających" swoje potomstwo nic nie mam. Bardzo to ładne nawet. Tyle, że mnie nudzą. Bo tak na dłuższą metę zachwycać się czyimś dzieckiem nie potrafię, skoro swoje mam wcale nie gorsze. I przyznaję bez biczowania, że czasem również Was nim zanudzam, jako dumna mama, choć staram się wplatać to w jakieś sensowne treści, abyście się nie zorientowali... ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I to był post specjalnie dla tych, jak ja jeszcze jakiś czas temu- nieświadomych, niezorientowanych, jak to wygląda w tym blogowym światku. Co się dowiedziałam- napisałam... I...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6A_UkzkONQFtR6dBNXyqiiHgNSlMMm3vt0BF-ywGbIgmUXjTc4kbef7mSZucddCZvNRoKRAfognSu7Fsg-diM9quofxHRqO5QQ5LngejAWdZ9jAS3DgAPjAQ8ndCCulWGOTMUgHln0VCe/s1600/i+love.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6A_UkzkONQFtR6dBNXyqiiHgNSlMMm3vt0BF-ywGbIgmUXjTc4kbef7mSZucddCZvNRoKRAfognSu7Fsg-diM9quofxHRqO5QQ5LngejAWdZ9jAS3DgAPjAQ8ndCCulWGOTMUgHln0VCe/s1600/i+love.png" height="474" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A wracając do nominacji, bardzo się cieszę i bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy są i tym, którzy jeszcze będą. Z góry przepraszam, że specjalnie o Was nie zabiegam, ale jakoś mi się nie chce. Pisać mogę, jak umiem najlepiej, ale na marketingowca czy przedstawiciela handlowego nigdy się nie nadawałam. Zbyt zakomleksiona jestem :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNoot91qkwS8dT0xt31fx5jtwpj3OIaC6vR-FypHfsExqQ0S4rBeXpIoXjOAcsDms5MayKCfnkJOoXeuHw3ZocVgsMCjDMxsXZjkpH7pk2sBcsRGT0ktkRJhv7uxVwQ2St76MUsjFldCcw/s1600/kk.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNoot91qkwS8dT0xt31fx5jtwpj3OIaC6vR-FypHfsExqQ0S4rBeXpIoXjOAcsDms5MayKCfnkJOoXeuHw3ZocVgsMCjDMxsXZjkpH7pk2sBcsRGT0ktkRJhv7uxVwQ2St76MUsjFldCcw/s1600/kk.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zgodnie z zasadami odpowiadam na pytania, choć moim zdaniem są zbyt intymne :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">1. Dlaczego zaczęłaś blogować?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">A dlaczego nie? Lubię pisać, zawsze lubiłam. Więc, jak starczy dnia, czasem coś stworzę, z lepszym, lub gorszym efektem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"></span><br /></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">2. Jaką cechę u innych ludzi uważasz za najpiękniejszą?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Dystans do siebie. Mnie tego brakuje, ale wciąż nad tym pracuję. Empatię i wrażliwość. Ich niestety nam wszystkim często brakuje.</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">3. O czym marzysz najczęściej?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Ostatnio, banalnie może- o fazie snu głębokiego. Nie doświadczyłam od prawie roku, i każda komórka mojego ciała codziennie nachalnie mi o tym przypomina.</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">4. Kiedy patrzysz na swoje dziecko/ukochaną osobę - co wtedy myślisz?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Kiedy doświadczę fazy snu głębokiego, i każda komórka mojego ciała przestanie codziennie nachalnie mi przypominać o jego braku.</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">5. Ile czasu poświęcasz swojemu blogowi?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Niewiele. Ale wystarczająco. Większych ambicji w tym temacie nie mam. Priorytetem jest mały i duży chłopiec. A oni potrafią wypełnić czas w 100%.</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">6. Jakie jest danie, którego nigdy nie podałabyś swojej rodzinie?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Psa, królika. Chyba, że same zdechną.</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">7. Królewna Śnieżka, Kobieta-Kot czy Fiona?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Zdecydowanie Mała Mi. Zbieżność charakterów. </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">8. Gdzie uciekasz, kiedy potrzebujesz ciszy/samotności?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Boże, to jest takie miejsce?! Gdzie?!</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">9. Co denerwuje Cię w innych blogach?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Patrz wyżej... Jeszcze wyżej.</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">10. Jaki Twój blog nigdy nie będzie?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Chyba... popularny...? :)</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">11. Życie to "bajka, którą człowiek sam musi sobie wymyślić" czy "sen wariata"?</span></div>
<div style="line-height: 21.55px; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">"Sen wariata". Bez dyskusji.</span></div>
<br />
MOJE PYTANIA DO NOMINOWANYCH BLOGEREK:<br />
1. Ostatnia rzecz, którą robisz przez snem?<br />
2. Kompleksy, których nie potrafisz zwalczyć?<br />
3. O czym nigdy nie napisałabyś na swoim blogu?<br />
4. Jak zdobywasz "lajki" i "obsy"?<br />
5. Jak łączysz obowiązki z przyjemnościami?<br />
6. Najśmieszniejsza rzecz, którą odwaliłaś, odkąd jesteś matką?<br />
7. Czym do tej pory najbardziej rozbawiła Cię Twoja pociecha?<br />
8. Chwila, której nie zapomnisz?<br />
9. Czy męczą Cię moje pytania?<br />
10. Pierwsza rzecz, którą robisz o poranku?<br />
11. Jak dzielisz się z mężem/konkubentem/partnerem/ partnerką/ matką dzieciowymi obowiązkami?<br />
<br />
A do Liebster Award nominuję:<br />
<a href="http://helowamama.blogspot.com/">http://helowamama.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://anyahmama.blogspot.com/">http://anyahmama.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://modawkolorzeblond.blogspot.com/">http://modawkolorzeblond.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://podwojnie-szczesliwa.blogspot.com/">http://podwojnie-szczesliwa.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://mamowisko.blogspot.com/">http://mamowisko.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://mazumazu.blogspot.com/">http://mazumazu.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://www.kreatywnymokiem.pl/">http://www.kreatywnymokiem.pl/</a><br />
<a href="http://www.mama-kubusia.pl/">http://www.mama-kubusia.pl/</a><br />
<a href="http://www.babatu.pl/">http://www.babatu.pl/</a><br />
<a href="http://potworywozkowe.pl/">http://potworywozkowe.pl/</a><br />
<a href="http://rodzinny-rollercoaster.blogspot.com/">http://rodzinny-rollercoaster.blogspot.com/</a><br />
<br />
Powodzenia!<br />
<br />
<div align="left" class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="left" class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="left" class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikUJnTgWhRvqqgshxQLi1FI2ehUsCDdLExUnTNA7RaOSe03GLir88TivF28sibyrVkyaU1tshDN9DbScbdoVNxRJ3hfhcoo8u-hXbdZx2FRJ4v2c3DfDGPb45PD2E0CqaJd5j5R1n9EsI8/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikUJnTgWhRvqqgshxQLi1FI2ehUsCDdLExUnTNA7RaOSe03GLir88TivF28sibyrVkyaU1tshDN9DbScbdoVNxRJ3hfhcoo8u-hXbdZx2FRJ4v2c3DfDGPb45PD2E0CqaJd5j5R1n9EsI8/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-40559801405783394282014-03-30T21:24:00.000+01:002014-03-30T21:25:10.123+01:00Po co dziecku smoczek..?<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSt9iICx359QsdI5LhGKAd1YzGJlXOlxGwjF9XIzfRcyIEhyC0lrQ-wkGIV3NUcRFveiSRnCTUYTO3udnXEm6JLCbkeQiYp8ytAIJYfXHRsyvqHPGK_tuBOGPv6O94iJhcBHE8-_WUXCBX/s1600/DSC_0853+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSt9iICx359QsdI5LhGKAd1YzGJlXOlxGwjF9XIzfRcyIEhyC0lrQ-wkGIV3NUcRFveiSRnCTUYTO3udnXEm6JLCbkeQiYp8ytAIJYfXHRsyvqHPGK_tuBOGPv6O94iJhcBHE8-_WUXCBX/s1600/DSC_0853+(2).JPG" height="327" width="400" /></a>Wyrocznią nie jestem, tylko młodą, mało jeszcze doświadczoną mamą. Mimo to, na prośbę dwóch pewnych osób, napiszę dziś, co wiem o smoczkach.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zacznę może tak. Macie telefony komórkowe? Jasne, że macie. A macie czasem takie uczucie, że telefon jest jednocześnie Waszym ulubionym gadżetem, jak i zmorą dnia powszedniego..? Ja tak mam. Przydaje się, kiedy chce się poplotkować z koleżanką, skorzystać z internetu, poradzić się mamy lub teściowej... Zawsze ze mną. W kieszeni lub torebce, na wyciągnięcie ręki. Ale bywają chwile, kiedy człowiek czuje się przez niego zniewolony. Bo dzwoni ktoś, z kim nie chcemy rozmawiać, bo się go zapomniało i trzeba biec z powrotem, bo się nie wyciszyło i obudził dziecko, bo znów jakieś anonimowe połączenie, natrętni reklamodawcy, itp. Z nim źle, bez niego jeszcze gorzej.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a>Dokładnie tak samo jest ze smoczkiem. Jest zbawieniem w ciężkich chwilach, najlepszym przyjacielem, pomocą, ukojeniem. Tak dla dzieci, jak i rodziców. I jest też nałogiem, z którym zarówno pierwszym, jak i drugim, ciężko się rozstać. Bo jak nie kolka, to ząbkowanie. Jak nie histeria, to zwykłe zmęczenie. Przeziębienie, spóźniony obiad, problemy z zaśnięciem. Każdego długiego dnia z niemowlakiem są sytuacje, kiedy smoczek okazuje się błogosławieństwem.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Będąc jeszcze w ciąży, jak na przyszłego logopedę przystało, z góry założyłam, że moje dziecko gumy do ust nie weźmie i problemu nie będzie. Ambitne założenia, zostały zweryfikowane już w drugiej dobie życia małego. Zmęczona porodem matka i dziecko, które słychać na całym oddziale. Desperacja. Problemy z karmieniem, o których pisałam <a href="http://matkadenatka.blogspot.com/2014/03/dlaczego-jestem-butelkowa-mama.html" target="_blank">TUTAJ</a>, i noworodek, który niczym uparty glonojad, nie daje się odstawić od piersi, ze względu na "silny odruch ssania", a cycka traktuje jako osobisty uspokajacz.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBHW7bzAR0-9bcKEokteUzxtMSEZYKErSwFBZHD4BUMAXU5s50rxqBao6uFzgx3msVgfLMOW_M6Va8yFGjXrQHOjlMoXenesTYb-HSML556wzdhz-voVLdJzP7I58ZmDEa9YSaY2mER_xA/s1600/DSC_0865+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBHW7bzAR0-9bcKEokteUzxtMSEZYKErSwFBZHD4BUMAXU5s50rxqBao6uFzgx3msVgfLMOW_M6Va8yFGjXrQHOjlMoXenesTYb-HSML556wzdhz-voVLdJzP7I58ZmDEa9YSaY2mER_xA/s1600/DSC_0865+(2).JPG" height="428" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy właśnie, niczym Anioł w środku nocy, pojawiła się położna. -"Kochana, lepiej żeby smoczek ssał niż palucha. Smoczek schowasz, wyrzucisz, kciuka nie obetniesz!". Kilka słów i wszystkie profesorskie wykłady diabli wzięli. Przecież to tak logiczna teza. Z poczuciem samousprawiedliwienia szybko sięgnęłam do szpitalnej wyprawki i z ulgą zatkałam małego wydzieracza, jego pierwszym smoczkiem marki Avent.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś- prawie 10 miesięcy później smoczków jest u nas chyba z siedem. Po jednym, na każdy kąt mieszkania. I wciąż mam wrażenie, że za mało, bo wiecznie się ich w panice i nerwach szuka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Póki co są nieodzowne podczas spacerów. I to przyznaję szczerze- głównie z mojego powodu. Wizja histerii dziecka w sklepie, którego nie można uspokoić żadnym sposobem, sprawia, że dostaję gęsiej skórki. Nic bardziej nie deprymuje, niż oczy obcych ludzi i niemal słyszalne "z własnym dzieckiem sobie kobitka nie radzi". Jak dziś pamiętam, jak raz zapomniałam przypiąć "uspokajacz" do kurtki małego i w biegu wracaliśmy z powrotem, bo dzieciak w akcie niezadowolenia mostek w wózku robił piszcząc niemiłosiernie. A ja przez resztę dnia litrami melisę spożywałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Przydają się również znacznie podczas "trudnych dni". Czy to skok rozwojowy, lekkie przeziębienie, czy ząbkowanie. Póki co, żaden gryzak nie dawał małemu takiego ukojenia, co smoczek. Nic nie sprawdziło się lepiej w czasie pierwszych prób stawania, a co za tym idzie pierwszych upadków. I chciałabym powiedzieć, że mamusiny całus lub przytulenie miały większą wartość, ale bym skłamała. Najczęściej niezbędne było i to i to.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUkTNpq4WUMyblMiyQSKq_E9IqPFam3wiuzWLvAokNcVCIuvYEbLFQW5JBbgiNCpAC-2h7oep2Qo4y58YYwhTdDkHpaluvyBF7A8AXl8GVCKFmGHSd8w6HhPGrcxYXsHCCIo0WKqsa0CkK/s1600/DSC_0713+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUkTNpq4WUMyblMiyQSKq_E9IqPFam3wiuzWLvAokNcVCIuvYEbLFQW5JBbgiNCpAC-2h7oep2Qo4y58YYwhTdDkHpaluvyBF7A8AXl8GVCKFmGHSd8w6HhPGrcxYXsHCCIo0WKqsa0CkK/s1600/DSC_0713+(2).JPG" height="640" width="521" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
W naszym przypadku są też konieczne przy usypianiu. Zarówno przed drzemką, jak i nocnym spoczynkiem, kiedy butelka mleka kończy się za szybko. Jednak odbywa się to tak, że O. albo sam smoczek wypluwa i gubi w pościeli, albo uparta matka kiedy tylko dziecko przyśnie smoczek wyciąga, żeby cały proces powtórzyć w ciągu nocy kilka razy. Podobno dzieci odstawione od smoczka, śpią spokojniej, bo nie mają pobudek pod tytułem "gdzie mój gumowy przyjaciel?!". Bardzo na to liczę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie lubię ich, ale pomagają. Uspokajają małego. Jest już na tyle duży, że w wielu sytuacjach nie są nieodzowne. Ale bywają chwile, że tylko one są panaceum na jego grymasy, smutki lub złe samopoczucie. Próbuję ograniczać, jak tylko się da. Nie mam na tym punkcie bzika, ale staram się znaleźć złoty środek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli widzę, że mały korzysta ze smoczka, choć nie ma takiej potrzeby- zabieram. Zwłaszcza, że zauważalnie hamuje jego zainteresowanie komunikowaniem się. Dosłownie "zatyka" go. Dopiero po wyjęciu zawleczki, dzieciak jest w stanie uśmiechać się i wydawać dźwięki, co jest istotne dla rozwoju mowy. Dydek przewija się w ciągu dnia wiele razy, ale suma summarum w buzi nie spędza wiele czasu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ już się nauczyłam, żeby z góry nic przy dziecku nie zakładać, napiszę inaczej. Planuję i mam nadzieję spróbować odstawić na roczek. Taki prezent- a co! Czy się powiedzie? Czy moja silna wola w walce okaże się wystarczająco silna a synek gotowy do współpracy? Nie wiem. Na pewno opiszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli się nie uda, nie będę płakać, spróbuję znów za jakiś czas. Według najnowszych badań ortodontów, smoczek do drugiego roku życia dziecka, używany sporadycznie nie ma większego wpływu na prawidłowy rozwój zgryzu i wady wymowy. I rzeczywiście jest lepszą alternatywą niż kciuk, od którego dziecko zdecydowanie trudniej odstawić. Po prostu, jak ze wszystkim co przyjemne- trzeba umieć zachować umiar :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj306dKNYxw7YdkVmwCZGTuEBIc5w6C0CSM2bnNdmdcxw2ue3UcxUR9GEcQgspgPgn7a4w2xj9C9sVRoEmbize3YLgLpc5hnLFlKHaknNR659wh1HBDR2Pxm3D4fGO8VxLV24dbi9GDkX3e/s1600/DSC_0856+%25282%2529.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj306dKNYxw7YdkVmwCZGTuEBIc5w6C0CSM2bnNdmdcxw2ue3UcxUR9GEcQgspgPgn7a4w2xj9C9sVRoEmbize3YLgLpc5hnLFlKHaknNR659wh1HBDR2Pxm3D4fGO8VxLV24dbi9GDkX3e/s1600/DSC_0856+%25282%2529.JPG" height="566" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ O. korzystał ze smoczka od pierwszych dni życia, padło pytanie: "czy jest to konieczne?". Konieczne absolutnie nie. Ale wiele zależy od maluszka. Znam mamy, których dzieciom smoczek okazał się zbędny. Zazdroszczę i wiem- to jest możliwe. Nie wszystkie go potrzebują. Jak nie trzeba- nie podtykać. To wcale nie musi być atrybut małego człowieka. Raz podany zostanie pokochany- to pewne. Ale jeśli dzidziuś potrafi się uspokoić w inny sposób i jeśli znajdzie się metodę- super! Niektóre dzieci świetnie reagują na ciasne zawijanie w becik, co przypomina im maminy brzuchowy ścisk (O. nie lubił- może za późno spróbowaliśmy- zdążył już poczuć zew wolności), niektóre na bujanie i wibracje (bujaczek, o którym pisałam <a href="http://matkadenatka.blogspot.com/2014/02/tag-mama-na-6.html" target="_blank">TUTAJ</a>), czasem lubią po prostu więcej czasu spędzić przy maminym cycku i trzeba się wykazać cierpliwością, a czasem trzeba szukać przyczyn niepokoju głębiej, jak u nas- okazało się, że mam za mało pokarmu. Poza tym każde dziecko jest inne, mają też różne charaktery- są dzieci spokojniejsze i te bardziej "wymagające". Nie zapomnę pielęgniarki, która opowiadała, że jej pierwsze dziecko uspokajało się tylko podczas jazdy w samochodzie, w związku z czym codziennie wysyłała męża na kilkugodzinne podróże po mieście, żeby mogła trochę odsapnąć. Zdaje się, że przy aktualnych cenach benzyny, smoczek jest zdecydowanie bardziej ekonomicznym rozwiązaniem :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Radzę też, nie popadać w paranoję i przesadę. Smoczek nie jest końcem świata i choć wszystkie chcemy dla dziecka, tego co najlepsze- ja wybieram kontrolowaną przyjemność, niż dziecko zestresowane, wiecznie płaczące i odreagowujące niepokój związany z nową rzeczywistością w sposób bardziej dosadny, na przykład drapiąc się nerwowo, ciągnąc za uszy, czy wyrywając włosy. Noworodek i niemowlę powinno być zdaniem psychologów chowane w "inkubatorze", to jeszcze nie czas na stresy. Spokój i poczucie bezpieczeństwa ponad wszystko. Właśnie dlatego nie jestem zwolenniczką "zimnego chowu", o którym napiszę wkrótce. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jaki smoczek, jeśli już? Tu nie doradzę. Nie czuje się kompetentna. Na rynku jest wiele i wszystkie mają "cudowne" właściwości. Przyznaję- kupuję nietanie- niby zaprojektowane przez ortodontów. Ale mam świadomość, że to "chłit malketingowy", ja naiwna pewnie próbuję zagłuszyć własne wewnętrzne obawy, a biznes dzieciowy właśnie na tym bazuje i dlatego tak łatwo się w nim zatracić. Być może pierwszy lepszy z sieciówki miałby dokładnie te same zalety, albo dokładnie tak samo- żadnych. To jest jak ze szczepieniami- nikt nie powie nam prawdy, bo każdy zainteresowany, w jakiś sposób na tym zarabia. I sęk w tym, żeby kierować się zdrowym rozsądkiem i wewnętrzną intuicją.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
A na koniec coś dla śmiechu. Na rynku teraz dostępna cała masa "wykręconych" smoczków. Poniżej przykład. Niby wesoło, poczucie humoru i jakiś dystans mam, ale swojemu dziecku chyba bym takiego nie kupiła. To dopiero obdarcie małego obywatela z wszelkiej godności! ;)</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpRTrg6i83H8KzKS3kq8ewreNNmWhe_eYdWCRZvMwgejnWx3P3v8jFaPBSigqRZHb_0EhpVoaNrL-LyNYxi20H7PHEAONoifiV20QMFvxQwMOQ_5AIjOyxc_yakBwFswVt-l3nWX3PDI7h/s1600/billy-bob-smoczek-lil-piglet.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpRTrg6i83H8KzKS3kq8ewreNNmWhe_eYdWCRZvMwgejnWx3P3v8jFaPBSigqRZHb_0EhpVoaNrL-LyNYxi20H7PHEAONoifiV20QMFvxQwMOQ_5AIjOyxc_yakBwFswVt-l3nWX3PDI7h/s1600/billy-bob-smoczek-lil-piglet.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.billybob-smoczki.pl/11-billy-bob-smoczek-lil-piglet.html">http://www.billybob-smoczki.pl/11-billy-bob-smoczek-lil-piglet.html</a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpN1QeWX1mQuQ4uUp6GVeCEFzsr98kF83aoUUEegRmUXghBwgkOwWyZrvyz-ICLkL3W50lecppV__vXl06ph8CckeqE6CmiwE5o61yaEf_G9FMT2aUyiF9OsdDbUwsbQv9fM53qzBIkmLV/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpN1QeWX1mQuQ4uUp6GVeCEFzsr98kF83aoUUEegRmUXghBwgkOwWyZrvyz-ICLkL3W50lecppV__vXl06ph8CckeqE6CmiwE5o61yaEf_G9FMT2aUyiF9OsdDbUwsbQv9fM53qzBIkmLV/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
</td></tr>
</tbody></table>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-55217480111465577632014-03-26T21:28:00.001+00:002014-03-26T21:30:13.446+00:00Sosonowe krzesełko do karmienia Tomi- KONRAD IV<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU670eRKD8nv_nIDWZSGh6JpnndwYcNeWdLOQ9JMZvDezddYZp4zz9xqjmnhsNrbV9W9ZFMzcyo7lKYWtlI0cEmh6A-9cp9SsLvREsQDUgXOrnbrMdrUlEaki0PC57b8UerLJVo7-2oxwf/s1600/DSC_0747+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU670eRKD8nv_nIDWZSGh6JpnndwYcNeWdLOQ9JMZvDezddYZp4zz9xqjmnhsNrbV9W9ZFMzcyo7lKYWtlI0cEmh6A-9cp9SsLvREsQDUgXOrnbrMdrUlEaki0PC57b8UerLJVo7-2oxwf/s1600/DSC_0747+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU670eRKD8nv_nIDWZSGh6JpnndwYcNeWdLOQ9JMZvDezddYZp4zz9xqjmnhsNrbV9W9ZFMzcyo7lKYWtlI0cEmh6A-9cp9SsLvREsQDUgXOrnbrMdrUlEaki0PC57b8UerLJVo7-2oxwf/s1600/DSC_0747+(2).JPG" height="320" width="223" /></a><br />
Długo ten wpis męczyłam. Powód? Mąż na urlopie. Sama już nie wiem, z kim jest więcej roboty- z mężczyzną, który w końcu raczył głośno stwierdzić, że "w pracy odpoczywa", czy z niemowlakiem, co ostatnio każdą myśl wyraża donośnym piskiem. Tak czy siak, dziś polecam krzesełko do karmienia. </div>
<br />
Wiem, że na rynku jest w czym wybierać. W erze plastik- bombastik, są modele w atrakcyjnych cenach, co to wszystko mają. Od pozytywki po nocnik. Sześć stopni nachylenia, podgłówki i podnóżki. Wiatraczek, kółeczka i parasolka...<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem fanką wielofunkcyjności, ale jeśli chodzi o krzesełko- chciałam głównie krzesełka :) Szukałam prostoty. Mebelka, który zajmie mało miejsca, bo mieszkanie metrażowo niezbyt okazałe, ale i przyda się, kiedy maluch podrośnie. Żeby za szybko wymieniać lub sprzedawać nie trzeba było. I taki właśnie dostałam w prezencie tuż po narodzinach malucha.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Pierwsze podejście było nieudane. Zbyt ambitna i ciekawska matka kazała mężowi krzesełko złożyć, kiedy dzieciak siedział jeszcze niepewnie. Więc po kilku przymiarkach i krótkiej sesji fotograficznej, zastało odsunięte w kąt, a do łask podczas posiłków wrócił bujaczek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Długo jednak czekać nie musieliśmy, bo wkrótce nasz ruchliwy bobas zaczął siedzieć bez podparcia poduch, a z bujaka namiętnie uciekać. I wtedy ten niezbyt okazały mebelek, okazał się strzałem w dziesiątkę i istnym wybawieniem. Tak jest zresztą do dziś.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Mebelek 3 w 1. Może służyć jako:<br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
-wysokie krzesełko do karmienia</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTZzj3sTjWeHJeZ0vxt3LvB-ASHHOHplpzRD7C9R_T6Phu_tAeJJD4WbMmakq38hCpMSKFnDBxhhPz2RjPd1MFtrzFIBrUb8-ZUhPQ5KEY589vuuBnk4AFdkuFSslJ8jl8efeB8w7lkyF4/s1600/DSC_0797+%25282%2529.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTZzj3sTjWeHJeZ0vxt3LvB-ASHHOHplpzRD7C9R_T6Phu_tAeJJD4WbMmakq38hCpMSKFnDBxhhPz2RjPd1MFtrzFIBrUb8-ZUhPQ5KEY589vuuBnk4AFdkuFSslJ8jl8efeB8w7lkyF4/s1600/DSC_0797+%25282%2529.JPG" height="640" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
-niskie krzesełko do karmienia</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcs0ybui-QRqsjeUiKRU6kz98kyQLYBbmTuVCZJI3_SMRZS63ASyZ9fETIrNhFiiSAemiXWFi3Zmc_UOpdzi4dNnlPi-rwYqRZdyCsG-g_d0NRKPOB7qf_JX9Fzb2jW1_YL-FGKLF2Yrjf/s1600/DSC_0750+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcs0ybui-QRqsjeUiKRU6kz98kyQLYBbmTuVCZJI3_SMRZS63ASyZ9fETIrNhFiiSAemiXWFi3Zmc_UOpdzi4dNnlPi-rwYqRZdyCsG-g_d0NRKPOB7qf_JX9Fzb2jW1_YL-FGKLF2Yrjf/s1600/DSC_0750+(2).JPG" height="640" width="488" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
- krzesełko + stolik dla starszaka</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnOupfbJTcjuNasGJ3pmWDl3Fn0aEE604hnt8EPT_LCdsv7DlVi97OohnhRI7cyaQO90tYIeeIVeP7psQ96K9bWh9E7RrsclSVNztbJOYFLhRG_329caapec9Ntlq4cwcwSiR_TFAtJDeg/s1600/DSC_0800+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnOupfbJTcjuNasGJ3pmWDl3Fn0aEE604hnt8EPT_LCdsv7DlVi97OohnhRI7cyaQO90tYIeeIVeP7psQ96K9bWh9E7RrsclSVNztbJOYFLhRG_329caapec9Ntlq4cwcwSiR_TFAtJDeg/s1600/DSC_0800+(2).JPG" height="494" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Plusy?</div>
<ul>
<li><div style="text-align: left;">
solidna konstrukcja z drewna sosnowego</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
wysoka jakość wykonania</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
stabilność przy stosunkowo małej zajmowanej powierzchni</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
pasek krokowy zabezpieczający przed wyślizgnięciem się dziecka </div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
miękka tapicerka z praktycznej do utrzymania w czystości ceraty</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
dzieciak nie daje rady z niego uciec, nawet jeśli na obiad szpinak</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
wiele dostępnych kolorów tapicerek i drewna</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
po rozłożeniu na osobne elementy krzesełko wsuwa się pod stolik</div>
</li>
</ul>
<div style="text-align: left;">
Minusy? W zasadzie niewiele.</div>
<ul>
<li><div style="text-align: left;">
blacik krzesełka nie jest w żaden sposób ograniczony, w związku z czym, za pomocą małych rączek, wszystko szybko z niego sfruwa (przykładowo wyżej wymieniony szpinak :) Jest to o tyle upierdliwe, że tysiąc skłonów dziennie wykonać trzeba, żeby dzieciak chwilę posiedział, zamiast przemieszczać się w sposób niekontrolowany :)</div>
</li>
<li><div style="text-align: left;">
jak to na mebel drewniany przystało, istnieje spora trudność z ewentualną mobilnością w przypadku przykładowo wyjazdu. Cały proces rozkładania i ponownego skręcania, aby upchnąć krzesełko do auta, jest sądzę, grą niewartą świeczki. Ale w sumie, kto na wakacje krzesełko do karmienia zabiera...? :)</div>
</li>
</ul>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmehqTXQVK3l8teqEUxUFGbMNFaeo2Qsu65OeoskRSFpcGZV-E43rr037VvkJ8q05Jbyx3OGjcmGBKJXB3KIWqKGwRQ4jnvNRmY_9jhJGF1Bv-S0imrEutAWy4HL3V0_0CAPHL90d3ieoa/s1600/DSC_0804+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmehqTXQVK3l8teqEUxUFGbMNFaeo2Qsu65OeoskRSFpcGZV-E43rr037VvkJ8q05Jbyx3OGjcmGBKJXB3KIWqKGwRQ4jnvNRmY_9jhJGF1Bv-S0imrEutAWy4HL3V0_0CAPHL90d3ieoa/s1600/DSC_0804+(2).JPG" height="432" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak dla mnie bomba i szczerze, jestem z tego prezentu zadowolona, zwłaszcza, że oczami zniecierpliwionej matki niemowlaka, już widzę małego przedszkolaka, który siedzi w wersji rozłożonej- na krzesełku przy stoliku i ... zamiast kolorowanki, ścianę kredkami maluje... </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
P.S. To nie jest post sponsorowany, tylko subiektywna opinia z pobudek czysto informacyjnych :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Z1KteIUNdKlah6wY5eAKemlvRPs356yFUkl7VplRZs3PKPG3MD0HUUhmoDgITPIjYyOyk1jWKUj_8OQKt_sxiyLSgKptmXjVI7N4Jd_lZCNhJYjULRawLQzQQHSTJXyYhK3ytlkWi5A1/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Z1KteIUNdKlah6wY5eAKemlvRPs356yFUkl7VplRZs3PKPG3MD0HUUhmoDgITPIjYyOyk1jWKUj_8OQKt_sxiyLSgKptmXjVI7N4Jd_lZCNhJYjULRawLQzQQHSTJXyYhK3ytlkWi5A1/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-10060166356096562632014-03-20T21:21:00.000+00:002014-03-20T21:21:49.137+00:00Bo mężczyzn kocha się za to... że są.<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o przydatność tudzież praktyczność, lepiej sprawdza się sprzęt domowy. Warto więc zainwestować. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVjAfGgs2bbIiIInLaUz9Us1M6kwEOj2nNxoMHt3lKJ_VcKKN5wv4lTRQxypCyyZLNHMF2_xksWuszEdBKpWBmkMoqOgW-wxkhsINmhAEUKwTUe2Q5lSquxgUU1HDc7-RKELkHuVk90oAF/s1600/DSC_0761+(2).JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVjAfGgs2bbIiIInLaUz9Us1M6kwEOj2nNxoMHt3lKJ_VcKKN5wv4lTRQxypCyyZLNHMF2_xksWuszEdBKpWBmkMoqOgW-wxkhsINmhAEUKwTUe2Q5lSquxgUU1HDc7-RKELkHuVk90oAF/s1600/DSC_0761+(2).JPG" height="233" width="320" /></a>Mężczyźni są jak dzieci. Przekonuję się o tym dobitnie od tygodnia, odkąd P. zaczął zaległy urlop. Wymownym milczeniem pominę fakt, że minęło raptem kilka dni, a my już działamy sobie na nerwy. Że kiedy śmiem mieć jakiekolwiek, uzasadnione pretensje, stwierdza z zapałem, że "chyba musi już wracać do pracy". Że głupia i naiwna zakładałam, iż będę mieć więcej czasu dla siebie, pomoc i dwie dodatkowe ręce, przydatne do nadrobienia zaległości socjalno- mieszkaniowych. Poranki z gotowym śniadaniem i upojne, romantyczne wieczory...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
NIESTETY. Zapału starczyło na dzień, może dwa. Potem zaczął się stopniowo postępujący marazm, który i mnie się udziela. A do tego frustracja, bo plany były ambitne, dni lecą, a postępów brak. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rzeczywistość wygląda tak, że w kółko biegam od jednego do drugiego, z językiem na wysokości cycków. Zaspokajam wszelkie, prymitywne potrzeby i pobożne życzenia. Wolne w pracy mojego małżonka wcale nie odjęło mi obowiązków, wręcz przeciwnie. Nie ma szans na spokojny posiłek, przeczytanie choć kilku kartek pierwszej z brzegu książki, wizytę u koleżanki (bez małego), czy obejrzenie bez frustracji całego 40 minutowego odcinka Na Wspólnej, a już nawet ów przywilej jest szczytem moich marzeń. Jest w zamian: więcej sprzątania, więcej prania, więcej gotowania i więcej zmywania. Więcej mówienia, bo tłumaczyć różne zagadnienia jak dziecku trzeba i temu i temu bardzo dobitnie, i więcej upominania, bo przyswajają porównywalnie opornie. Więcej nonsensownych pytań dotyczących tematów głównie oczywistych i więcej sytuacji patowych, kiedy rozwiązania już nawet w mądrych poradnikach znaleźć nie można. A wieczorami za to, jest wyczerpanie tak wielkie, że o dziwo do łóżka trafiam wcześniej, niż zwykłam jako przykładna sowa. Dlatego i postów znacząco mniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odkąd P. pracuje tam gdzie pracuje, nasze życie nie ma nawet cienia stabilizacji i monotonii. Ciągle różne zmiany, nieprzewidywalne godziny powrotu, nagłe modyfikacje grafiku pracy i weekendy w dni powszednie- to dla mnie- osoby z natury uporządkowanej, lubiącej ład i zorganizowanie, udręka. Jednego dnia gotuję obiad, drugiego już nie ma dla kogo, bo małżonek w pracy, trzeciego kładę się do pustego łóżka, a czwartego w mojej świadomości jest niedziela, choć kalendarz pokazuje czwartek. Jeden wielki burdel. A od kiedy do tego galimatiasu, dołączyła mniejsza wersja męża, nie ogarniam już niczego. Jestem zagubiona jak Alicja. Tyle, że zdecydowanie -nie- w Krainie Czarów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przykład? Słyszę z kuchni ryk małego, co pod opieką tatusia zostawiłam, aby z entuzjazmem godnym Magdy Gessler, obiad jakiś skonstruować. Biegnę więc w panice. I co widzę? Swego niespełna rocznego i tego już trzydziestoletniego, jak zażarcie wyrywają sobie pada. Dzieciak w histerii, bo na tyle cwany już, że chce konkretnie tego czarnego, działającego, bo białym (niedziałającym) już się nie zadowoli, mimo że tatuś skwapliwie podtyka. A dla tatusia kwestią życia i śmierci jest przecież, aby samolotu amerykańskiego nie rozbić i bombę w odpowiednim momencie zrzucić, bo tak właśnie głównie wygląda jego opieka nad potomkiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teatr dwóch aktorów. Istny komediodramat na panelowej scenie w mym własnym mieszkaniu. Nawet biletów kupować nie muszę. I tylko nie wiem czy śmiać się, czy płakać i czy wyjść już można, czy na antrakt czekać trzeba. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ręce i nogi opadają, i coraz częściej zaczynam się zastanawiać, jak tego typu spory w przedszkolu załatwiałam. Dać w dupę jednemu i drugiemu- nieetyczne, zresztą z założenia dzieci nie biję, nawet jak mi na nerwy działają. Próbować tłumaczyć? Ani jedno, ani drugie nie zrozumie. Pozostaje wzruszyć ramionami i czekać, aż się samo rozwiąże. Być może szczęście mi dopisze i szlag trafi konsolę. A mój towarzysz życia wreszcie dorośnie. Daj Boże.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqUIP7p_JpOAj6W6qGbcjivwnMwjuydefOg9NqYVJuO7g4772R8FP_uz-Sm2CVqMFTHKLnJQJTQMoqsPiStdU-ezg9EuIjxKW48db_l4cuKi5xQsfoETA2xUt6LLq8Wtjvi6ZFJHicgPki/s1600/DSC_0772+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqUIP7p_JpOAj6W6qGbcjivwnMwjuydefOg9NqYVJuO7g4772R8FP_uz-Sm2CVqMFTHKLnJQJTQMoqsPiStdU-ezg9EuIjxKW48db_l4cuKi5xQsfoETA2xUt6LLq8Wtjvi6ZFJHicgPki/s1600/DSC_0772+(2).JPG" height="374" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH1Ixv6Tq0c1Wh0b1aoTezdw0wxFuA2xsdtpA5YT0LN8wRptnhqazNQEQ0nvD6AWa6N0mhA1NMq8EEZIswX88Z9ML_WjFLK9zr5br2Z8LssIHPfwkpwFm7eKlIPwOqzFGUtvJDDTf2FdD2/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH1Ixv6Tq0c1Wh0b1aoTezdw0wxFuA2xsdtpA5YT0LN8wRptnhqazNQEQ0nvD6AWa6N0mhA1NMq8EEZIswX88Z9ML_WjFLK9zr5br2Z8LssIHPfwkpwFm7eKlIPwOqzFGUtvJDDTf2FdD2/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<br />
<br />
<br />sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-67406097933216296872014-03-14T21:43:00.000+00:002014-03-15T00:08:56.784+00:00Domowe ognisko...<div style="text-align: justify;">
No i stało się... Zostałam mamą. Nie dziś, nie wczoraj, nie w czwartek. W sobotę. Dokładnie 9 miesięcy temu. Szmat czasu. A do mnie wciąż to dociera i dotrzeć nie może. Dopiero teraz zastanawiam się, jak chcę aby wyglądał nasz dom, świat małego O. Jak chciałabym, żeby on się w tym domu czuł, i co z niego wyniósł (niedosłownie oczywiście)... </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCj53vpMUQ95GMCPkADx1RIhUU8JNLiim01yYHRLf8NmvYV77QDToEAqV_h4a_OjoGziQhxP3B4mFbf3JmRNzdiQ8r_HI2JxlbMbC1j4OoBhnUkjeLAzyRIeO-2KpK3kBWWCNEb_AnVnlk/s1600/DSC_0739+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCj53vpMUQ95GMCPkADx1RIhUU8JNLiim01yYHRLf8NmvYV77QDToEAqV_h4a_OjoGziQhxP3B4mFbf3JmRNzdiQ8r_HI2JxlbMbC1j4OoBhnUkjeLAzyRIeO-2KpK3kBWWCNEb_AnVnlk/s1600/DSC_0739+(2).JPG" height="205" width="640" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
To bardzo trudny czas, o którym nikt nie wspomina, który chyba u każdej mamy pojawia się niespodziewanie i w innym momencie macierzyństwa. Głośno mówi się o depresji poporodowej. Ja jej nie doświadczyłam, więc nie mogę się w tym temacie wypowiadać. U mnie najgorsze chwile czaiły się długo, i przyszły po kilku miesiącach życia małego. Wtedy, kiedy uświadomiłam sobie, z jak wielką odpowiedzialnością mam do czynienia i że nie mogę jej wyłączyć nawet na chwilę, aby odsapnąć, odespać i nabrać sił, ustalić plan, obmyśleć strategię. Wtedy, kiedy zauważyłam, że moje działania, przekładają się na dziecko, bo ono nagle funkcjonuje już całkiem poradnie i chłonie wszystko jak gąbka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozpoczął się trudny etap. Analizy i wartościowania. Tego, co sama z domu wyniosłam. Co chciałabym dziecku swojemu przekazać, czego absolutnie nie, a co dodać od siebie. I naprawdę nie jest łatwo w głowie ułożyć to wszystko, kiedy materia której ma się to tyczyć, narzuca jeszcze swoje trzy grosze i nieustannie ewoluuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciężko jest zapanować nad wszystkim. Wkracza chaos. Mogłabym dać spokój. Bezstresowe wychowanie, nauka na błędach. luz blues, wolność i swoboda. Ale to droga na skróty, pójśćie na łatwiznę, które mści się niemiłosiernie, kiedy dziecko na głowę stopami wchodzi. Trzeba znaleźć kompromis. Zacząć ustalać zasady i przywitać ciocię Konsekwencję. A z nią niezykle trudno jest obcować młodym rodzicom, bo tak łatwo na piękne oczy pociechy kolana miękną, a czarne białym się staje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety. Po O. widzę już zbyt dobitnie, że to, co czynimy jako rodzice, nie zostaje już w próżni. Ma swoje następstwa. Mały zaczyna mieć swoje koncepcje funkcjonowania, często różne od naszych, doskonale rozpoznaje choćby odrobinę braku pewności w naszym głosie i świetnie to wykorzystuje. Moje rozbawione oczy i łamiący się głos, przerywany śmiechem, kiedy mówię "nie wolno", to dla niego jasny przekaz- "mama żartuje, ale jest wesoło!". A po chwili, lub przy następnej okazji wielkie zdziwienie: "jak to? serio? eee...". Takich sytuacji jest wiele, a to tylko szczyt góry lodowej.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIXbjmblpwoGCAkx-RqFzN7ot6DnEpq1rMMtAfmYmRY2yJ5QbvxxHrYrq2ssFz0lSFz7rBuYqDzP-hlclcJBNgrC5xN495973kRhxMm5Z1rOU7CGK-eq3Mux-_8StkYh0_mxR4js_fhOlp/s1600/DSC_0109+%25282%2529.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIXbjmblpwoGCAkx-RqFzN7ot6DnEpq1rMMtAfmYmRY2yJ5QbvxxHrYrq2ssFz0lSFz7rBuYqDzP-hlclcJBNgrC5xN495973kRhxMm5Z1rOU7CGK-eq3Mux-_8StkYh0_mxR4js_fhOlp/s1600/DSC_0109+%25282%2529.JPG" height="330" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko zaczyna mieć znaczenie. Każdy gest, każe słowo, każde zachowanie. Nikt nigdy tak skrupulatnie nie patrzył nam na ręce. Nawet podczas matury. I choć granice, które na razie staram się stawiać małemu wynikają głównie z prostej przyczyny zapewnienia mu bezpieczeństwa (w drugiej kolejności z troski o bezpieczeństwo sprzętów domowych), już sprawiają trudności. O. pokazuje swój charakter, sprawdza nas, reaguje, czasem śmiechem, czasem histerią. A ja przez cały dzień czuję się jak na egzaminie. Cały dzień, dzień po dniu. I wiem, że łatwiej nie będzie. Wkrótce zacznie rozumieć więcej, niż ja zdążę pojąć wcześniej, żeby mu w odpowiedni w moim mniemaniu sposób wyłożyć. Mam wrażenie, że już jest o krok przed nami, a jeśli nie nauczymy się nadążać, za jakiś czas będzie o dwa. Jest świetnym obserwatorem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I dlatego pojawia się pytanie. Jak chcemy go wychować? Na jakiego człowieka? Jakie wartości przekazać? Czego nauczyć? A te trudne pytania sprawdzają się do jeszcze trudniejszych. Jacy MY jesteśmy? Co chcemy mu z siebie podarować, a czym nie napiętnować? Jak dać mu możliwość budowania własnego ja, by nie popadł w egocentryzm? Jak nie zachukać i nie wytresować, a mimo to przekazać co dobre? Jak schować co złe, by nie być hipokrytą? Jak ustrzec przed błędami, które samemu się popełnia? Jak sprawić, aby był lepszy od nas? I przede wszystkim...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Co robić, aby mały O., był kiedyś szczęśliwym dorosłym A. ?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnLRu5C9k0wWuChD1_gg-qqBu23ZSNhGE5s4mv7I9x6pifty2pgnu8pDCxPvfzFkbfPgzP7bdGkQleZ6J2YnWu6WySq7LzvK8Egrv-1oDfs8jN4F86Hg5Q_xE9DHFGU96pQ1MN5R-S3H4A/s1600/DSC_0720+%25282%2529.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnLRu5C9k0wWuChD1_gg-qqBu23ZSNhGE5s4mv7I9x6pifty2pgnu8pDCxPvfzFkbfPgzP7bdGkQleZ6J2YnWu6WySq7LzvK8Egrv-1oDfs8jN4F86Hg5Q_xE9DHFGU96pQ1MN5R-S3H4A/s1600/DSC_0720+%25282%2529.JPG" height="592" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIXxZaNypEB6jg51ixYDkhRNTWyBogWAlxPR3xGX0_X72kDSmgXbxadL8DCxUIYuIrahuDD3o68b62JmOutdwmlpoeRyfRuMe5C7-B9AGj6AnW7xYmYEEs4CCA1xWWDuaax9kCVw6PXO2V/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIXxZaNypEB6jg51ixYDkhRNTWyBogWAlxPR3xGX0_X72kDSmgXbxadL8DCxUIYuIrahuDD3o68b62JmOutdwmlpoeRyfRuMe5C7-B9AGj6AnW7xYmYEEs4CCA1xWWDuaax9kCVw6PXO2V/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-35652815694298368592014-03-10T22:17:00.000+00:002014-03-10T22:17:04.362+00:00Dziecięca beztroska<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6TA85BmiSTlNgeLKC2zNgNZ8KMfgxz0ISQhCOhYlPYJYXaDcACfGuLHGZ5jpu93ExUTytx1_jI3cvaX5jyEzR1PM7ZaiJ44_rPHttD2fQPQ3USNvzNcArCxhNsqCHp15FEnnrfw-6ggxm/s1600/DSC_0645.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6TA85BmiSTlNgeLKC2zNgNZ8KMfgxz0ISQhCOhYlPYJYXaDcACfGuLHGZ5jpu93ExUTytx1_jI3cvaX5jyEzR1PM7ZaiJ44_rPHttD2fQPQ3USNvzNcArCxhNsqCHp15FEnnrfw-6ggxm/s1600/DSC_0645.JPG" height="320" width="244" /></a>Ostatnio idąc z wózkiem, pogrążona myślami jak zwykle w świecie codziennej rzeczywistości, gdzie w domu czeka rozmrożone mięso i góra prania, zauważyłam rzecz, którą nie często ma się okazję oglądać między szarymi blokowiskami. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Była to dziewczynka z dwoma kiteczkami, w wieku szkolnym, w przykrótkiej różowej mini z trudem odcinającej się od całej ferii barw na tęczowych rajtuzach. Szła z naprzeciwka. W zasadzie podskakiwała, tak że miałam wrażenie, że zaraz wszystkie zeszyty powylatują jej z turkusowego plecaka. Nuciła coś wesoło pod nosem, a kiedy spojrzała przed siebie, zobaczyłam szczery uśmiech od ucha do ucha i zbłądzone, wielkie oczy patrzące nie na mnie, tylko gdzieś za. Nieobecne. Zamyślone, w innym nierzeczywistym wymiarze, ale radosne do dna. Beztroskie. Minęła mnie, jak bym nie istniała, nie pasowała. Nie była godna być postacią jej uroczo kolorowego, fantazyjnego świata.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Jak to było wspaniale być dzieckiem. Szczęśliwym z tak banalnych powodów, nie znającym problemów życia dorosłego, kiedy największym zmartwieniem była pała z kartkówki, albo znienawidzona pietruszka w niedzielnym rosole. Kiedy wcześniej skończone lekcje były niczym wygrana w totka, całe popołudnia spędzało się biegając się po osiedlu, zaliczając kolejne drzewa i trzepaki, budując tamy na kanałach ściekowych i grając w gumę. Kiedy nawet towarzystwo było względnie potrzebne, bo głowa pełna pomysłów, a wyobraźnia bogata. I kiedy uśmiechało się. Często. Bez byle przyczyny, albo za sprawą tej zmyślonej, urojonej, wyimaginowanej. Błogie dzieciństwo. Za krótkie i zbyt niedocenione w ten czas. Nieświadome i naiwne. Proste i bezcenne.</div>
<br />
Spotkanie to sprawiło, że reszta spaceru minęła mi niepostrzeżenie na wspominkach, ale również refleksji. Co zrobić, aby moje dziecko równie rzewnie wspominało ten ulotny czas. Aby biegało z uśmiechem na twarzy i beztroską w sercu. By nie musiało za szybko wkraczać w dorosłość, na co dzień oglądać zmęczonych, zapracowanych rodziców, którzy nigdy nie mają czasu na radość, a frustrację z tego powodu rozlewają po całym mieszkaniu, rycząc na siebie z byle powodu, lub tkwiąc w nieznośnie przygnębiającej ciszy.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
I wiem. Pogodzić wszystkiego się nie da. Czasem trzeba po prostu odpuścić. Zostawić gary niepozmywane, podłogi nieumyte, kurze niewytarte, pranie w koszu, żelazku pozwolić odpocząć, a odkurzaczowi dać wolne. Dziecku zapodać obiad ze słoiczka, z mężem zjeść na wynos. Rzucić wszystko w kąt. Urwać z doby choć kilka godzin na nic nierobienie, leniuchowanie i cieszenie się sobą. Przemycić trochę tej dziecinnej beztroski do dorosłego, zbyt poważnego i odpowiedzialnego życia.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
I to właśnie uczyniliśmy. W ten piękny, wiosennie zimowy dzień, postanowiliśmy nie myśleć o problemach, obowiązki odłożyliśmy na bok i jak rzadko kiedy, wybraliśmy się całą rodziną na spacer. Gadaliśmy o bzdurach, chłonęliśmy promienie słońca i śmialiśmy się tak, że aż zakwasy mam i kurze łapki. Przypomniałam sobie, jak to fantastycznie mieć męża przy sobie, wspólnie spędzać czas. I zdałam sobie sprawę, że taki odpoczynek psychiczny jest wart więcej, niż czyste naczynia na suszarce, lśniące lustra czy domowe schabowe. Dociera do mnie też, że wkrótce macierzyński się skończy, ja wrócę do pracy i jeszcze trudniej będzie skraść takie beztroskie chwile dla rodziny...</div>
<br />
Tymczasem jednak P. rozpoczyna zaległy urlop, co zamierzam wykorzystać w pełni, a O. zaliczył pierwszą huśtawkę na placu zabaw, która niewątpliwie bardzooo mu się spodobała. Tak bardzo, że czym prędzej pojechaliśmy zakupić wersję domową. Tatuś musiał chwilę powalczyć z wiertłami i hakami, ale dzieciak w siódmym niebie! A na tym przecież, nam rodzicom, najbardziej zależy...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd2fWny-WxLv-jUyecLgw1GHYYPdVF76bHjpAeEVuJ_a9KT7wVZ740CYTqZtBe871nNBv70xBHyKazdhKtvbXphelQuamIkpNDtzQ2fgSdp9bNi9pvMnAdDIniuHOpzExXIFoasjbAxmrK/s1600/DSC_0656.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd2fWny-WxLv-jUyecLgw1GHYYPdVF76bHjpAeEVuJ_a9KT7wVZ740CYTqZtBe871nNBv70xBHyKazdhKtvbXphelQuamIkpNDtzQ2fgSdp9bNi9pvMnAdDIniuHOpzExXIFoasjbAxmrK/s1600/DSC_0656.JPG" height="426" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQWQUMkhaUbLcRyRJ2nSLFLHLsASsyHMGj9-Xve-m3Cj4t0BPjQWAMiKKLu_l6L_4lgxUghwwVhmWaYCzkcCryAbhJSXmDJk6gWG0o-ik2KOgm5zKdIaYxFgRzzg3TecItW6egsc7GUkza/s1600/DSC_0660.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQWQUMkhaUbLcRyRJ2nSLFLHLsASsyHMGj9-Xve-m3Cj4t0BPjQWAMiKKLu_l6L_4lgxUghwwVhmWaYCzkcCryAbhJSXmDJk6gWG0o-ik2KOgm5zKdIaYxFgRzzg3TecItW6egsc7GUkza/s1600/DSC_0660.JPG" height="532" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5DnSTxV4ObRWORLOR6RCH34cyxiApp8Ej_LIesmUPxuKq6Ll5JUSwfw138JJ281aVrJwsUxR81t22CtjPO7gdlpxd1x4AiyoDoay-sBXnvOZJ7IKd5qfcMsJlReeqzQmns1J2Pf0c5ZH4/s1600/DSC_0663.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5DnSTxV4ObRWORLOR6RCH34cyxiApp8Ej_LIesmUPxuKq6Ll5JUSwfw138JJ281aVrJwsUxR81t22CtjPO7gdlpxd1x4AiyoDoay-sBXnvOZJ7IKd5qfcMsJlReeqzQmns1J2Pf0c5ZH4/s1600/DSC_0663.JPG" height="494" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP88jCdyRm9O_S4ADIK-wVQTAD3nWdpf7tn8VPnwAdqSRH6lKSsNaDHpuQJTtTgvHEqs6yqJDc-Nntcym5xV3eJHirEovHkqVi4hO7M4VGkJFvSJH6p4ZY7rlkPZ5ABMeOTRXiQwEvCF8-/s1600/DSC_0678.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP88jCdyRm9O_S4ADIK-wVQTAD3nWdpf7tn8VPnwAdqSRH6lKSsNaDHpuQJTtTgvHEqs6yqJDc-Nntcym5xV3eJHirEovHkqVi4hO7M4VGkJFvSJH6p4ZY7rlkPZ5ABMeOTRXiQwEvCF8-/s1600/DSC_0678.JPG" height="612" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHLvDxACzPjjML-K4NsyhA_QmsCLKLLWCNa72TrTSm7AskrFiVIuAobK9LfeYAKKvVgX51xb9xJpG9f_11RfuHGqAVh7yBf-Kcmk2Kx5qVoVX6lJanfc9Eq-b6BhOjqLuS6cbHO5KfE3En/s1600/DSC_0683.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHLvDxACzPjjML-K4NsyhA_QmsCLKLLWCNa72TrTSm7AskrFiVIuAobK9LfeYAKKvVgX51xb9xJpG9f_11RfuHGqAVh7yBf-Kcmk2Kx5qVoVX6lJanfc9Eq-b6BhOjqLuS6cbHO5KfE3En/s1600/DSC_0683.JPG" height="606" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibhh3QkgP9tDJOOTyiySQzL0Ug7Y_Lfpko0GP9GNLcGuivMtZuYMRZcDP_0NTtjCFH-utEQk-fL3Ta1M9UOqZk6g4fS37SMlFVEDU9xTcLsEqUXOsmZxufnM3HN9lS3kR8CZ-6LCchLPni/s1600/DSC_0689.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibhh3QkgP9tDJOOTyiySQzL0Ug7Y_Lfpko0GP9GNLcGuivMtZuYMRZcDP_0NTtjCFH-utEQk-fL3Ta1M9UOqZk6g4fS37SMlFVEDU9xTcLsEqUXOsmZxufnM3HN9lS3kR8CZ-6LCchLPni/s1600/DSC_0689.JPG" height="640" width="498" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWrGXRxZrkxXReNqTvjWHE6lY3UPFUczkOk5rlTRNabyEJcuaH3733zsdD-y9_W-NBw5wTLxrY19fwjuLplqGrtM3Ytzd7lu_gQuWf-RLLQXTY-vOI6gZk_6-PmW7MrF1A9gC26JoukTGV/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWrGXRxZrkxXReNqTvjWHE6lY3UPFUczkOk5rlTRNabyEJcuaH3733zsdD-y9_W-NBw5wTLxrY19fwjuLplqGrtM3Ytzd7lu_gQuWf-RLLQXTY-vOI6gZk_6-PmW7MrF1A9gC26JoukTGV/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-25040552095518526762014-03-08T19:58:00.000+00:002014-03-08T19:59:03.141+00:00Czym się różni chłopiec od dziewczynki?<div style="text-align: justify;">
Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. </div>
<div style="text-align: justify;">
To dobrze znana już prawda objawiona przez Johna Gray'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
Śmiem się zagłębić w ową teorię. Wysuwam hipotezę, że zauważalne różnice obu płci pojawiają się już w okresie niemowlęcym. Mam oczywiście na myśli zachowanie, bo różnice w wyglądzie raczej powinny być widoczne znacznie wcześniej :)</div>
<br />
Dowód? Bardzo proszę.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsaTua3ULN8bcG4_qyNK2oh0vs3NwFhDzNHSX9Wf60uOllXSPC7EN8JN39ObTtVl56dPYFg_DtwbEYGHwfKlXDtHR7fivdYjnXyxMug_bs44hdeywHrWXgRbQm0uYI7Aj7VeSdI8gJ5gf6/s1600/DSC_0467.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsaTua3ULN8bcG4_qyNK2oh0vs3NwFhDzNHSX9Wf60uOllXSPC7EN8JN39ObTtVl56dPYFg_DtwbEYGHwfKlXDtHR7fivdYjnXyxMug_bs44hdeywHrWXgRbQm0uYI7Aj7VeSdI8gJ5gf6/s1600/DSC_0467.JPG" height="640" width="494" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Oto Zuzia. Niezwykle gustowna młoda dama. Zwróćcie uwagę, z jaką dbałością je ciasteczko. Jak delikatnie i elegancko trzyma je w paluszkach. Ten widok aż napawa entuzjazmem i nadzieją na przyszłość ludzkiego gatunku. Dlatego kiedy ta kulturalna panienka odwiedza nas ze swoją mamą, zdesperowana chłonę blaski jej elegancji, taktu, obycia i dobrego wychowania. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bo na co dzień moja rzeczywistość z dzieckiem zdecydowanie rodzaju męskiego, wygląda zgoła inaczej.</div>
<br />
Dowód? Bardzo proszę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz9ujwTHTFG_S5R-fDj_b4jWgopIRveTZB2ZAnOrSM3xNc7gc4tMmphIHPriafeM6Y9vtu01nE9fKSQ-cRNyCa9pENLZJvlAWc6Z_0sIj2TR-of1uSDegfGXSLyIPNiQwPlL681XWhODZO/s1600/DSC_0485.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz9ujwTHTFG_S5R-fDj_b4jWgopIRveTZB2ZAnOrSM3xNc7gc4tMmphIHPriafeM6Y9vtu01nE9fKSQ-cRNyCa9pENLZJvlAWc6Z_0sIj2TR-of1uSDegfGXSLyIPNiQwPlL681XWhODZO/s1600/DSC_0485.JPG" height="640" width="432" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Oto mój bohater. Widzicie różnicę? To nie on trzyma ciasteczko. To ciasteczko, mocno zdesperowane, trzyma się jego. Buźki, rączek, ubranka. Co mądrzejsze kawałki próbują spieprzać dalej, przyklejając się, gdzie w panice się uda. Do dopiero pranej narzuty na łóżku, do dopiero mytej podłogi i wszelkich sprzętów użyteczności domowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z goryczą stwierdzam, że mój synek, mimo iż roku jeszcze nawet nie skończył, jest bardziej męski niż chwilami bym chciała. Typowy młody facet. Z typowym dla tego podrodzaju sposobem bycia. Podobieństwo do ojca wrodzone i wymalowane nie tylko na pięknej chłopięcej buźce. Wraz z moim mlekiem pedantyzmu nie wyssał, ani zamiłowania do porządku po mnie nie odziedziczył. I choć kocham go z każdym jednym chromosomem tak X jak Y włącznie, póki co jego charakter kłóci się z moją naturą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4A1vFubWNn9akKpP2WRlFRJq91WHyWKQwKM5iauyR1gq2zhUVlGXIouZmKTyUqtF-DdEytWhO-djm3CWNH5f9Hlp2kN2BpeqwX0NVIME_axNOjEF9vutvX_g4PwtsgJyn1hPfyOv3aFJh/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4A1vFubWNn9akKpP2WRlFRJq91WHyWKQwKM5iauyR1gq2zhUVlGXIouZmKTyUqtF-DdEytWhO-djm3CWNH5f9Hlp2kN2BpeqwX0NVIME_axNOjEF9vutvX_g4PwtsgJyn1hPfyOv3aFJh/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<br />
<br />sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-67342639729281999182014-03-05T22:05:00.002+00:002014-03-05T22:12:08.582+00:00Dlaczego jestem "butelkową mamą"...? C.D.<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUdSOCdPsUwJbL0l8q0RNldu8h1ohsabY6VOZbgOcBWDXddFoZmYNONJjaH-yN9pUTXQnM4OFkJac3fKZBOKz3-LKqRMqQP-Z0HhbTK5HhLMoh-TzJG_5E6HHQYlVrYsWA14olGKtXpxdH/s1600/plak.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUdSOCdPsUwJbL0l8q0RNldu8h1ohsabY6VOZbgOcBWDXddFoZmYNONJjaH-yN9pUTXQnM4OFkJac3fKZBOKz3-LKqRMqQP-Z0HhbTK5HhLMoh-TzJG_5E6HHQYlVrYsWA14olGKtXpxdH/s1600/plak.png" height="320" width="298" /></a>Poradnictwo laktacyjne... Hmmm... Co by tu powiedzieć... Chyba, że bardziej rozreklamowane jest obecnie, niż rzeczywiście istnieje. Albo ja miałam pecha po prostu, co jest dość prawdopodobne, bo los rzadko się do mnie uśmiecha. No chyba, że ironicznie :) </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Szpital, w którym rodziłam, podobno został wyposażony w położne wykwalifikowane w temacie, niestety mnie nie dane było się o tym przekonać. Mimo, że problemy z karmieniem O. pojawiły się już w drugiej dobie, o czym pisałam szerzej <a href="http://matkadenatka.blogspot.com/2014/03/dlaczego-jestem-butelkowa-mama.html" target="_blank">TU</a>, po pierwsze położne jasno dały mi odczuć, że niekoniecznie im po drodze, co by co chwila pomagać mi przystawiać małego. Jednocześnie, żadna też nie zadała sobie trudu, aby pokazać jak to dokładnie robić, więc jako samouk, musiałam się zmierzyć z wieloma chwilami frustracji małego głodomora. Po drugie, kiedy starałam się dowiedzieć, co się dzieje z moim dzieckiem, zasięgnąć rady, opinii, tę jakże cenną wiedzę dotyczącą karmienia, postanowiły chyba zatrzymać dla siebie, może licząc, że opchną ją ciut drożej niż za darmo... </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Na przyszłość będę pamiętać, że drogi dla dobrej opieki szpitalnej są dwie: znajomości lub pieniądze, i jeśli nie masz Wuja Ordynatora, to raczej warto posmarować tu i ówdzie. No, ale w rezultacie taktyka Pań się sprawdzila, bo po miesiącu traumatycznych zmagań z niedojedzonym i nieszczęściwym noworodkiem, o czym pisałam <a href="http://matkadenatka.blogspot.com/2014/03/dlaczego-jestem-butelkowa-mama.html" target="_blank">TU</a>, skierowaliśmy z mężem nasze zwłoki w stronę prywatnej Poradni Laktacyjnej...<br />
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Atrakcja wcale nie tania, bo prawie stówka za dwie godzinki. Ponieważ Pani M. okazała się bardzo sympatyczną osobą, a ja już bardzo zdesperowaną młodą matką, z perspektywy czasu sądzę, że jeśli kazała by mi żreć trawę, aby mieć pokarm, to tylko bym zapytała na którym pastwisku. Wizyta chyba standardowa- nic specjalnego. Krótki wywiad na temat ciąży, porodu, problemów z jakimi się zgłaszamy. Później Pani M. specjalnym urządzeniem sprawdziła ręczny laktator, którym się wspomagałam, by z rozczarowaniem wymalowanym na twarzy stwierdzić, że jak na produkt marketowy, jest całkiem wydajny. Oczywiście chodziło o siłę ssania, bo mleka niestety to cudo nie produkowało. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie musiałam pokazać, jak przystawiam małego i tu też większych zastrzeżeń nie było. Zostaliśmy za to poinstruowani z mężem, że musimy popracować nad tym, aby produkcja mleka się zwiększyła (a to ci news!), a do tego bardzo potrzebny będzie nam jednak elektryczny Rolls- Royce wśród laktatorów, który oczywiście nie muszę dodawać- Pani wypożycza, za 5 zł od doby.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dodatkowo, żeby dziecko nie zapomniało jak fajnie się ssie cycek, jedząc odciągnięty pokarm, zostaliśmy namówieni na kupno butelek Medeli. Tego akurat nie żałuję, bo mojemu małemu bardzo podpasowały i długo gościły przy posiłkach. W zasadzie aż do momentu, jak zaczęliśmy małemu mleko zagęszczać i przestało wypływać przez cudowny medelowski smoczek. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBOHIpHqlUgoqeDkrqS90LKOKpEzUWw3bclNLqBJfyjXeDiEz6czyTJvX5B9S2gfa24UbSddNbm-y4EUyNI2C9Rh0YD96FYzZ7fW4Pmt4ddjTqriYoSPDn3BB1GTbnHgbgCn7vkQcCyQl-/s1600/mla.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBOHIpHqlUgoqeDkrqS90LKOKpEzUWw3bclNLqBJfyjXeDiEz6czyTJvX5B9S2gfa24UbSddNbm-y4EUyNI2C9Rh0YD96FYzZ7fW4Pmt4ddjTqriYoSPDn3BB1GTbnHgbgCn7vkQcCyQl-/s1600/mla.jpg" height="526" width="640" /></a></div>
<br />
Na odchodne jeszcze kilka rad, jak uspokajać dziecko- iście kolkowych, zupełnie nie trafionych jeśli chodzi o moją pociechę, bo kołysania góra- dół nie lubi, a owijania ciasno w kocyk to już broń Cię Panie Boże.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że to forma terapii bardziej była, niż rzeczywista pomoc. Ja się wygadałam, wyszłam z zakupami i nadzieją na lepsze jutro, co choć na kilka chwil podreperowało moją mocno rozchwianą już psychikę. Relatywnie, nie dowiedziałam się niczego nowego. Niczego, czego wcześniej jako żądna wiedzy matka, nie przeczytałam sama w mądrych poradnikach i necie. Ale z drugiej strony Pani M. (dość popularna w Łodzi!), czarnoksiężnikiem nie jest i śmiem podejrzewać, że w innym miejscu też bym recepty nie dostała co zrobić, żeby w krainę mlekiem płynącą swoje cycki zmienić. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo wszystko wstąpił we mnie nowy optymistyczny duch i mocno wierzyłam, że jak będę się stosować do wskazań, produkcja mleka się zwiększy i unormuje, a w moim życiu i domu zawita spokój i harmonia. Wrzaski dziecka i nerwy rodziców odejdą w zapomnienie. Walczyłam. Wypożyczony laktator potężnych rozmiarów, spędzał więc przy moich piersiach więcej czasu niż dziecko. Nic przyjemnego. A ja czułam się jak dojna krowa. I szczerze- byłam już zakręcona do tego stopnia, że po każdym nakarmieniu małego, mechanicznie odpalałam maszynerię i dosłownie liczyłam krople, które spływają. Lewa, prawa. Po 10 minut. Znów lewa prawa. Po 5. Itd. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIq7StnlZ-Iv8WyJM9u8uyb5kZhcm_0jr2vZqJwUo7iWqzmKXwkEKISrDEKpDlZiJxbXSkXz61_ZXXx4gq6ktrMqjBGA6DR30g1ePip3z7LPsB0Bu-u7h5MJbPdO3hKiONIF4TXeNCWvqp/s1600/dojna+mama.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIq7StnlZ-Iv8WyJM9u8uyb5kZhcm_0jr2vZqJwUo7iWqzmKXwkEKISrDEKpDlZiJxbXSkXz61_ZXXx4gq6ktrMqjBGA6DR30g1ePip3z7LPsB0Bu-u7h5MJbPdO3hKiONIF4TXeNCWvqp/s1600/dojna+mama.jpg" height="612" width="640" /></a></div>
<br />
Moim zmaltretowanym cyckom nikt nigdy nie poświęcał tyle uwagi. Całe nasze życie na ten moment kręcilo się wokół nich. Wpierw karmienie małego. Kiedy już się bulwersował, to był znak, że mało. Więc butelka z MM. A następnie współpraca z pieszczotliwie nazwanym "Cycociągiem". Czułam się, jakbym karmiła co najmniej trójkę dzieci. Ledwie skończyłam, cały proces zaczynał się od nowa. Byłam wykończona. Mąż był wykończony. Musiał ogarniać wszystko, kiedy ja odmierzałam mililitry napoju bogów, sączące się równie opornie, jak łzy bezsilności kiedy oczy już wyschłe na wiór. Jedyne co udało nam się osiągnąć, to stała ilość mleka, zdecydowanie za mała jak na rosnące z każdym dniem potrzeby synka. Zupełnie jakby moje nie będę ukrywać, małe cycki, nie były w stanie wyprodukować i zmagazynować więcej. Ale ile było dawałam. Nie istotna była wtedy masa wyrzeczeń, które karmiąca mama musi przełknąć. Ważne było, by choć te kilka kropel. Niestety. Oburzenie O. rosło proporcjonalnie do zwiększającego się apetytu. Po jakimś czasie już na sam widok maminego cyca głośno protestował. Z pełnym, sytym posiłkiem kojarzyła mu się już tylko pełna butelka. Ja nie spełniałam jego oczekiwań. <br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy bolało? Bardzo. Zwykle, jak się za coś brałam, prędzej czy póżniej osiągałam cel. Tym razem poniosłam porażkę. Własnemu dziecku nie mogłam dać tego co najlpesze. Czułam się jak matka wybrakowana. Niezdolna nakarmić swojej pociechy. Ułomna w tym względzie. Bardzo mocno to przeżywałam. A wszędzie jak na przekór mamy karmiące. Byłam przeczulona na tym punkcie. Tu konferencje, jak to dobrze karmić piersią. Filmy dokumentalne. Najnowsze badania. Wypowiedzi lekarzy. Ogólnopolskie propiersiowe akcje i głośno krzyczące antybutelkowe organizacje. Pediatrzy nie zostawiający suchej nitki na sztucznym dokarmianiu. Fakty i mity dotyczące konsekwencji takowego żywienia dziecka. I wszystko chula po głowie. Chcesz bardzo, a jednocześnie wiesz, że zrobiłaś wszystko. A może jednak nie? Może można było postarać się jeszcze bardziej? Może gdzieś popełniłaś błąd? Uczucie, jak na kolejce górskiej w wesołym miasteczku. Tym łódzkim oczywiście, gdzie wcale nie oznacza to dobrej zabawy. <br />
<br />
Czarę goryczy przelał Rossman. I ja przy kasie z mlekiem modyfikowanym w koszyku i kartą "Rossnę!", uprawniającą do zniżki na zakupy dla dziecka. I ekspedientka, która szyderczym tonem informuje mnie, wyrodną matkę, że na mleko początkowe zniżek nie ma. Ja pytam z ciekawości czysto ludzkiej: "Dlaczego..?". A ona na to, że to w ramach promowania karmienia naturalnego. Nóż prosto w lewy cycek. Nawet w głupim sklepie pod uwagę nie wezmą, że nie każda może. Nie każda, po prostu nie chce. A walnijmy jej za karę jeszcze i to upokorzenie! <br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
Do dziś nie wiem, dlaczego całą sytuację wzięłam tak bardzo do siebie i poczułam się tak mocno skrzywdzona, nie dostając rabatu na całe 20 groszy. Może właśnie tyle mi było trzeba, żeby wypłakać resztki mleka i ostatecznie przegrać walkę z wiatrakami. Zacząć karmić mlekiem modyfikowanym i w końcu dostrzec poza czubkiem własnej brodawki dziecko, które potrzebuje znacznie więcej, niż tylko matka uparcie walcząca o pokarm i przeżywająca niepowodzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3hruqTTsQsdFp4WSPSyhmFjTFFwXjNY7KgO7GNEw_4EXlUVfDcphOP1eNPOypbIMnt08GHd6exXsop8jIjrXxqIlheBeiTpGt6xPU7yV7fRGcAx_-3PdDlBtPW-GA40xXV3cMmwbIWT7n/s1600/DSC_0073+(3).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3hruqTTsQsdFp4WSPSyhmFjTFFwXjNY7KgO7GNEw_4EXlUVfDcphOP1eNPOypbIMnt08GHd6exXsop8jIjrXxqIlheBeiTpGt6xPU7yV7fRGcAx_-3PdDlBtPW-GA40xXV3cMmwbIWT7n/s1600/DSC_0073+(3).JPG" height="490" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
O. ma dziś 9 miesięcy. Rozwija się prawidłowo. Wszystkie centyle w normie. Żadnej nadwagi. Intelekt w normie jeśli nie powyżej, bo rodziców już przechytrzyć potrafi. Problemy czysto niemowlakowe. Nawet ni przeziębienia (tfu tfu, na psa urok). Energiczny, roześmiany, psotliwy. Okaz zdrowia. I tylko matka bogatsza o kilka doświadczeń i siwych włosów, które uparcie chowa pod farbą odcień bardzo bardzo jasny blond. Czy było warto? Nie wiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQiiSO_QtBSIRdNGt0zAdQX0kxSJW-sxCNinw-SZoqRULeTb98gbgq_Lkb5Lpo1x4XCSG9jAR9F828P_nOmrbnW4oNOw4aSYrjGDyKw-u77oYBOwTwzs9GnsLUvaBygcjQv9RTWhiW6yCe/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQiiSO_QtBSIRdNGt0zAdQX0kxSJW-sxCNinw-SZoqRULeTb98gbgq_Lkb5Lpo1x4XCSG9jAR9F828P_nOmrbnW4oNOw4aSYrjGDyKw-u77oYBOwTwzs9GnsLUvaBygcjQv9RTWhiW6yCe/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
</div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9017046854314848294.post-77019132031082513082014-03-03T21:44:00.000+00:002014-03-03T21:45:20.143+00:00Dlaczego jestem "butelkową mamą"..?<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0xhVnZAlN13Ey5L-McQARsKwhlwG9cnaMjHiqyIBTqax1DzISstdsdEbhGa31F4-jejM3SSoBji8GFvPm2cIluy7pJZ8YpYtnxJW9NlOTGUif0XrvwjKqiqBYfrWqqdzBdf5oJ70p4PuW/s1600/z15157222Q.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0xhVnZAlN13Ey5L-McQARsKwhlwG9cnaMjHiqyIBTqax1DzISstdsdEbhGa31F4-jejM3SSoBji8GFvPm2cIluy7pJZ8YpYtnxJW9NlOTGUif0XrvwjKqiqBYfrWqqdzBdf5oJ70p4PuW/s1600/z15157222Q.jpg" height="320" width="312" /></a></div>
Karmić... Jak to łatwo powiedzieć. Bez latania do sklepu, bez mycia i wyparzania butli, bez mieszania, wstrząsania, odmierzania, dosypywania, odsypywania, sprawdzania temperatury, grzania i chłodzenia na zmianę. Głodne? Cycek w buźkę, dobra książka, albo krótka drzemka i dziękuję. A korzyści jakie dla dziecka! Dla matki! I jak ekonomicznie, ekologicznie i oszczędnie! W zgodzie z naturą, najnowszymi trendami i przykładnie. I nawet na ulicy przypadkowo spotkany starszy Pan pochwali, dziadki będą w siódmym niebie, pediatra pokiwa głową z aprobatą, a mąż z zadowoleniem odetchnie, że przynajmniej tego dzieciowego obowiązku nie musi podzielać na równi z żoną...</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Od czasu urodzenia małego spotkałam się z wieloma przykładami butelkowej dyskryminacji. Do dziś czytam niektóre posty pogrążające mamy karmiące butelką i nóż mi się w kieszeni otwiera. Więc dziś wykład. Zacznijmy od tego, że butelkowe mamy dzielą się na dwie grupy. Pierwsza- plastik, bo tak wygodniej. Druga- bo inaczej się nie da.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Nie lubię oceniać ludzi. Więc zrobię to możliwie najłagodniej i po krótce. Matki z pierwszej grupy są po prostu głupie. Tym z drugiej zaś, można tylko współczuć. I w niej jestem właśnie ja. I choć zrozumienia przestałam się domagać już jakiś czas temu, pogodziłam się z zaszczytnym miejscem w tej części macierzyńskiej społeczności, nie godzę się na bezmyślne przypisywanie mnie do ogółu, postrzeganego jako grupa pierwsza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już zobaczywszy dwie kreski na teście, wiedziałam, że chcę karmić piersią. Innej możliwości nawet nie brałam pod uwagę. Nie zakładałam w najczarniejszych scenariuszach że coś może się nie udać, że może nie być tak łatwo, tak naturalnie, swobodnie i radośnie. Nawet kiedy w końcu mój maluszek pierwszy raz dotknął drugiej strony brzucha swoim ciałkiem, w zjawiskowy sposób nieporadnie przeczołgał się do cyca, i bez żadnego problemu zaczął ssać. Nic nie zapowiadało koszmaru, który trwał przez pierwszy miesiąc naszego wspólnego życia. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety. Już w drugiej dobie, położna w nocy przybiegła z butelką, bo moje dziecko, chyba jako jedyne na całym oddziale, krzyczało ile sił w płucach. Problemów z przystawianiem w zasadzie nie odnotowaliśmy. Moje własne subiektywne poczucie wstydu, w dużej części wyparowało wraz z wrzaskami na łóżku porodowym, techniki nauczyliśmy się nawzajem z czasem, a mnie nawet pasowało dysponowanie P. niczym osobistym służącym, bo przecież "karmię!". A na początku robi się to przecież w zasadzie cały czas. Martwiło nas jednak, że O. dużo płacze. Głównie płacze. I się zaczęło...</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Od pediatry do pediatry. Badania. Zdrowy. Kolki? Za wcześnie. Tysiące desperackich, czarnych myśli spanikowanych, młodych rodziców. Co jedna to gorsza. Nie spałam wtedy wcale. Nawet czasu na depresję poporodową nie miałam. Kombinowałam 24 godziny na dobę, co też może dolegać mojemu maleństwu. Gdzieś z tyłu głowy miałam podejrzenia, że może głodny jest, bo wszystkie inne potrzeby zaspokajaliśmy jako rodzice sumiennie. Ale kiedy tylko wypowiadałam obawy głośno, lekarze jak jeden mąż krzyczeli "Karmić, nie dokarmiać! Mleka jest tyle ile potrzeba". Położna ścisnęła mojego cycka w rękach niczym imadło: "No przecież jest mleko!". No dobra, nie kłócę się, ufam. W końcu pierworódka, co ja wiem o noworodkach.... I to był mój błąd. Matczyna intuicja jednak istnieje, tylko młode mamy początkowo boją się jej niestety zawierzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale po kolei. Leci kolejna teoria. Stwierdziłam że mały wygina się w łuk, więc może coś z kręgosłupem...? Teściowa łapie w lot- "przestawiony!". Wpada do nas szybciej, niż jest w stanie dojechać pogotowie na sygnale. Kąpiel, żeby mały rozgrzany był i jakieś czary mary z chustką, których do tej pory nie ogarniam. Zgłupiałam już całkiem. Wychodzi, więc dzwonię z histerią do swoich. Wszyscy nie śpimy całą noc. Z samego rana znów wycieczka do lekarza. Opowiadam, co zaszło, a ten z politowaniem patrzy i pyta, czy taniec deszczu mama też odprawiała... Informuje, że takich rzeczy nie wolno robić, bo dopiero krzywdę dziecku można wyrządzić, i żeby babcine zabobony lepiej schować do szafy. A kręgosłup w porządku. I znów zostajemy z niczym. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko to sprawia, że pierwszy miesiąc życia we trójkę to trauma. Stres, strach, motanie się, bezsilność. Tak wspominam ten uroczy czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale wkońcu przychodzi przełom. Stwierdzamy z mężem, że dłużej tak nie pociągniemy, i zawozimy małego na kilka godzin z zapasem odciągniętego mleka do babci od mojej strony. Mc Donald, kino. A w głowie wciąż te myśli. Co jest grane. Czy to normalne? Może on nerwowy, bo za dużo stresów w ciązy miałam (tu po raz kolejny podziękowania dla P. Egzaminatora z WORDu), może bakterie jakieś? Może paznokieć u nogi wrasta... I setki innych spekulacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wracamy po O. po jakże miło spędzonym popołudniu, a tu matka informuje mnie, że dobrze, że mleko modyfikowane zostawiłam, bo te porcje mleka, co tak skrupulatnie z wielkim wysiłkiem ściągnęłam to wystarczyły na dwie godziny....</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
?!? </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza myśl- typowa babcia się z niej zrobiła, już mi dziecko przekarmia! I od razu przypomina się mi się mój chomik, którego na okres wyjazdu w dzieciństwie swojej babci zostawiłam. Jakże wielkie było moje zdziwienie i rozpacz, kiedy po powrocie zobaczyłam wielki otwór wygryziony w drewnianym domku, a zaraz potem- monstrum, które rozpływało się w mojej dłoni niczym balon wypełniony kisielem! Taka mała dygresja. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale potem patrzę na dzieciaka- śpi niczym aniołek. Nawet nie jęknie. Budzi się też spokojny. Zrelaksowany. Jakby odetchnął w końcu z ulgą. Jakby wreszcie, ktoś go... nakarmił do syta. Ot taka historia. Olśnienie. I dokarmiamy. Ale, że poddawać się nie chcę- szukam pomocy. Znów konsultacje rodzinne. Szwagierka radzi, co bym mleko ściągnęła przy pełnym cycku do pustego, i po prostu sprawdziła ile jest. Tak więc robię. I łzy napływają do oczu. Mleka jest tak mało, że mysz by się tym nie najadła. Co najmniej na smaka. Taki aperitif... Oczywiście oczytana już w temacie, mam świadomość, że dziecko bardziej efektywne jest, niż najlepszy laktator, ale z pustego nawet Salomon nie naleje. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Co więc robić? Stwierdzamy zgodnie, że najgorsze już za nami. Wiemy w końcu co się dzieje, dlaczego mały nie funkcjonuje normalnie, i zdecydowanie nie sprawia wrażenia zadowolonego bobasa. Wiemy już, że nie ma wyjścia i trzeba dokarmiać. I wiemy, że nie chcemy się tak tego zostawić, bo to błędne koło i mleka matczynego w ten sposób nie przybędzie, wręcz przeciwnie. Podejmujemy więc walkę. Kryptonim- "Pełny cycek". Pomocy szukamy w Poradni Laktacyjnej. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
I tu zaczyna się część druga dramatu. Kurtyna w dół, zapraszam w kolejnym poście. Bo takich długich i tak nikt do końca nie czyta, a tu najlepsze dopiero przed Wami. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
P.S. Czy to dziecko wygląda na nieszczęśliwe, tylko dlatego, że nie jest przy maminym cycku...?</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX8DoiBk7BFhlHwpM_Fnn36UL5Svkh7b3ckhAooSn6pDwVtfynWtiQA7U2eq3aLkZD7tSoQc6oLbqVCdp7xy9G6kPBdH6OullAU1lQwjaGikpF6G_yQthpmG8VuV1i4lJu-gpTQvg4X3gJ/s1600/DSC_0263+%25282%2529.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX8DoiBk7BFhlHwpM_Fnn36UL5Svkh7b3ckhAooSn6pDwVtfynWtiQA7U2eq3aLkZD7tSoQc6oLbqVCdp7xy9G6kPBdH6OullAU1lQwjaGikpF6G_yQthpmG8VuV1i4lJu-gpTQvg4X3gJ/s1600/DSC_0263+%25282%2529.JPG" height="412" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD5LU4vkjM5BBnXDX9CdzI9hyGBjOia8jj4Ju0J3bp7vPw-aoxYuvCpGKMR_RmVAG0vvcQ_amCKuq2GlVBwZhddg3zNEZ3NcQIn2-jJ__iv4IfwSLsBnCQHubRYwBaPUt1fpNw0qsmAmgd/s1600/sygnaturka+2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD5LU4vkjM5BBnXDX9CdzI9hyGBjOia8jj4Ju0J3bp7vPw-aoxYuvCpGKMR_RmVAG0vvcQ_amCKuq2GlVBwZhddg3zNEZ3NcQIn2-jJ__iv4IfwSLsBnCQHubRYwBaPUt1fpNw0qsmAmgd/s1600/sygnaturka+2.png" /></a></div>
<br /></div>
sarkastyczna matkahttp://www.blogger.com/profile/08064122981359316626noreply@blogger.com17